Zarówno Marysia Góralczyk, jak i Małgorzata Kożuchowska są jednymi z najpiękniejszych młodych, polskich aktorek. Szczególnie ta druga jest znana z nienagannego stylu i perfekcyjnych stylizacji. Regularnie trafia na listy najlepiej ubranych i jest wzorem dla wielu Polek, które chcą wyglądać jak ona. Chętnie, za sprawą fryzur, przeistacza się z niewinnej blondynki, w zadziorną szatynkę, z powabnej piękności w… szarą myszkę. Niestety, podczas pokazu kolekcji Dawida Wolińskiego mieliśmy do czynienia z tym ostatnim z wcieleń znanej aktorki.
Małgosia sprawiała wrażenie, jakby właśnie weszła prosto z ulicy, bez jakiegokolwiek przygotowania. Nałożyła na siebie zbyt wiele skórzanych elementów (wysokie kozaki, wielką torbę, kurtkę), a do tego lekką, satynową sukienkę (jak mniemamy projektu Dawida - wszak niepisaną zasadą pokazów jest przybycie w stroju spod igły samego kreatora). Nie mamy nic przeciwko kontrastom w modzie (wręcz przeciwnie!), ale srebro plus brąz to nie najlepsze połączenie. Gosia dokonała wręcz krwawej egzekucji na subtelnej kreacji! Pozostaje mieć nadzieję, że to jedynie zły dzień, a nie zgubny wpływ małżeństwa na wyczucie stylu.
Marysia Góralczyk postawiła na czerń i odziała się w nią od stóp do głów. A nie od dziś wiadomo, że co za dużo, to niezdrowo. W przypadku monochromatycznych zestawień należy szczególnie uważać, bo łatwo pójść o krok za daleko i otrzeć się np. o mroczny, pogrzebowy klimat, tak jak to miało miejsce w tym przypadku.
Każdemu elementowi z osobna trudno cokolwiek zarzucić, ale na przykładzie Marysi chciałybyśmy doradzić wam dwie rzeczy: