Zalet jędrnego i kształtnego biustu raczej nie trzeba długo szukać. Niemal każda z nas marzy o widocznych piersiach, bo te uważamy za nieodzowny atrybut każdej „normalnej” kobiety. Jeśli natura nam ich poskąpiła, wtedy postrzegamy się jako niepełnowartościowe, a czasami wręcz upośledzone. Bo co to za kobieta, której klatka piersiowa przypomina raczej tę męską?
Spokojnie, zanim wpadniesz w czarną rozpacz, powinnaś zapoznać się z tym punktem widzenia. Publicystka portalu „The Huffington Post”, która sama mówi o sobie, że jest „płaska”, postrzega to jako dar. Jej zdaniem życie przeciętnej „deski” jest o wiele łatwiejsze, niż każdej lepiej obdarzonej kobiety. Im mniejsze piersi, tym mniejszy balast, który wbija Cię w ziemię.
Poznajcie argumenty, które zawarła w wywodzie pt. „7 powodów, dlaczego płaskie kobiety wymiatają”. Myślicie, że to zaklinanie rzeczywistości? A może szczera prawda?
WSZYSTKO DOBRZE LEŻY
Niektóre sukienki aż proszą się o kształtne wypełnienie w okolicy dekoltu, ale to wcale nie jest konieczne. Publicystka twierdzi, że to jedyna sytuacja, kiedy „biuściaste” koleżanki mają nad nią przewagę. W każdej innej sytuacji to ona jest górą, bo może na siebie założyć cokolwiek zechce. Małe piersi wszędzie się zmieszczą i nie deformują ubrań. Bogato obdarzone kobiety nie mają takiego komfortu.
NIGDY NIE OBWISNĄ
Molly Napolitano twierdzi, że to największa zaleta takiego stanu rzeczy. Im większe piersi, tym większe prawdopodobieństwo, że z czasem przegrają nierówną walkę z grawitacją. Jej to zupełnie nie grozi, bo obwisnąć nie ma co. Jej piersi nadal będą małe, ale przynajmniej na swoim miejscu. W przeciwieństwie do doświadczonych przez los koleżanek, których biust opadnie mniej więcej do pasa.
STANIK JEST ZBĘDNY
Wiecie jaka to wygoda? Chociaż uczciwie zaznacza, że zazwyczaj ma na sobie biustonosz, to pociesza ją myśl, że to wcale nie jest konieczne. W każdej chwili, kiedy jest jej za gorąco lub coś ją uciska, może go z siebie zrzucić. Bez żadnych konsekwencji, bo i tak nikt nie powie, że wygląda niestosownie. Współczuje kobietom, które MUSZĄ stosować tego typu rusztowanie i nigdy nie poczują się naprawdę wolne.
NIC MNIE NIE OGRANICZA
Molly cieszy się z tego, że może być sprawa i aktywna, bo na klatce piersiowej nie zalega jej żaden balast. Maleńkie piersi dają nieograniczone możliwości – możesz biegać, skakać, pływać, a to wszystko bez specjalistycznego biustonosza, zamartwiania się o to, że zaraz coś Ci wypadnie i tego nieprzyjemnego uczucia, kiedy biust za Tobą nie nadąża i porusza się we wszystkie strony. Im większe „balony”, tym mniejszy zakres ruchu.
NIE BOJĘ SIĘ DEKOLTU
To dość odważna teoria, ale autorka przekonuje, że to właśnie ona może sobie pozwolić na bardzo głęboki dekolt. Będzie wyglądał dyskretnie i nic z niego nie wypadnie. Hojnie obdarzone kobiety nie mają aż takiej swobody, bo nad dużymi piersiami naprawdę trudno zapanować. Zawsze istnieje ryzyko, że wydostaną się na zewnątrz. A nawet jeśli nie – i tak wyglądają wulgarnie i niestosownie.
FACECI SIĘ NIE GAPIĄ
„Płaskie” kobiety mogą mieć pewność, że kiedy zainteresują sobą faceta, ten wcale nie uległ urokowi ich dekoltu. Dostrzegł coś więcej – piękną twarz, osobisty czar, a może nawet wrodzoną inteligencję. „Biuściaste” koleżanki zawsze będą się zastanawiać nad tym, czy to przypadkiem nie zasługa „zderzaków” i czy delikwent jest w stanie dostrzec cokolwiek poza nimi. Nie ma piersi, nie ma dylematów.
W NICZYM MI NIE PRZESZKADZAJĄ
Molly dzięki płaskiej klatce piersiowej czuje się wolna. Nie zakompleksiona, mniej warta i męska, ale kobieca i wolna. Piersi nie świadczą o tym, kim jest, nie są jedynym wabikiem na mężczyzn, nie przeszkadzają jej w żadnych czynnościach, nie ograniczają jej ruchów i nie dyktują tego, co może na siebie założyć. Skoro ich nie ma, automatycznie znikają wszystkie problemy z nimi związane.
Myślicie, że naprawdę w to wierzy?