To chyba najmodniejszy termin ostatnich miesięcy, jeśli nie lat. Ze wszystkich stron słyszymy o modzie, blogerkach, ubraniach i kolekcjach plus size. Zjawisko kojarzymy przede wszystkim ze skrajną nadwagą, bo o takich przedstawicielkach tego nurtu kolorowe media informują najchętniej. Plus size jest więc zarówno dziewczyna, która nie mieści się w ciuchy XS, jak i ta z chorobliwą otyłością, czyli 99 procent z Was.
A z czym kojarzy się facetom i czy na pewno zasłużyłaś sobie na takie określenie? Sprawdziłem to, przeprowadzając krótką ankietę na grupie kilku mężczyzn z różnym wieku. Jako pomoc posłużyła im rozmiarówka jednej z popularnych w Polsce sieciówek. To właśnie na jej podstawie moi rozmówcy mieli wskazać, kiedy mamy do czynienia z dużą numeracją, a kiedy wciąż mieścisz się w normie. Jak to zwykle bywa, opinie nie są jednoznaczne. Ale dają do myślenia.
Czy Ty także jesteś plus size? Sprawdź…
Zobacz również: LIST: „Jestem pulchną dziewczyną, która nosi legginsy. Robię to, żeby Was wkurzyć!”
źródło: Elijah Henderson / Unsplash
- Dla mnie kobieta plus size to taka, która wygląda na pulchną. Nie interesuje mnie, jaki dokładnie nosi rozmiar, bo z tymi różnie bywa. Mam na myśli pełną twarz, wydatny brzuch, pulchne ręce i nogi. Taka kluseczka. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że takie panie mają zazwyczaj problem z doborem odpowiedniego rozmiaru. Noszą rzeczy zbyt małe i myślą, że dzięki temu wyglądają szczuplej. Mam złą wiadomość - to nie tak działa - ostrzega Daniel.
- Patrząc na rozmiarówkę można dojść do wniosku, że chodzi o kobiety w rozmiarze od 40 wzwyż. Nie wiem dlaczego, bo nic mi ta numeracja nie mówi. Pewnie powodem jest to, że 40 brzmi groźniej, niż np. 34. Poza tym chyba kilka razy zdarzyło mi się słyszeć jakieś narzekania, że „nie mieszczę się już nawet w czterdziestkę”. To musi być jakiś przełomowy moment, kiedy przestajesz być kobietą w średnim rozmiarze, a stajesz się tą nieco większą - tłumaczy Jarosław.
Zobacz również: Internauci odchudzają puszyste blogerki i modelki! Chamstwo?
źródlo: Tim Wright / Unsplash
- Numeracja w stylu 32, 44 czy 50 nie kojarzy mi się chyba z niczym. W modzie męskiej raczej się z tym nie spotkałem. O wiele bardziej przemawiają do mnie symbole literowe. I tak S to raczej szczupła kobieta. XS to już trochę za mało. M - w normie, bo mieści się w środku skali. L jest od large, czyli to już duża pani. XL - wiadomo. Gdybym miał wskazać, od którego rozmiaru zaczyna się plus size, to powiedziałbym, że od L. Ale to nie oznacza, że ktoś taki jest otyły. Po prostu większy od anorektyczki - twierdzi Paweł.
- Ogólnie jestem za tym, żeby nie sugerować się numerkami i literami na metkach ubrań. Wiadomo, jak w nic się nie mieścisz, to jest znak ostrzegawczy. Jeśli jednak wchodzisz do sklepu odzieżowego i bez problemu zawsze coś sobie kupisz - jesteś w normie. Chciałem zwrócić za to uwagę na rozmiar miseczki stanika. Według mnie to od niej zależy, czy kobieta jest plus size. Wiadomo, że piersi idą zazwyczaj w parze z całą resztą ciała. Wydaje mi się, że wszystko zaczyna się od miseczki 75D. To już solidny biust, a przy okazji też cała reszta. Rzadko widuje się panie z takimi krągłościami, które są bardzo szczupłe - to teoria Patryka.
Zobacz również: Błędy które popełnia każda dziewczyna z nadwagą przy doborze ubrań
źródło: Atikh Bana / Unsplash
- Nie ma się co oszukiwać. Jeśli nosisz ubrania większe od S albo rozmiaru 36, to znaczy, że już jesteś plus size. Ten termin nie oznacza skrajnej otyłości, jak to się niektórym wydaje. To rozmiar większy od najmniejszych - stąd ten plus. Zwykły size mają dziewczyny zazwyczaj niedożywione albo urodzone z dobrymi genami. Te najchudsze, które nie potrafią przytyć. Wszystko, co nieco większe z automatu staje się plusem. Tak więc na zdrowy rozum - jeśli nosisz ciuchy od M lub 38 - właśnie dołączyłaś do klubu plus size i nie ma powodu, żeby płakać. To zupełnie normalne - pociesza Wiktor.
- Mam gdzieś terminologię i co się za nią kryje. Dla mnie plus size to po prostu nadwaga. Jak jesteś szczupła albo w normie, to nikt nie powinien cię obrażać takim określeniem. Może oficjalnie oznacza co innego, ale wiadomo z czym się kojarzy. Widziałem już te piękności plus size i wszystkie wyglądają jak szafy trzydrzwiowe. Jeśli jesteś nieco mniejsza, to nikt nie ma prawa cię tak nazywać. Bo trudno, żeby dziewczyna z prawidłową wagą nagle znajdowała się w tej samej kategorii, co jej koleżanka umierająca z powodu otyłości - twierdzi Robert.
Który z nich jest najbliżej prawdy?