Rynek kosmetyczny rozwija się w piorunującym tempie, dlatego gdy teraz sięgamy pamięcią wstecz, to aż trudno nam uwierzyć, że jeszcze kilkanaście lat temu prawie każda z nas miała w torebce klejący błyszczyk w kulce i puder Consance Carroll, a włosy myła szamponem familijnym.
Rumiankowy "Kajtek" był zdecydowanie jednym z najpopularniejszych mydeł w kostce. To nic, że produkt był niepraktyczny w przechowywaniu, a skóra po nim często była przesuszona.
Dużą popularnością cieszyły się dezodoranty o intensywnych, a wręcz mdlących zapachach. Przyznać się, która z was używała "Baca" i to nie tylko pod pachy? ;)
Kilkanaście lat temu mało kto przejmował się doborem szamponu do rodzaju włosów. Cała rodzina używała szamponu familijnego i nikt nie widział w tym nic złego.
Z czasem uniwersalny szampon dla całej rodziny został wyparty przez zachodni produkt, który szturmem podbił serca Polek. Używanie Herbal Essences było "fancy". Obcojęzyczna nazwa i stylowe opakowanie robiły wrażenie.
Owocowe błyszczyki w kulce były obiektem pożądania nastolatek, ale i niejedna dojrzała pani malowała usta klejącym płynem o zapachu ananasa lub kiwi.
Ten puder w kamieniu można było kupić w prawie każdym sklepie wielobranżowym, czyli drogerio-kwiaciarno-pasmaterii. W latach 90. nie było u nas podkładów, dlatego sypki puder nakładało się na twarz posmarowaną kremem, najczęściej kultowym Nivea. Dobrze, że do wyboru było kilka odcieni, więc panie mogły dobrać odpowiedni do swojej karnacji.