Każdy związek musi się dotrzeć. Przez pierwsze lata wspólnego życia poznajemy swoje dobre i złe strony, uczymy się rozmawiać, coraz bardziej otwarcie mówimy o swoich oczekiwaniach, a pierwsze zauroczenie przeobraża się w dojrzałą miłość na dobre i na złe. Ona była przekonana, że ten etap ma już dawno za sobą i zna swojego męża na wylot.
Zobacz również: Jak wygląda twarz, za którą obejrzy się każdy facet?
A jednak - wiele lat po ślubie ukochany mężczyzna pozwolił sobie wreszcie na chwilę szczerości. W dosadny sposób skomentował jej wygląd, dając do zrozumienia, że pewien „defekt” jej urody przeszkadzał mu od zawsze. Jak gdyby nigdy nic zasugerował żonie, by się go pozbyła. Dzięki temu wreszcie będzie dla niego w 100 procentach atrakcyjna.
O co chodzi? Autorka zdradziła to we wpisie na łamach reddit.com.
Jesteśmy małżeństwem od 6 lat. Mam niewielkie piersi, z którymi dobrze się czuję, ale mój mąż coraz częściej sugeruje, żebym je sobie powiększyła. Boję się bólu i nie chcę tego robić. Zawsze tak wyglądałam - także wtedy, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy i wtedy jakoś mu to nie przeszkadzało.
Czy mam prawo czuć się urażona? Próbuję go przekonać, że lubię swoje ciało i on też powinien. Taką mnie poznał i pokochał. Skąd więc nagle taki problem? Najbliższa osoba powoli wpędza mnie w kompleksy.
Siebie też nie do końca akceptuje, bo ciągle wspomina o swoim łysieniu. Dla mnie to szczegół bez znaczenia
- zdradza.
Zobacz również: Wydała ponad 20 tys. zł na idealne piersi. Gdy po zabiegu zdjęła bandaże wybuchła płaczem!
Nigdy nie postrzegałam tego jako problemu, a on coraz częściej mówi o tym, że chce sobie przeszczepić włosy. Przy okazji wspomina też o moich piersiach. Zupełnie tak, jak gdyby upiększał się dla mnie i tego samego oczekuje ode mnie. On będzie miał bujną czuprynę, a ja wielki biust, dzięki czemu mamy być szczęśliwsi.
Być może wyglądałby lepiej z włosami, ale dla mnie nie musi się zmieniać. Przez to wszystko ostatnio coraz rzadziej się kochamy (raz na dwa tygodnie) i zawsze to ja wychodzę z inicjatywą.
Zaczynam czuć się odrzucona i niepewna siebie. Co powinnam zrobić?
- prosi o radę.
„Masz pełne prawo, żeby czuć się w tej sytuacji źle. Ja bym się załamała, gdyby po kilku latach mąż powiedział mi, że nigdy do końca mu się nie podobałam”.
„Czy on myśli, że operacja powiększenia piersi to jak wizyta u manikiurzystki? To bardzo poważny zabieg, który może doprowadzić do komplikacji. Nie może cię do tego zmuszać”.
„Typowy przykład kryzysu wieku średniego. Chce mieć u boku laskę z fajnymi piersiami, żeby móc się pochwalić przed kolegami. Nie zdziwię się, jak cię zdradzi”.
„Operacje plastyczne robi się dla siebie, a nie dla kogoś. Jeśli sama nigdy o tym nie myślałaś i lubisz swoje ciało - zapomnij. On albo to zaakceptuje, albo niech spada” - czytamy w komentarzach.
A Ty co jej doradzisz?
Zobacz również: Dziewczyna w rozmiarze większym niż 36... nie ma u niego szans. Zdradził, dlaczego