Całe lata 90. i początek XXI wieku to czas, kiedy nie rozstawałyśmy się z naszą ulubioną pęsetą. Dzięki temu niepozornemu przyrządowi mogłyśmy wyglądać dokładnie tak, jak gwiazdy z pierwszych stron gazet. Symbolem atrakcyjności były maksymalnie wyregulowane brwi. Zamiast wyraźnego owłosienia tuż nad oczami – skromne paseczki, które z czasem zaczęły zanikać. Dzisiaj, kiedy modne są gęste i wyraźne brwi, wiele z nas nie może już sobie na nie pozwolić. Są tak osłabione, że nie chcą już rosnąć.
Na szczęście z pomocą przychodzą zabiegi kosmetyczne, dzięki którym każda z nas może wyglądać niczym Cara Delivigne. To chodząca ikona mocnych i podkreślonych brwi. Jakiś czas temu mogłyście na naszych łamach podziwiać efekty zabiegu ich rekonstrukcji. Polega on na doklejeniu sztucznego owłosienia, które do złudzenia przypomina to naturalne.
Nasza bohaterka postawiła na inną metodę – koloryzację, która wizualnie zagęszcza brwi. Efekty różnią się nieco od tych oczekiwanych...
Polly Smith z Wielkiej Brytanii udała się do renomowanego salonu kosmetycznego w swojej okolicy. Już wcześniej mogła się cieszyć ciemnymi i wyraźnymi brwiami, ale liczyła na to, że dzięki zabiegowi będą jeszcze bardziej widoczne. Inspiracją była oczywiście modelka Cara Delevigne.
19-latka wydała na to kilkadziesiąt funtów. Opuściła salon z brwiami, o jakich zawsze marzyła, ale nie mogła się nimi zbyt długo cieszyć. Po chwili zaczęła odczuwać pieczenie i swędzenie, ale stwierdziła, że to niegroźny efekt uboczny. Kolejnego dnia obudziła się z wypaloną skórą i zdeformowaną twarzą.
Doszło do silnej reakcji alergicznej. Brwi pokryte były strupami i kleistą mazią, a skóra wokół nich w żaden sposób nie przypominała tego, co powinna. Miała jaskrawoczerwony kolor i bardzo bolała.
Nastolatka trafiła do szpitala w fatalnym stanie. Dramatycznie wyglądały już nie tylko jej brwi, ale cała twarz. Powieki napuchły do ogromnych rozmiarów i utrudniały prawidłowe widzenie. Dziewczyna swoją „przygodę” zakończyła wielodniową terapią antybiotykami i sterydami. Powoli dochodzi już do siebie, ale jej twarz nadal jest opuchnięta, a brwi wyglądają po prostu fatalnie.
W ramach rekompensaty otrzymała zwrot kosztów zabiegu oraz leczenia. Co szczególnie szokujące, zarówno 19-latka, jak i kosmetyczka, dochowały wszelkich procedur. Na dwa dni przez właściwym zabiegiem na skórze dziewczyny przeprowadzono test kosmetyków. Wtedy w żaden sposób na nie nie zareagowała.
Okazuje się więc, że upiększanie to zawsze loteria.
Efekty reakcji alergicznej na kosmetyki.
19-latka wymagała leczenia farmakologicznego.
Tak wygląda dzisiaj. Nawet silne leki nie poradziły sobie do końca z silną reakcją alergiczną. Opuchlizna może się jeszcze utrzymywać.