Aby poprawnie wykonać zabieg, powinien on składać się z kilku etapów. Na początku cera zostaje poddana tzw. hydroabrazji, czyli wszechstronnemu zabiegowi oczyszczająco-rewitalizującemu. Polega on na dogłębnym oczyszczeniu i nawilżeniu skóry przy pomocy specjalistycznego urządzenia, przypominającego „wodny karcher”. Wysokie ciśnienie strumienia soli fizjologicznej pozwala wypłukać wszelkie zanieczyszczenia oraz usunąć martwy naskórek. Niektórym może wydawać się, że ta czynność wywołuje ból, jednak to nieprawda. Podczas wykonywania hydroabrazji zamiast dyskomfortu pojawiło się przyjemne uczucie chłodu na skórze - wyznała nasza redaktorka.
- Po skończeniu hydroabrazji pani kosmetolog przeszła do nakładania na skórę twarzy kwasu ferulowego, ostrożnie omijając okolice oczu. Choć do tej pory słowo kwas kojarzyło mi się z czymś nieprzyjemnym, to tuż po jego zupełnie zmieniłam zdanie w tej kwestii. W trakcie nakładania nie odczuwałam żadnego szczypania ani nieprzyjemnego zapachu.
To duża zaleta kwasu ferulowego - działa niepostrzeżenie, podczas i po zabiegu nie odczuwa się żadnych skutków ubocznych takich jak zaczerwienienie, czy pieczenie. A korzyści z jego stosowania jest wiele: ochrona przed wolnymi rodnikami, a w efekcie przed przedwczesnym starzeniem (kwas ferulowy to silny antyoksydant), dyskretne rozjaśnienie przebarwień i ochrona przed powstawaniem nowych (hamuje proces naprodukcji melaniny), a w połączeniu z witaminą C i floretyną kwas ferulowy odwraca procesy starzenia, czyli wygładza i napina skórę.