„Opakowanie podkładu starcza mi na tydzień”. Wiktoria brzydzi się naturalnością

Doklejone rzęsy, przedłużone włosy i sztuczna opalenizna to jej żywioł.
„Opakowanie podkładu starcza mi na tydzień”. Wiktoria brzydzi się naturalnością
fot. Unsplash
10.08.2019

Od pewnego czasu naturalność znowu jest w modzie. Już nie trzeba się stroić, by wyglądać dobrze. Wręcz przeciwnie - mocny makijaż, przedłużone włosy, doklejone rzęsy i sztuczna opalenizna są dla wielu symbolem kiczu. Podobno im mniej się staramy, tym lepiej wpływa to na nasz wizerunek. Jednak nie wszyscy dali się przekonać.

Zobacz również: 5 szczegółów, przez które wyglądasz tandetnie. Rzęsy, paznokcie, włosy...

Wciąż nie brakuje kobiet, które poprawiają urodę przez długie godziny, żeby móc wyjść z domu. Z uporem maniaka ukrywają wszystko, co w nich prawdziwe, bo inaczej czują się zaniedbane i nieatrakcyjne. Jedną z nich jest Wiktoria - fanka rozbudowanego make-u’u i najróżniejszych zabiegów upiększających. Ona nie ma wątpliwości, że właśnie tego oczekuje od niej płeć przeciwna.

- Faceci mnie kochają, a kobiety nienawidzą - wyznaje z dumą. Jeszcze nigdy nie miała tak dużego powodzenia. Z kolei niechęć ze strony koleżanek tłumaczy ich zazdrością. W rozmowie z nami zdradza, dlaczego warto postawić na sztuczność.

Papilot.pl: Chyba nie wierzysz w hasło, że im mniej, tym więcej.

Wiktoria: Jestem zdania, że po to wymyślono kosmetyki i zabiegi, aby z nich po prostu korzystać. Bez wyrzutów sumienia i oglądania się na innych. Kobiety od wieków starały się być najlepszą wersją siebie, więc po co to zmieniać? Jakoś nie przekonuje mnie moda na brak makijażu, bladą cerę, krzaczaste brwi i owłosione nogi. To jest moim zdaniem zaprzeczenie kobiecości. Osoba niedbająca o siebie jest po prostu leniwa. Nie ma sensu dorabiać do tego całej ideologii.

Niektóre kobiety są zmęczone dążeniem do ideału. Chcą być doceniane za to, jakie są naprawdę, a nie po kilku godzinach spędzonych przed lustrem.

Jakoś wątpię w ich szczerość. Dla mnie to bardziej wygodnictwo, niż filozofia. Każda z nas powinna znaleźć chwilę, żeby zrobić się na bóstwo. Nie przesadzajmy, że szybki make-up, solarium od czasu do czasu czy zrobienie sobie paznokci to przejaw zniewolenia. Ja czuję się absolutnie wolna dopiero wtedy, kiedy mogę zrobić ze swoim ciałem dokładnie to, na co mam ochotę.

A na co masz najczęściej?

Nie wychodzę z domu bez makijażu. Zużywam nawet opakowanie podkładu tygodniowo, żeby mieć fajną cerę. Co tydzień zmieniam wzór paznokci i opalam się kilka minut pod lampami. Przedłużyłam sobie włosy, bo miałam dość cienkich i krótkich strąków, jakie dała mi natura. Odpicowałam też sobie usta, bo górną wargę miałam praktycznie niewidoczną. Nie czuję się oszustką, ani tym bardziej zdrajczynią kobiecości. Raczej jej najlepszą wizytówką.

Zobacz również: Żaliła się, że wygląda jak najnudniejsza dziewczyna na świecie. Pomogli jej

Nie zawsze taka byłaś.

