Tym razem nie o damskich, ale męskich ubraniach. Nie bez powodu, bo większość z Was ma słabość do „zmieniania swoich facetów na lepsze”, co zazwyczaj oznacza silny wpływ na wizerunek partnera. Wykorzystujecie swoją rzekomą wiedzę, styl i dobry gust, by ukochany zaczął wreszcie przypominać zadbanego człowieka. „Rzekomą”, bo nie jestem przekonany, czy czy zawsze wychodzi nam to na dobre...
Nie ulega wątpliwości, że bardziej przejmujecie się trendami i rzeczywiście wiecie, co jest aktualnie modne. Przykładacie uwagę do stylistyki, potraficie łączyć kolory i charakteryzujecie się modową odwagą. Mam jednak wątpliwości, czy taki przebrany przez Was mężczyzna wciąż czuje się facetem. Dlatego ja i wielu moich kolegów sprzeciwiamy się tak silnemu wpływowi kobiet na nasz wygląd.
Doradzanie – tak, wywieranie presji – absolutnie nie! Dlaczego?
PRZYNAJMNIEJ O TYM CHCIAŁBYM DECYDOWAĆ
Przykro mi o tym mówić, ale mamy do czynienia z postępującą kastracją mężczyzn. Faceci, chociaż silniejsi fizycznie i podobno bardziej zdecydowani, mają coraz mniejszy wpływ na cokolwiek. Dla większości z Was związek oznacza, że jedna strona dominuje, a druga próbuje się dostosować. Dziwnym trafem uległość mamy okazać my. To Wy trzymacie wspólną kasę, decydujecie o tym, jak spędzamy wolny czas, wciąż namawiacie nas do próbowania nowych rzeczy i wydajecie polecenia. Tego procesu już raczej nie odwrócimy, więc (na Boga!) pozwól mi przynajmniej decydować, w co się ubieram. To ostatni bastion naszej niezależności.
MAMY RÓŻNE GUSTA
Niewiarygodne, prawda? A jednak. Chociaż próbuje nam się wmówić, że doszło do zatarcia płci i już niczym się nie różnimy, rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Wciąż lubimy i gustujemy w innych rzeczach, a takie subtelne różnice należałoby jednak pielęgnować. My cenimy prostotę i praktyczność, Wy stawiacie na design i obowiązujące trendy. Ja najlepiej czuję się w starych jeansach, Ty najchętniej wcisnęłabyś mnie w przylegające rurki. Tych światów nie da się pogodzić w taki sposób, aby żadna ze stron nie poczuła się urażona i przegrana. Dlatego w takich kwestiach, jak ciuchy, zajmujmy się sobą. Na jednomyślność jest miejsce w innych kwestiach.
MASZ SPACZONY OBRAZ MĘŻCZYZNY
To absolutnie nie jest zarzut, bo można to bardzo łatwo wytłumaczyć. Kobiety z reguły bardziej chłoną informacje związane z modą, showbiznesem i trendami. Lubicie ploteczki, porównania, ocenianie wyglądu innych, kolorowe magazyny i zakupy. A wszystko to odpowiada za degradację męskości, którą my mimo wszystko próbujemy wciąż pielęgnować. Nikt nas nie przekona do obcisłych spodni, koszulek z głębokim dekoltem, kwiatowych wzorów, apaszek, fikuśnych kapeluszy i wielu innych lansowanych w mediach rzeczy. Co innego przystoi modelowi lub celebrycie, a czego innego od życia oczekuje „zwykły facet”.
KOLEDZY BĘDĄ SIĘ ZE MNIE ŚMIALI
Gdyby którykolwiek z moich znajomych płci męskiej dowiedział się, że moja partnerka jest równocześnie moją osobistą stylistką, nie miałbym życia. Możecie mówić, że jesteśmy ograniczeni, ale zabawa modą większości z nas kojarzy się podejrzanie. Nie wspominając o tym, że to także kolejny przejaw naszej uległości względem Was. Żaden dumny z siebie mężczyzna nie chce uchodzić za tego, który nie decyduje nawet w kwestii własnego wyglądu. Być może wyglądamy dzięki temu gorzej, ale przynajmniej nadal czujemy się facetami.
WOLĘ INWESTOWAĆ W COŚ INNEGO
Jakiś czas temu przeczytałem artykuł na temat damskich i męskich wydatków. Zapytano kilka osób, obojga płci, co w pierwszej kolejności by sobie kupili, gdyby spadła im z nieba pokaźna suma. Panie bez wahania wspominały o najmodniejszych butach, torebce od projektanta czy kreacji wprost ze światowych wybiegów. Panowie poszli w zupełnie innym kierunku – jeden marzy o podróży, inny chciałby zrealizować jakieś szalone marzenie, ktoś inny wspomniał o gadżecie technologicznym. Nie ma tu wspólnego mianownika, bo ciuchy są dla nas ostatnią rzeczą, na którą chcielibyśmy wydawać pieniądze. Namawianie mnie na buty za kilkaset złotych albo modną marynarkę za drugie tyle to wymuszanie, abym dla szmatek zrezygnował z prawdziwych marzeń.
TO TY MASZ BŁYSZCZEĆ
Czasami zastanawiam się, jak czują się partnerki tych wszystkich modeli i celebrytów. Musi być im naprawdę ciężko. Facet, który wygląda jak milion dolarów to nie tylko ich wizytówka, jak się ładnie mówi. To także ogromna konkurencja, bo skoro on prezentuje się tak dobrze, to jego druga połowa gaśnie w oczach. Naprawdę chciałabyś wyglądać przy mnie jak uboga krewna? Jeśli dasz mi spokój, to ja będę tym brzydszym i mniej zadbanym, a Ty niemal z automatu zostaniesz ikoną stylu. Wyhodowanie żmii na własnej piersi to dość karkołomny pomysł. Umówmy się, że w tym związku to Ty masz wyglądać.