Wydawało się, że samoopalacz to kosmetyk jak każdy inny. Co prawda, czasami nie potrafimy się nim posługiwać, co udowadnia historia z wałkiem do malowania ścian, ale mało komu ten specyfik kojarzy się z rasizmem. Do teraz. Szwedzki producent znalazł się pod ostrzałem, bo zdaniem internautów posunął się za daleko.
Afera dotyczy małej firmy o nazwie Emmaatan, która wprowadziła do sprzedaży serię wyjątkowo ciemnych samoopalaczy. Kosmetyki są tak mocne, że nie zmieniają koloru skóry o kilka tonów. Sprawiają, że biała Europejka zaczyna przypominać Afroamerykankę! Doskonale widać to na zdjęciach przed i po zastosowaniu specyfiku.
Krytyków nie przekonuje, że niektórzy po prostu lubią być opaleni.
fot. zrzut ekranu instagram.com/emmaatan_
W negatywnych ocenach pojawia się odniesienie do blackface – bardzo silnego makijażu, który stosowano w teatrach pod koniec XIX wieku. Aktorzy grający ciemnoskóre postaci byli malowani substancjami o odcieniu smoły albo węgla, co wyglądało karykaturalnie. Do dziś uważa się to za przykład rasizmu i ośmieszania ludzi o ciemniejszej karnacji.
Komentatorom nie podoba się, że biali ludzie kupują sobie „rasę w sprayu”. Zupełnie tak, jakby kolor skóry był towarem, za który można zapłacić. Ich zdaniem opalenizna to nic złego, ale w tym przypadku mamy do czynienia ze zwyczajnym brakiem taktu i wyobraźni.
Czy firma rzeczywiście przesadziła?
Zobacz również: Jak używać samoopalacza?
fot. zrzut ekranu instagram.com/emmaatan_
Przed i po. Czy to nadal tylko samoopalacz? A może bardziej farba do skóry?
fot. zrzut ekranu instagram.com/emmaatan_
Założycielka firmy nie wygląda jak stereotypowa Szwedka. Najlepiej czuje się z bardzo ciemną karnacją.
fot. zrzut ekranu instagram.com/emmaatan_
Przesadziła?