To prawda i szczerze mówiąc - nawet nie potrafię powiedzieć, dlaczego wcześniej nic ze sobą nie robiłam. Moja pielęgnacja ograniczała się do nałożenia farby raz na jakiś czas, paznokci nie malowałam, a make-upem nazywałam błyszczyk na ustach i tusz na rzęsach. Dziś to przynajmniej kilka warstw pomadki i doklejone sztuczne kępki. Chyba najbardziej powstrzymywał mnie strach przed oceną. To słynne „co ludzie powiedzą”. Ale raz spróbowałam i mi przeszło. Z satysfakcją patrzę w lustro i to się liczy.

Słyszysz jakieś opinie na swój temat?

Najgorsze są inne kobiety, które mają cały wachlarz obelg pod moim adresem. Blachara, tipsiara, solara i tak dalej. Im gorzej któraś wygląda, tym bardziej bezwzględnie mnie ocenia. Stąd moja pewność, że wynika to z kompleksów i zazdrości. Same chciałyby tak wyglądać, ale widocznie są leniwe, nie stać ich czy cokolwiek innego. Jest im źle, że ktoś prezentuje się lepiej od nich i dlatego nerwy im puszczają. A faceci tylko patrzą i podziwiają. W życiu nie miałam takiego brania.

Z jakim skutkiem?

Na tego jedynego jeszcze nie trafiłam, ale przynajmniej korzystam z życia. Faceci zagadują w każdej sytuacji - kiedy idę do dyskontu po mleko albo bawię się w modnym klubie. Nie uznaję kompromisów i bez względu na okazję zawsze jestem, jak to się mówi, „zrobiona”.

To musi być bardzo męczące.

Nie przeczę, że czasem trzeba wstać przed świtem albo wydać ostatnie pieniądze na zabieg, ale moim zdaniem warto. Wszystko dla tego cudownego uczucia, kiedy idziesz z podniesioną głową, czujesz się nieziemsko, a ludzie też to widzą. Ciągle ktoś na mnie spogląda i to jest najlepszy komplement. Nawet jeśli robi to z nieukrywaną zazdrością. Gusta są różne, ale po mnie przynajmniej widać, że nie siedzę z założonymi rękami. Cały czas dążę do ideału.

Jesteś blisko?

Zawsze można byłoby coś poprawić, ale ogólnie lubie siebię. Na pewno bardziej, niż jeszcze niedawno, kiedy nic ze sobą nie robiłam. Gruba warstwa makijażu pomogła mi w samoakceptacji, bo nigdy nie lubiłam swojego naturalnego odbicia w lustrze. Wymazuję wszystko, czego nie lubię i jest dobrze. Sztuczne rzęsy dają mi kocie spojrzenie, duże usta przyciągają uwagę, a przedłużone włosy falują na wietrze jak nigdy wcześniej. To są drobne zmiany, które razem dają niesamowity efekt. Czuję, że się odrodziłam.

Pełna naturalność to widocznie nie twój klimat. Ale co myślisz o kobietach, które właśnie na nią stawiają?

Kobieta to ma być kobieta, a nie dziwna postać z wąsem pod nosem, włosami pod pachami, zrośniętymi brwiami, ziemistą cerą, ustami jak przecinki i trupią cerą. Jak ktoś chce, to niech się nie stara, ale samemu sobie szkodzi. Moja przemiana jest na to najlepszym dowodem. Kiedyś zupełnie niezauważana i siedząca jak mysz pod miotłą, a teraz - królowa życia, ktora wzbudza zainteresowanie. Wmawianie, że sztuczność jest zła to jakiś nowy wymysł. Od wieków eksperymentowałyśmy z wyglądem i było dobrze. Ja pokazuję, że nadal jest.

