Zdrowe, proste i białe zęby to podstawa dobrego wizerunku. Największe gwiazdy z dumą pokazują je w kolorowych magazynach i na czerwonym dywanie. Nie bez powodu mówi się o „hollywoodzkim uśmiechu”. Nie dziwi też fakt, że na usługi stomatologiczne wydajemy coraz więcej pieniędzy. Aparaty ortodontyczne i profesjonalne wybielanie stały się zabiegami pierwszej potrzeby.
- Większość ludzi docenia je dopiero w momencie, kiedy ich brakuje - tak o swoim uzębieniu mówi Anna, dla której to zdecydowanie największy problem. 26-latka z powodu przyjmowania silnych leków praktycznie je straciła. Choć fizycznie wciąż jest młodą kobietą, mentalnie czuje się jak staruszka. Częściowa proteza na pewno nie dodaje jej pewności siebie.
W rozmowie z nami zdradza, jak bardzo ten defekt wpływa na jej życie codzienne - towarzyskie, zawodowe, rodzinne i uczuciowe. I do czego zdolni są ludzie, którzy poznają jej sekret.
Zobacz również: Z takimi zębami nie masz szans u żadnego faceta
fot. Unsplash
Papilot.pl: Kiedy zaczęły się twoje problemy?
Anna: We wczesnym dzieciństwie, choć wtedy nie było to związane z chorobą. Rodzice troszkę zawalali sprawę, bo regularnie karmili mnie butelką nawet wtedy, kiedy miałam już zęby i wypadałoby je po jedzeniu umyć. Problem w tym, że ja zasypiałam jedząc, więc później całą noc resztki znajdowały się w moich ustach. Jako 3-latka miałam już paskudne zęby.
Paskudne, czyli jakie?
Widoczna była na nich próchnica. Zielono-czarny osad, a z zębów niewiele pozostało. Później było jeszcze gorzej, bo zdiagnozowano u mnie astmę i musiałam zacząć przyjmować bardzo silne leki. Te mają to do siebie, że po inhalacji osiadają na zębach i bardzo je niszczą. Chodziłam jeszcze do szkoły podstawowej, kiedy wstydziłam się otwierać usta. Wszystko było brzydkie, zniszczone i coraz bardziej bolało.
To wtedy uzębienie stało się dla ciebie największym kompleksem?
Chyba od zawsze miałam z tym problem. Na zdjęciach z dzieciństwa nigdy się nie uśmiecham. Na niektórych zasłaniam usta dłonią. Dziś wygląda to trochę lepiej, ale to już zasługa sztucznej szczęki. Tak, mam 26 lat i noszę protezę. Miałam nawet 24 i już ją miałam.
Zobacz również: Problem: brzydkie zęby
fot. Unsplash
Straciłaś aż tyle zębów, że nie było innego wyjścia?
Zęby faktycznie zaczęły mi wypadać, ale część została usunięta chirurgicznie. Bo nie dość, że mam je w tragicznym stanie, to jeszcze strasznie długie korzenie utrudniają sprawę. Miałam 20 lat i brakowało mi już kilku stałych zębów. Sytuacja się pogarszała, a wszyscy chyba wiedzą, ile kosztują pojedyncze implanty. Nigdy bym ich sobie nie zrobiła. Wtedy zapadła decyzja - wyrwiemy jeszcze kilka najgorzej wyglądających i zrobi się protezę.
Chyba nie całościową?
Na szczęście tylko częściową, ale w sumie sama nie wiem, czy jest się z czego cieszyć. To, co zostało, nadal jest w fatalnym stanie i często boli. Czasami sobie myślę, że wolałabym mieć wszystkie zęby sztuczne. Tak czy owak, codziennie rano je zakładam, a wieczorami odkładam do szklanki. Jak jakaś zniszczona życiem staruszka. Tak się nie da normalnie funkcjonować.
Jak problemy z uzębieniem wpływają na twoje życie?
Tragicznie. Tak bardzo zamknęłam się w sobie, że niektórzy zachęcają mnie do szukania pomocy u psychologa. Jestem wycofana, praktycznie nie mam znajomych, ledwo skończyłam studia, ciągle kłócę się z rodzicami, w pracy też siedzę jak na szpilkach, żeby nikt nie poznał prawdy, a o chłopaku mogę tylko pomarzyć.
Zobacz również: Jak mieć zęby niczym gwiazda?
fot. Unsplash
Dlaczego?
Bo nie wyobrażam sobie, że kogoś poznaję, jest super i w ogóle, idziemy razem do łóżka, a ja wrzucam swoje zęby do szklanki. Albo tak namiętnie się całujemy, że w pewnym momencie protezka się przemieszcza. Raz mi się śniło, że zabiłam w ten sposób chłopaka - zadławił się moimi sztucznymi zębami. Ogólnie mam spory dystans do ludzi, bo cały czas jest strach, że to się wyda. Nikt poza moją najbliższą rodziną nie wie o moim problemie. Może poza koleżanką, która kiedyś mi to wytknęła i już się nie przyjaźnimy.
Pewnie często to słyszysz, ale… to nie koniec świata. Warto się otworzyć i spróbować.
Rzeczywiście, często to słyszę. Ale to nie do końca prawda. Dla dziewczyny w moim wieku to jest koniec świata, bo oznacza pozbycie się resztek pewności siebie. Żyję w napięciu, bo w każdej chwili proteza może zmienić swoje położenie. Z tyłu głowy mam też obelgi, jakie słyszałam przez lata pod swoim adresem. Śmiali się ze mnie, że mam grzyba w ustach i tak dalej. Myślałam, że z uzębieniem zastępczym zapomnę o tym. Ale się nie da.
O czym marzysz?
Żeby cofnąć czas i zadbać o te zęby. Wszelkimi dostępnymi metodami. Albo, żeby nagle odrosły. Chciałabym mieć też chłopaka, wielu przyjaciół, wreszcie wyluzować. Chcę stworzyć kiedyś rodzinę, zrobić karierę i móc normalnie żyć. To proste rzeczy, ale nie dla osoby w mojej sytuacji.