Teoretycznie - nie ma tematu. Jesteś silną i niezależną kobietą, która sama ponosi odpowiedzialność za swoje wybory. Możesz dosłownie wszystko i nikt nie ma prawa cię za to piętnować. Nawet w związku chcesz zachować jak największą autonomię. Miłość nie oznacza przecież zupełnej uległości. Co nie zmienia faktu, że powinnaś liczyć się z uczuciami partnera. Ten może, a nawet powinien oceniać twoje wybory. Także te odzieżowe.
Sama zapewne wielokrotnie sugerowałaś swojemu ukochanemu, że ubrał się niestosownie do okazji, ma kiepski gust albo strojem zwyczajnie sobie zaszkodził. Nie tylko dlatego, że lepiej znasz się na ciuchach. Rozumiesz, że facet jest także wizytówką ciebie. I czy ci się to podoba, czy nie, dokładnie tak samo działa to w drugą stronę. Z tą różnicą, że my bywamy bardzo, ale to bardzo zazdrośni…
Zapytałem kilku z nich, czego na pewno nie chcieliby zobaczyć na swojej dziewczynie. Niektórzy moi rozmówcy mówią wprost - niestosowna stylizacja może oznaczać nawet koniec związku.
Zobacz również: W jakim stroju kąpielowym wyglądasz najbardziej seksownie? Zbadano to. I wcale nie chodzi o bikini!
fot. iStock
„Takich butów nie zakłada się bez powodu. Może jestem przewrażliwiony, ale według mnie kobieta na szpilkach zawsze wygląda na desperatkę szukającą faceta. Zajęta nie powinna udawać chętnej singielki” - twierdzi Dominik.
„Po pierwsze - to zawsze i wszędzie niestosowne. Po drugie - zajęta dziewczyna powinna mieć do siebie większy szacunek. Bieliznę oglądać mogę ja, więc po co pokazywać ją całemu światu? To niepotrzebne kuszenie losu” - ocenia Bartłomiej.
„Nie przeczę, że to bardzo fajny widok. Ale właśnie dlatego jestem przeciwny, żeby moja partnerka się tak ubierała. Dobrze wiem, jak reagują faceci na coś takiego. Nie chcę, żeby ktoś obcy ślinił się na jej widok” - mówi Patryk.
Zobacz również: Moda męskim okiem: Niepozorne ubrania, w których wyglądasz jak seksbomba
fot. iStock
„Oczywista sprawa. Najbardziej apetyczne części ciała powinny być zarezerwowane dla ukochanego. Nie twierdzę, że kobieta w związku ma chodzić w worku pokutnym, ale przynajmniej nie prowokować” - wyznaje Grzegorz.
„Kilka kilogramów błyskotek na szyi, uszach i dłoniach to wysyłanie sygnału: popatrz, tu jestem. Nie wiem zupełnie, jaki cel miałaby w tym zajęta dziewczyna. Wolę skromniejsze kobiety. Jak kogoś masz, to po co zwracać na siebie uwagę?” - pyta Wojciech.
„To nie moja wina, że kojarzą mi się bardzo jednoznacznie. Coś takiego noszą wszystkie striptizerki. Nie twierdzę, że tylko one, ale siateczka opięta na nogach to zwykłe epatowanie seksapilem” - twierdzi Rafał.
Zobacz również: Czy facetów naprawdę kręcą stringi?
fot. iStock
„Proszę mnie źle nie zrozumieć - zajęta kobieta nie musi chodzić w golfie i długich spodniach. Jest jednak różnica między krótką spódnicą, którą akceptuję, a cienkim paseczkiem, który ledwo zasłania bieliznę. Zajętej nie wypada” - dodaje Dominik.
„Oczywiście nie wszystkie, ale koronkowa bluzka, która prześwituje albo wystający koronkowy biustonosz to już moim zdaniem przesada. Nie chciałbym, żeby moja partnerka zwracała na siebie uwagę w ten sposób. Ona ma się podobać mnie, a nie wszystkim na ulicy” - ocenia Patryk.
„Na siłownię albo do biegania - nie ma problemu. Zamiast spodni na ulicę - z tym mam już problem. Wiem jak faceci reagują na taki widok. Nie chcę, żeby moja dziewczyna była obiektem ich sprośnych fantazji” - twierdzi Grzegorz.