Samoopalacze są już niemodne. Teraz używa się kremów brązujących. Na szczęście są nie tylko takie do całego ciała, ale i specjalne do twarzy, które nakładamy na noc. Brązują delikatnie, więc efekt jest naturalny. Nikt nie nazwie cię „solarką” - co najwyżej „karmelkiem” ;).
Najpierw wybierz kosmetyk najlepszy dla siebie. Typy Papilota to: Dove Summer Glow (20 zł), Nivea Visage Summer Beauty (25 zł) oraz Olay Total Effects słoneczna cera (49,90 zł). Każdy z nich jest delikatny i nadaje się do każdego rodzaju cery.
Przed nałożeniem kosmetyku zrób peeling. Nie bój się masować skóry skrubem. Jeśli masz cerę wrażliwą, kup peeling drobnoziarnisty - polecamy Dax Cosmetics Perfecta do suchej skóry - jest sprzedawany w wygodnych saszetkach, których zawartość starcza na około dwa zastosowania.
Krem nakładaj precyzyjnie. Uważaj, by posmarować całą buzię równomiernie. Następnie krawędzie twarzy rozetrzyj zwykłym kremem nawilżającym, żeby nie było żadnych smug.
Nie zapomnij o dokładnym umyciu rąk ciepłą wodą z mydłem. Niestety nawet tak łagodnie brązujące kosmetyki mogą zostawić ślady. Rano obudziłabyś się z brązowymi skórkami wokół paznokci i plamami między palcami.
Stosowanie kremów brązujących ma same plusy. Nie narażasz skóry na szkodliwe działanie promieni słonecznych, a na dodatek w składzie niektórych są dodatkowe filtry UV. Nie ma ryzyka zbyt mocnej, nierównomiernej opalenizny, bo to ty decydujesz, jak długo stosujesz swój krem. Ponadto zawierają substancje nawilżające, więc unikniesz wysuszeń.
Najładniejszy efekt uzyskasz po 3-4 dniach stosowania, więc zacznij swoje nocne seanse opalania odpowiednio wcześniej.