Dojrzewanie to trudny czas w życiu każdego. Burza hormonów sprawia, że cera u większości nastolatków zaczyna się przetłuszczać (podobnie zresztą, jak włosy), pory się powiększają, a na twarzy pojawiają się niedoskonałości. Nic dziwnego, że wielu młodych ludzi przeżywa wtedy ciężkie chwile, a czasami nawet nie ma ochoty wyjść z domu.
Zobacz również: Hejterzy atakują owłosioną 23-latkę: „Ale ona musi śmierdzieć. Robi mi się niedobrze”
Podobnie było w przypadku 19-letniej Sary, która w wieku dojrzewania zauważyła u siebie potworne zmiany skórne. Okazało się, że to coś o wiele bardziej poważnego niż tylko młodzieńczy trądzik. Sara była przekonana, że już nigdy nie będzie mogła pokazać się innym, o ile nie wyjdzie z domu zakryta od stóp do głów. Jednak jedno niepozorne zdarzenie zmieniło wszystko. Oto jej historia:
- Zawsze byłam fanką bluzek z odważnymi wycięciami na plecach. No, może nie tyle, co z wyciętymi, ale po prostu z odkrytymi. Uważam, że są oryginalne i intrygujące. Podczas gdy większość moich koleżanek przy doborze garderoby starała się za wszelką cenę eksponować dekolt, ja wybierałam ciuchy ukazujące właśnie plecy. Lubiłam oglądać w lustrze moje łopatki i subtelny zarys mięśni. Uważałam, że właśnie to wyróżniało mnie od tłumu innych dziewczyn.
Fot. Unsplash
Pewnego letniego dnia, gdy Sara jak zwykle chciała założyć jedną z bluzek o swoim ulubionym fasonie, spojrzała na swoje plecy w lustrze i przeżyła szok.
- Moja skóra była pokryta ohydnymi, żółtobrunatnymi plamami! Od razu pobiegłam do dermatologa - okazało się, że mam łupież pstry. Wszystkiemu winna była moja tendencja do pocenia się. To właśnie pot był przyczyną powstawania tej okropnej wysypki i jej rozprzestrzeniania się. Co gorsza, lekarz poinformował mnie, że łupież pstry jest schorzeniem chronicznym, i że prawdopodobnie nigdy nie pozbędę się go w 100 procentach.
Trudno się dziwić, że po usłyszeniu tej diagnozy Sara była załamana.
- 90 proc. mojej garderoby składało się z bluzek z odkrytymi plecami. To był mój ukochany styl, mój znak rozpoznawczy, coś, co odróżniało mnie od innych. Ale nie wyobrażałam sobie paradować po szkolnych korytarzach strasząc wszystkich widokiem moich pleców. Nastolatki są w stanie wyśmiewać się z każdego jednego pryszcza. Gdyby ktoś zobaczył moje plecy na pewno po szkole rozniosłaby się wieść, że mam trąd i nikt nie chciałby się ze mną zadawać!
Zobacz również: „Moje ciało nie podoba się facetom” (Historia Julity)
Od tamtego czasu każde lato stało się dla Sary prawdziwą katorgą.
- Podczas gdy moje koleżanki chodziły w topach na cieniutkich ramiączkach albo spędzały czas w bikini nad basenem, ja musiałam zadowolić się bluzkami z długimi rękawami i zabudowanym dekoltem. Czułam się jak wyrzutek. Jesienią i zimą było nieco lepiej - mogłam ubierać się w obszerne swetry i golfy, które zakrywały także szyję i kark. Ale przebieranie się z innymi dziewczynami w jednej szatni przed WF-em było dla mnie bardzo stresujące.
Fot. Unsplash
Sara jest pewna, że żyłaby w ukryciu aż do tej pory, ale pewnego dnia wszystko się zmieniło.
- Siedziałam w domu ubrana w jeden z moich “bezpiecznych” swetrów i oglądałam telewizję, gdy nagle zaczął się program przyrodniczy. Ten odcinek pokazywał życie tygrysów syberyjskich, jednych z najpotężniejszych drapieżników na świecie. Jeden z wyjątkowo dużych okazów był samicą, której sierść - zupełnie tak jak moja skóra - była pokryta widocznymi niedoskonałościami. Ale to wcale nie powstrzymało tygrysa przed życiem pełnią życia. Wraz ze swoim stadem samica brała udział w polowaniach, bawiła się ze swoimi małymi i zupełnie nie izolowała się od swojego stada. Była silna i dumna. Ten niepozorny odcinek programu przyrodniczego zupełnie zmienił moje podejście do życia i do mojej skóry. Wreszcie dotarło do mnie, że nie chcę się dłużej ukrywać, i że nie będę tego robić.
Następnego dnia Sara wyciągnęła z głębi szafy ukochane bluzki z odsłoniętymi plecami.
- Założyłam jedną z nich i przejrzałam się w lustrze. Moje plecy wciąż były pokryte żółtymi i brązowymi plamkami, ale tym razem patrzyłam na nie z akceptacją. Zrozumiałam, że są częścią mnie. Do dziś zdarza mi się nosić golfy zasłaniające plecy, kark i szyję - ale zakładam je tylko wtedy, kiedy naprawdę mam na to ochotę, a nie dlatego, żeby się ukrywać. Już nigdy nie będę wstydzić się tego, kim jestem.
Sara postanowiła podzielić się swoją historią, żeby pokazać innym osobom w podobnej sytuacji, że nigdy nie powinny się ukrywać i unieszczęśliwiać. Akceptacja siebie i swojego ciała to najlepsze, co można dla siebie zrobić! Mimo że Sara już do końca życia będzie zmagać się z łupieżem pstrym, już nigdy nie będzie wstydzić się z tego powodu.
Masz podobne doświadczenia? Koniecznie napisz nam o tym!
Zobacz również: Przez całe życie nie lubiła swojego wyglądu. Tak zmieniała się na przestrzeni lat! (FOTO)