Zobacz również: Moda na „rosyjską objętość”. Kobiety naprawdę robią to ze swoimi rzęsami

Polecane wideo

Najpierw wchodzą usta, a dopiero później cała reszta. Ich wargi za chwilę eksplodują
Najpierw wchodzą usta, a dopiero później cała reszta. Ich wargi za chwilę eksplodują - zdjęcie 1
Komentarze (25)
Ocena: 4.04 / 5
gość (Ocena: 5) 12.08.2019 12:21
A ja jestem akurat tą naturalną ale tak zupełnie szczerze to chyba tylko dlatego, że miałam szczęście - mam dobre geny. Nie muszę przedłużać włosów, doklejać rzęs czy powiększać ust, bo te akurat odziedziczyłam po mamie, która była (i zresztą nadal jest) bardzo atrakcyjną kobietą. A wystarczyło przecież żeby dominujące okazały się geny taty i miałabym: rzadkie włosy i białe, krótkie rzęsy a do tego usta niczym linijka a zamiast gładkiej oliwkowej cery, ziemistą ze skłonnościami do przebarwień. Na pewno wtedy chciałabym to jakoś poprawić. Ponadto, wiem, że jeśli zacznę się starzeć to na pewno będę się starać to zatrzymać i ukryć wszelkimi siłami, również zabiegami medycyny estetycznej, bo niby dlaczego nie? Wszystko jest dla ludzi trzeba tylko zachować umiar.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 11.08.2019 11:27
współczuję wam...
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 10.08.2019 20:48
Ja tez jestem "zrobiona", sek w tym ze po mnie tego nie widac :D botox, powiekszone usta, ktore wygladaja bardzo naturalnie, rzesy, brwi i paznokcie. Wszystko wyglada bardzo bardzo bardzo naturalnie, nikt by nigdy nie powiedzial, ze cos sobie zrobilam z twarza
zobacz odpowiedzi (1)
Gość (Ocena: 1) 10.08.2019 19:21
Ja też lubię być zrobiona, ale nigdy nie doczepiałabym włosów. Przestań to robić natychmiast, bo za parę lat będziesz łysa. Mało jest przypadków wśród gwiazd, które tracą włosy z tego właśnie powodu? A jak jest w przypadku zwykłych ludzi? Sama pomyśl. Miałam kiedyś przedłużane rzęsy. Robiłam to systematycznie przez dwa lata, gdy zdjełam, zostałam bez rzęs. Wiele miesięcy i wiele pieniędzy kosztowała mnie naprawa. A zupełnie nie wiem dlaczego się na to zdecydowałam bo moje włoski były przed zabiegami naprawdę piękne. Kobietom zawsze jest mało, ale przedłużanie włosów to przesada. Do uzupełnienia potrzeba długich pasm, które są ciężkie a nie ma opcji, by to zostało bez echa gdy kiedyś z tym skończysz. Za wszystko w życiu trzeba zapłacić, a Ty prawdopodobnie zapłacisz przedwczesną łysiną. Można być super laską, bez tego wszystkiego. Ja też zbieram spojrzenia gdziekolwiek wychodzę, kobiety w pracy mi zazdroszczą a mąż nie może się otrząsnąć z tego że mnie zdobył, bo wielu przed nim próbowało. Nakładam codziennie makijaż, ale teraz wiem że mam tak wyrazistą urodę, że nie muszę tego aż tak dużo nakładać. Z solarium też korzystam, ale im rzadziej tym lepiej. Włosy na szczęście mam długie i bardzo gęste, a usta od zawsze były moim wielkim atutem. Duże, z wyraźnym łukiem nad górna wargą. Jedynie biust mam sztuczny, bo wystające pośladki chciałam "skompletować" biustem. Mężczyznom może się wydawać że jesteś łatwa, bo raczej "blachary" takie opinie otrzymują. Gdyby chcieli mieć taki egzemplarz na własność, to już byś miała partnera. Jak mężczyźnie jakaś kobieta naprawdę sie podoba to nie odpuszczają. A z doswiadczenia wiem że sliniący się na Twoj widok mężczyźni którzy biorą numer, a nic z tego nie wychodzi nie świadczą o Twojej wyjątkowości. Prawdopodobnie na następnym zakręcie robią to samo w przypadku innej dziewczyny. Szukaj lepiej kogoś stałego, bo uroda jakaby nie była i tak minie.
zobacz odpowiedzi (5)
gość (Ocena: 5) 10.08.2019 16:28
faceci ją kochają? ale chyba z daleka. to żadna przyjemność zjadać przy pocałunkach tonę szminki i podkładu z pyska.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie