Skye McLaughlin zawsze była nękana przez rówieśników ze względu na swoją wagę. W szkole była wyśmiewana i wytykana palcami w związku z tuszą i nietypowym stylem ubierania się. Dziewczyna zawsze chciała wyróżniać się z tłumu i eksperymentowała z ubiorem, co nie podobało się jej kolegom i koleżankom. Nieustanne przytyki raniły Skye. Dziewczyna znalazła nietypowy sposób na to, by poradzić sobie ze smutkiem i złością. Swoje uczucia zaczęła przelewać na płótno, które stanowi... jej własna twarz.
Zobacz również: „Tak sztuczna, że aż piękna”. Zoperowane ciało 24-latki nazywają dziełem sztuki
“Określam się mianem żyjącej porcelanowej lalki. Używam mojego ciała jako płótna i tworzę własną sztukę. Zmieniam się w karykaturę emocji” - wyjaśniała Skye w rozmowie z mediami. Jednocześnie dziewczyna odróżnia się od kobiet, które na Instagramie próbują jak najbardziej upodobnić się do idealnych, żywych lalek Barbie. “Żywe lalki chcą być idealne i nie ma w tym nic złego, ale to nie mój cel. Gdy dzień dobiega końca zmywam makijaż i znów jestem czystym płótnem - nic nie jest permanentne”.
Podoba ci się Skye jako porcelanowa lalka?