„Witam Redakcję i Papilotki,
Piszę w sprawie korzystania z solarium. Sama przez 5 lat, odkąd skończyłam 18 lat i stałam się pełnoletnia (wcześniej miałam zakaz od rodziców) regularnie chodziłam na solarium. Oddawałam się opalaniu na początku raz w tygodniu, potem częściej, a uzyskiwany odcień skóry cały czas nie był dla mnie satysfakcjonujący. Bardzo mi się podobały jednak inne efekty, np. polepszenie cery. Wcześniej miałam kłopoty z trądzikiem i łojotokiem oraz blizny po krostach. Już po kilku wizytach w solarium wypryski się „podsuszyły”, a ślady zniknęły.
Niestety, sielanka nie trwałą długo. Po jakimś czasie, wcześniejsze zmiany powróciły, wręcz się zaostrzyły, moja skóra była przesuszona, a jednocześnie gruczoły łojowe pracowały jak szalone. Codziennie budziłam się z nowymi krostami, nie mogłam już patrzeć w lustro! Wreszcie wybrałam się do dermatologa, który już po krótkim wywiadzie orzekł, że winne jest solarium, które przesuszyło mi skórę. Dziś ostrzegam moje koleżanki, że pozytywne efekty korzystania z solarium to tylko pozory, a bomba zegarowa cały czas tyka, żeby w najmniej spodziewanym efekcie eksplodować ze zdwojoną siłą!
Kaśka Z.”
Zdaniem dermatologa:
Solarium to bardzo zdradliwe urządzenie i, jak wiecie, uzależniające. Kwadrans spędzony w solarium jest odpowiednikiem całego dnia smażenia się w pełnym słońcu. To raczej mało zdrowy zabieg dla skóry, która regularnie poddawana promieniowaniu UV, uszkadza się.
Rzeczywiście, wiele osób walczących z trądzikiem, po opalaniu (zarówno na plaży, jak i w solarium) zauważa pewną poprawę stanu skóry. Badania naukowe jednak potwierdzają, że to chwilowy efekt – promienie UVA zwiększają bowiem liczbę zaskórników, z których po jakimś czasie rozwijają się pryszcze. Na domiar złego, wysuszona skóra zaczyna intensywną produkcję łoju, który zatyka pory, dodatkowo ułatwiając rozwój bakterii. W efekcie tworzą się trudne do wyleczenia, ropne krosty.
Oczywiście, rozsądne korzystanie z solarium nie jest niebezpieczne, ale wielu kobietom nie wystarcza efekt opalenizny uzyskany po 2 - 3 seansach pod lampami i coraz częściej na ulicach widać dziewczyny, których skóra została poddana procesowi opalania zdecydowanie w zbyt dużym nasileniu.
Opracowała Lilka Tylman
Zobacz także:
Dla większości osób, efekt uzyskany po kilku seansach pod lampami jest całkowicie zadowalający. Niestety, coraz częściej na ulicach widać dziewczyny, których skóra została poddana procesowi opalania zdecydowanie w zbyt dużym nasileniu.
Podczas sztucznego opalania (silniejszego kilkunastokrotnie od promieni słonecznych), nasza skóra jest wystawiana na wysoką temperaturę, która niszczy kolagen (powoduje to powstawanie zmarszczek) i ubytki w pigmencie (wszelkiego rodzaju blizny i przebarwienia).