Moda męskim okiem: Jaki rozmiar ubrań uznajemy za normę?

Od XS do XL. Od 32 do 52. Sprawdź, czy jest się czym przejmować.
Moda męskim okiem: Jaki rozmiar ubrań uznajemy za normę?
fot. Thinkstock
21.07.2016

W przypadku męskich rozmiarów sprawa nie jest specjalnie skomplikowana. Większość ubrań dla nas jest oznaczonych prostym symbolem literowym. Szczupli noszą S, wysocy - L, a przy kości - XL. Od czasu do czasu firmy próbują oznaczać spodnie liczbami, ale przeciętny facet i tak kupuje je na oko. Panie mają na ten temat zdecydowanie większą wiedzę. Dla Was symbol na metce to nie tylko wskazówka, ale często także trauma.

Trudno Wam się przyznać, że nie nosicie XS czy równie małego 34. A każdy rozmiar powyżej postrzegacie jako problem i powód do wstydu. Skąd ta obsesja? Po naradzie w męskim gronie spróbuję opisać, z czym kojarzy nam się konkretna damska rozmiarówka. Posłużę się najpopularniejszym systemem obowiązującym w większości sklepów. Od 32 wzwyż i od XS do XL.

Myślę, że patrzymy na tę kwestię zupełnie inaczej, niż Wy…

Zobacz również: Dlaczego damskie XL to męski rozmiar S? Ten facet obnażył całą prawdę!

 

rozmiarówka damska

fot. Thinkstock

XS (32-34)

Od tego wszystko się zaczyna. Kobieta mieszcząca się w tym rozmiarze jest zazwyczaj bardzo z siebie zadowolona. W końcu, mieści się w tym najmniejszym i na pewno nie jest gruba. Ale może jest za chuda? Większość moich męskich rozmówców podejrzliwie patrzy na najniższe wartości. Kobieta o takich kształtach raczej nie może się pochwalić uwielbianymi przez nas krągłościami. To raczej chuda i bezkształtna pani, która myśli, że nadrobi wystającymi żebrami. Jeśli jesteś nastolatką - jeszcze można to zrozumieć, ale dorosła pani mieszcząca się w najmniejszym rozmiarze… Nic dobrego to nie wróży.

 

rozmiarówka damska

fot. Thinkstock

S (36-38)

Dla większości facetów to rozmiar równie egzotyczny, co XS. Mało który z nas mieści się w męskie ciuchy oznaczone „eską”. To symbol dla chłopców, którzy nie zdążyli jeszcze nabrać masy, a barki mają węższe od bioder. Pewnie dlatego w przypadku kobiet patrzymy na niego równie nieufnie. W coś takiego zmieści się raczej kruszynka. Może z nieco większą pupą i biustem, niż panie w rozmiarze 32, ale to wciąż wydaje się za mało. Tak czy owak, to zdrowsza wersja szczupłości. Nie ma dramatu, ale większość z nas twierdzi, że mogłabyś jeszcze nabrać nieco ciała. 38 to już dla nas prawie norma.

Zobacz również: Jedna modelka i kilka par spodni. Podobno w tym samym rozmiarze... (Pasują?)

rozmiarówka damska

fot. Thinkstock

M (40-42)

„Emka” może wygląda niepozornie, ale dla Was liczba obok to już dramat. Niespecjalnie nas to dziwi, bo kiedy marzycie o 32-34, nie będziecie skakać z radości, że nosicie 40 i więcej. Pragnę Was jednak uspokoić - statystycznemu mężczyźnie takie parametry kojarzą się ze wszystkim, ale nie otyłością. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że firmy odzieżowe wyolbrzymiają niektóre kwestie i kobieta o takich kształtach jest po prostu apetyczna. Nie szkieletor, ale na pewno też nie pączek. Po prostu zdrowo zbudowana niewiasta, która je coś więcej, niż tylko liście sałaty, ma na czym usiąść i czym oddychać.

rozmiarówka damska

fot. Thinkstock

L (44-46)

Nie ma co oszukiwać - między XS i L jest różnica. Między 34 a 44 - oczywiście też. Pani w tym rozmiarze to taka nieco większa siostra, którą przemysł odzieżowy próbuje kwalifikować już jako plus size. Choć z otyłością, a nawet nadwagą nie ma zazwyczaj zbyt wiele wspólnego. To kobieta, nie bójmy się tego słowa, dorodna. Wciąż może być zgrabna i kusząca. Wszystko zależy od tego, jak rozkładają się jej krągłości. Jeśli na górze i na dole - jest na czym zawiesić oko. Jeśli gdzieś po środku - i taka znajdzie swego amatora. Ogólnie, nie ma dramatu.

rozmiarówka damska

fot. Thinkstock

XL (48-52)

Największa możliwa opcja, więc siłą rzeczy, nasza najmocniej zbudowana modelka. XL w większości przypadków jednak o czymś świadczy i raczej nie chodzi o niedożywienie. Rozmiar, że tak powiem, solidny. Tajemnica tkwi jednak w proporcjach. Jestem w stanie wyobrazić sobie kobietę noszącą XL, która wcale nie wygląda na panią przy kości. My faceci coś o tym wiemy, bo co drugi z nas nosi ten rozmiar, a wcale nie jesteśmy chorobliwie otyli. Trzeba jednak uznać, że to już małe ubranko nie jest. A to, czy będziesz się w nim dobrze czuła, zależy wyłącznie od Twojego nastawienia.

Nie dajcie się zwariować literkom i cyferkom.

Tomek

Zobacz również: Kobiety z jakiego kraju mają największe piersi?

Polecane wideo

Komentarze (30)
Ocena: 3.77 / 5
gość (Ocena: 1) 14.04.2022 19:45
ale bodyshaming od samego poczatku xd zenujace
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 28.05.2020 01:44
Od kiedy kobiety noszące xs nie mają tyłka? Nie rozumiem tego kompletnie. Ja noszę xs i mam na czym usiąść.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 30.07.2016 11:34
ale bzdury..... nosze rozmiar 36, a mam i biust i na czym siedzieć, po prostu nie jestem zbyt wysoka (160cm) co za bzdury...mam przytyc z 5 kg tylko dlatego ze rozmiar M lepiej 'wyglada" ?
odpowiedz
Odkompleksiona (Ocena: 2) 28.07.2016 22:17
Kiedyś chodziłam w ciuszkach M (czyli uwaga 38!) i czułam się poprostu źle sama z sobą, jestem niziutka i poprostu nie ćwiczyłam i jadłam śmieciowe jedzenie. Cały czas byłam śpiąca i nie miałam na nic siły. Teraz mam S-36 i się czuję świetnie. Do tego raczej żaden facet nie uzna biusty 70D za mały a i pośladki można zrobić na ćwiczeniach niezłe. Nie jest ważny rozmiar a to jak czujemy się w swoim ciele...
odpowiedz
zbyt chuda pani XS (Ocena: 3) 22.07.2016 15:15
Haha, już sam początek mnie bawi:W przypadku męskich rozmiarów sprawa nie jest specjalnie skomplikowana. Większość ubrań dla nas jest oznaczonych prostym symbolem literowym. Szczupli noszą S, wysocy - L, a przy kości - XL. Niestety znam tylko panów w rozmiarze L-XXL a wzrost mają taki sam czyli ok 170 cm...
odpowiedz

Polecane dla Ciebie