Od czasu, kiedy wiemy już z całą pewnością, że opalanie się na solarium bardzo szkodzi zdrowiu, na popularności zyskuje „słońce w kremie”. Chemiczne samoopalacze, jeśli są prawidłowo stosowane, potrafią przynieść podobny efekt, a używając ich przynajmniej nie ryzykujemy rakiem skóry. Nie oznacza to jednak, że są całkowicie bezpieczne. Czasami nawet jedna aplikacja potrafi doprowadzić do katastrofy.
Zobacz również: Ludzkie SKWARKI: 10 najgorszych ofiar samoopalacza
Przekonała się o tym pewna młoda Brytyjka, która nie ukrywa tego, że nie lubi swojej naturalnie jasnej karnacji. Przez cały rok stosuje najróżniejsze substancje brązujące, żeby wyglądać świeżo i seksownie. Tym razem miało być podobnie, ale ewidentnie coś poszło nie tak. 20-latka sięgnęła po specyfik marki St Moriz - opalący mus do całego ciała.
Skończyło się tragicznie. Już po chwili jej twarz wyglądała na spaloną, a dłonie i reszta ciała zaczęły przybierać zielony odcień. Efektami „pochwaliła się” na Facebooku.
Danni Bruce uważa siebie za prawdziwą specjalistkę w kwestii sztucznej opalenizny. Choć zawodowo zajmuje się opieką nad osobami starszymi, kosmetyki to jej żywioł. Brytyjka potrafi idealnie zaaplikować samoopalacz, aby całe ciało było równo brązowe i nie pojawiały się na nim zacieki. Tym razem umiejętności na niewiele się zdały. Pierwszy raz sięgnęła po niesprawdzony specyfik i szybko tego pożałowała.
Zaledwie jedną warstwę i 5 minut później dziewczyna była nie do poznania. W tak krótkim czasie stała się mulatką. Na domiar złego, po chwili ciemny brąz zaczął przemieniać się w intensywną zieleń i dlatego 20-latka zyskała w Internecie sławę jako kobieta Shrek. Osobliwe fotografie opublikowała w mediach społecznościowych.
Na Facebooku zdobyła tysiące polubień i udostępnień, a jej zdjęcia trafiły na czołówki mediów z całego świata.
Zobacz również: Takich zacieków na twarzy jeszcze nie widziałaś. Z opalenizny 17-latki śmieje się cały Internet
- Doznałam załamania nerwowego. Spojrzałam w lustro, a cała moja klatka piersiowa była już zielona. Od tego czasu ukrywam się w domu i nie chcę, żeby ktokolwiek mnie zobaczył. Cały czas noszę kaptur i chowam dłonie w rękawach. Nie mam zamiaru wyjść na zewnątrz, dopóki wyglądam w ten sposób - wyznaje w rozmowie z portalem „Mail Online”.
Chociaż Danni twierdzi, że to dla niej koniec świata, równocześnie cieszy ją popularność. A nawet niewybredne żarty ze strony internautów.
- Ludzie doklejają moją twarz do ciała Fiony ze „Shreka”. To całkiem zabawnie. Gdybym się z tego nie śmiała, to pozostałby mi tylko płacz - twierdzi.
Ciekawe, ile jeszcze czasu musi minąć, żeby 20-latka odważyła się wyjść z domu…
Zobacz również: NAJLEPSZE drogeryjne samoopalacze na ten sezon! (Już od 7 zł!)