Jeśli pokazujesz się w Internecie, powinnaś liczyć się z tym, że będziesz podlegała ocenie. Doskonale wiedzą o tym celebrytki, blogerki i modelki, które pod każdym zdjęciem są mieszane z błotem przez swoich antyfanów. Większość z nich nie reaguje, bo wie, że dyskusja z hejterami przypomina bardziej walkę z wiatrakami, niż rzeczową konwersację. Ona postanowiła się odezwać i zrobiła to w najlepszy możliwy sposób.
Molly Galbraith to popularna trenerka, którą na Facebooku obserwuje niemal 60 tysięcy osób. - Moją pasją jest pomoc kobietom, które chcą wyglądać i czuć się lepiej oraz akceptować swoje ciało – czytamy na jej profilu. Jest zgrabna, silna i zawsze uśmiechnięta, ale wciąż znajdują się ludzie, którzy chcą podważyć jej pewność siebie. To właśnie do nich skierowała swój apel.
W krótkim wywodzie udowadnia, że ocenianie wyglądu innych to nie tylko podłość, ale i zwykła głupota. Post udostępniono już ponad 120 tysięcy razy, więc chyba udało jej się trafić w czuły punkt...
fot. zrzut ekranu facebook.com/mollymgalbraith
„A jak postrzegam je dziś?
Dzisiaj to ciało, które jest kochane, podziwiane i uwielbiane przez jedyną osobę, z której zdaniem powinnam się liczyć – przeze mnie samą. To pierwszy rok od niepamiętnych czasów, kiedy nie mam postanowienia, że chcę w sobie coś zmienić.
To wolność, której nigdy wcześniej nie doświadczyłam i to jest naprawdę bardzo, bardzo przyjemne uczucie” - i chyba tego powinnyśmy się trzymać?
fot. zrzut ekranu facebook.com/mollymgalbraith
„To jest moje ciało.
To nie jest zdjęcie przed.
To nie jest też zdjęcie po.
Zostało zrobione w zwyczajny grudniowy dzień 2015 roku – to zdjęcie przedstawiające rzeczywistość.
To jest ciało, które uwielbia białko i warzywa, ser żółty i lody. To ciało, które lubi podnosić ciężary, robić pompki, przysiady oraz spać. To ciało, które czasami narażone jest na niezdrowe jedzenie z fast foodów, zarwane noce i nadmierny stres. To ciało, które dochodziło do granic wytrzymałości na zawodach kulturystycznych i opadało z sił w czasie wysiłku.
To ciało, które poprosiło mnie o to, żebym zwolniła, kiedy wykryto u mnie chorobę Hashimoto i zespół policystycznych jajników” - pisze Molly.
fot. zrzut ekranu facebook.com/mollymgalbraith
„To ciało, które było już nazywane:
- zbyt grubym
- zbyt chudym
- zbyt umięśnionym
- zbyt silnym
- zbyt słabym
- zbyt dużym
- zbyt szczupłym
...a wszystko to w jednym tygodniu.
To ciało było narażone na oceny ze strony innych, opinie, krytykę, a wiele usłyszanych przeze mnie słów miało sprawić, że przestanę wierzyć w to, że jestem dobrym trenerem i wartościowym człowiekiem. Jedni ludzie twierdzą, że byliby w stanie zabić za takie ciało. Inni mówią, że zabiliby się, gdyby tak wyglądali (Tak, ludzie naprawdę wygadują takie rzeczy).
To ciało, które sprawiło, że poświęcałam dużo czasu, energii i nerwów, żeby wyglądało zupełnie inaczej” - wyznaje trenerka.