Trudno nie odnieść wrażenia, że w Polsce salony kosmetyczne wyrastają jak grzyby po deszczu. Skoro jest popyt, to jest także podaż. Już dawno minęły czasy, kiedy samodzielnie dbałyśmy o każdy szczegół swojego wyglądu. Dziś wolimy oddać się w ręce profesjonalistów - fryzjerów, makijażystów, lekarzy medycyny estetycznej i można tak długo wymieniać.
Zobacz również: Weszła do autobusu i poczuła fetor. Teraz apeluje: „Panowie, myjcie siusiaki!”
Poświęcamy coraz więcej czasu i wydajemy coraz więcej pieniędzy, by dobrze wyglądać. Ale zapominamy o podstawach - twierdzi nasza rozmówczyni. Patrycja specjalizuje się w zabiegach pielęgnacyjnych i depilacji. Każdego dnia ma bliski kontakt z klientkami, którym ma sporo do zarzucenia. Jej zdaniem wiele z nich poddaje się najbardziej wymyślnym procedurom, zapominając o najważniejszym.
W czym problem? Chodzi o ich higienę osobistą. A raczej jej brak.
Z jakich zabiegów najchętniej korzystają twoje klientki?
Standardowo - oczyszczanie i nawilżanie twarzy, a wiosną i latem z depilacji praktycznie całego ciała. Nic bardzo inwazyjnego, ale daje świetny efekt, na co najlepszym dowodem są powracające panie. Dysponujemy technikami i specyfikami, do których nie ma dostępu zwykły zjadacz chleba. Czegoś takiego nie zrobię sobie sama w domu. Nie wspominając o tym, że fajnie od czasu do czasu oddać się w cudze ręce. Leżeć i pachnieć.
Podobno z tym drugim różnie bywa.
Zaczynając pracę w tej branży wyobrażałam sobie, że to bardzo przyjemne zajęcie. Zadbani ludzie, pachnące kosmetyki i ogólnie sielanka. Już pierwszego dnia zrozumiałam jak bardzo się pomyliłam. To, że przychodzisz do kosmetyczki i inwestujesz w siebie niemałe pieniądze, nie oznacza że dbasz o siebie na co dzień.
Co konkretnie masz na myśli?
Często zdarzają się nawet młode dziewczyny, które przychodzą pozbyć się zbędnego owłosienia. Tak na zdrowy rozum, to golą się regularnie, a ja mam im pomóc w depilacji trudno dostępnych miejsc. Nic z tego. Bardzo często przychodzą tak zarośnięte, że najpierw muszę doprowadzić je do porządku maszynką elektryczną. Ja bym się wstydziła pokazać w takim stanie.
Zobacz również: Wyznania ginekologów: „Pacjentki doprowadzają nas do odruchów wymiotnych”
To chyba nie jest najgorsze.
Fakt, owłosienia można się szybko pozbyć, ale nieprzyjemny zapach pozostaje znacznie dłużej. A nie ma się co oszukiwać - Polacy raczej nie są czyściochami. Większość z nas myje się raz dziennie, o ile w ogóle. Wyniki badań pokazują, że nawet z tym mamy problem, a niektórzy nie mają w domu choćby szczoteczki do zębów. Wbrew pozorom, to nie jest tylko męska przypadłość.
Sugerujesz, że kobiety także są na bakier z higieną?
Nie sugeruję. Ja to wiem, bo obcuję z nimi na co dzień. Z moich obserwacji wynika, że najgorsze pod tym względem są młode klientki. Nie wiem czy te 40+ myją się regularnie, ale przed wizytą u mnie raczej się starają. Przeciętna dwudziestka czy trzydziestka podchodzi do tego tematu zupełnie inaczej. To widać i czuć.
Zdarzyło ci się nie obsłużyć kogoś z tego powodu?
Oficjalnie oczywiście nie, ale kilka dziewczyn zawróciłam do domu twierdząc, że zabrakło kosmetyków albo mam awarię sprzętu. Były to skrajne sytuacje, kiedy naprawdę nie byłam w stanie wytrzymać. Zabiegi tego typu trwają jakiś czas, więc trudno wysiedzieć przy kimś takim. Później musiałabym długo wietrzyć, żeby móc przyjąć kolejną klientkę. Lepiej nie zarobić, ale mieć święty spokój.
Jak myślisz, z czego to wynika?
Pewnie im się wydaje, że jak zrobią sobie makijaż, wystylizują włosy i spryskają się perfumami, to będą wyglądały na zadbane. Na pierwszy rzut oka pewnie tak, ale przy bliższym kontakcie wychodzi szydło z worka. Czuć pot, znoszone ubrania albo specyficzny zapach wynikający z braku higieny intymnej. Powtarzam - to nie jest sytuacja rzadko spotykana, ale standard.
Aż chciałoby się zwrócić uwagę.
To byłaby moja zawodowa śmierć i ogromny problem dla pracodawcy. W tej branży, jak w każdej innej, klient nasz pan. Wyobraźmy sobie kobietę, która przychodzi do fryzjera z przetłuszczonymi włosami i łupieżem. Nikt normalny jej nie powie: kochana, najpierw się ogarnij i dopiero do nas wróć. Trzeba cierpliwie się nią zająć, choćby skręcało w żołądku.
Ludzie nie mają wstydu?
Niektórzy na pewno cierpią na deficyt. Ale większość moim zdaniem po prostu nie zdaje sobie sprawy z problemu. Nie oszukujmy się, w Polsce od zawsze mieliśmy luźny stosunek do higieny. Kiedyś regularny prysznic uważany był u nas za luksus, bo kąpaliśmy się raz w tygodniu. Dziś żyjemy w lepszych warunkach, ale ta mentalność niestety pozostała.
Chcesz coś jeszcze dodać?
Lepiej wyjść z domu nieumalowaną, niż nieświeżą. Warto wziąć to sobie do serca. Jeśli masz 5 minut na ogarnięcie się, to weź prysznic zamiast poprawiać kreskę nad okiem.
Zobacz również: Filip jest stomatologiem. Opowiedział, jakie zęby brzydzą facetów