Chirurgia plastyczna i medycyna estetyczna cieszą się w Polsce coraz większą popularnością. Usługi tego typu wciąż nie są tanie, ale łatwo dostępne i zazwyczaj bardzo skuteczne. Czasami wystarczy kilka zastrzyków lub cięć, by zmienić się nie do poznania. Ale to wciąż temat tabu, o którym głośno się nie mówi. Zawsze można stwierdzić, że to zasługa diety zmieniającej rysy twarzy lub wielkość biustu.
Przyznanie się do „majstrowania” przy swoim wyglądzie uważane jest za przejaw słabości. Lepiej zrobić to po cichu i udawać, że nic się nie stało. Sztuczność, choć wizualnie atrakcyjna, nie jest powodem do dumy. Podobnie, jak dla naszych rozmówczyń, które nie przyznają się do żadnych poprawek. Zgodziły się o nich opowiedzieć wyłącznie anonimowo, bo o ich sekrecie nie wiedzą nawet najbliżsi.
Jaki zabieg mają na sumieniu i dlaczego robią z tego taką tajemnicę?
Zobacz również: O takiej twarzy marzą pacjentki chirurgów plastycznych! Czy tak wygląda IDEAŁ?
fot. Thinkstock
- Wiem, że na mój temat pojawiły się już plotki, ale staram się do nich nie odnosić. Kilka razy słyszałam, że inaczej wyglądam, ale nikt nie zapytał wprost. Dopiero za moimi plecami mówi się o mojej operacji plastycznej nosa. Podobno nieudanej, bo garb został zlikwidowany, ale lekarze powinni go jeszcze zmniejszyć. To absurd, bo jak miałabym ukryć tak poważny zabieg, skoro nawet na chwilę nie zniknęłam z ich pola widzenia? Prawda jest taka, że wstrzyknięto mi w nos kwas, który wymodelował szczyt nosa i ukrył to, co trzeba. Nierówność cały czas tam jest, ale chwilowo jej nie widać. Nie mówię o tym, bo zawsze twierdziłam, że to nie jest mój kompleks. A jednak był - wyznaje Dominika.
fot. Thinkstock
- Wiele lat temu zdecydowałam się na operację powiększenia piersi. Były to tak zamierzchłe czasy, że przed większością znajomych udało mi się to ukryć. Po prostu wtedy jeszcze się nie znaliśmy. Z tego powodu mam pewną obsesję, która polega na ukrywaniu albo niszczeniu wszystkich zdjęć z przeszłości. Nie chcę, żeby to się wydało. Wtedy byłam zupełnie płaska, a teraz mam czym oddychać. Nawet nie chodzi o to, że się tego wstydzę. Nie chce mi się tylko tłumaczyć, kiedy, po co, jak. Dla mnie to nie jest fajny temat do rozmowy, bo kiedyś bardzo przez to cierpiałam. Teraz problemu nie ma i nie widzę sensu, żeby go roztrząsać. Chłopakowi, który odkrył kiedyś bliznę na piersi, wmówiłam że to po biopsji - wspomina Klaudia.
Zobacz również: Miała dość życia z taką twarzą. Po kilku operacjach wygląda ZUPEŁNIE inaczej!
fot. Thinkstock
- Nigdy nie zrobiłam sobie żadnej operacji plastycznej, ale czasami korzystam z kliniki medycyny estetycznej. Drobne poprawki, które nie są takie oczywiste i trudno je wykryć. Nie mam zielonego pojęcia, czy ktoś się domyślił, ale kilka miesięcy temu zrobiłam sobie makijaż permanentny brwi. Teraz są grubsze i ciemniejsze, a nie takie mizerne jak kiedyś. Różnicę pewnie ktoś wychwycił, ale raczej nikt nie wie, że to nie make-up, tylko coś trwałego. Wychodzę z założenia, że takich rzeczy się nie zdradza. Albo dobrze wyglądasz, albo nie. Tu nie ma o czym gadać. Nie czuję się przez to mniej naturalna od dziewczyn, które wszystko mają prawdziwe. Co nie oznacza, że chcę być przez ten pryzmat oceniania. To niby drobnostka, a niektórych może szokować. W najbliższym czasie planuję podkreślenie ust w ten sam sposób. I to też zostanie moją tajemnicą - twierdzi Ewa.
fot. Thinkstock
- Jest jeden powód, dlaczego nikomu nie pokazuje zdjęć z dzieciństwa. Wtedy wydałoby się, że coś mam na sumieniu, jak powiedzieliby niektórzy. W wieku zaledwie 13 lat przeszłam zabieg korekty uszu. Były strasznie odstające, nazywano mnie uszatkiem, wyśmiewano. Nawet nie wiedziałam, że można coś z tym zrobić, ale na szczęście rodzice załatwili sprawę za mnie. Poszłam do lekarza, wyraziłam zgodę i po kłopocie. Znajomi z dawnych lat i rodzina dobrze o tym wiedzą, ale teraz nikomu o tym nie mówię. Z niektórymi przyjaciółmi trzymam się od 10 lat i nigdy się nie przyznałam. Gdyby zobaczyli fotki, to sami przyznaliby, że było to konieczne, ale nie chcę się babrać w przeszłości. Wiadomo, co się w Polsce mówi o chirurgii plastycznej. Od razu postrzegano by mnie wyłącznie przez ten pryzmat - obawia się Weronika.
fot. Thinkstock
- Od kilku lat regularnie powiększam usta. Zawsze są mniej więcej tej samej wielkości, więc jest to raczej nie do wychwycenia. Nie chcę mieć pontonów pod nosem, ale nie pozwalam, żeby nagle się zmniejszyły. Jak widzę braki, to szybko dzwonię do zaufanego lekarza i dodaje, co trzeba. A nie opowiadam o tym na lewo i prawo z jednego powodu - zawsze byłam przeciwniczką takich rzeczy. Wmawiałam koleżankom, że lepiej być niedoskonałą i prawdziwą, niż sztucznym pustakiem. I wygłaszałam takie sądy nawet wtedy, kiedy już miałam kwas w wargach. Zdaję sobie sprawę, że to trochę dwulicowe, ale cóż zrobić. Zagalopowałam się i teraz trudno się z tego wycofać. Widocznie sama mam z tym problem, że nie jestem naturalnym ideałem i potrzebuję małych przeróbek. Ale lepiej trochę pozmyślać, niż czuć się źle w swoim ciele - doradza Izabella.
Ty też coś ukrywasz?
Zobacz również: Jaka jest najpopularniejsza operacja plastyczna?