Dziś już chyba nikogo nie dziwi, że na zaproszeniu ślubnym znajdujemy nie tylko dane młodej pary i miejsce uroczystości, ale także okolicznościowy wierszyk. Ten można potraktować jako wskazówkę dla gości - nie chcemy kwiatów, wolimy wino, prezenty rzeczowe są nam zbędne, ale za to chętnie przyjmiemy gotówkę. Czy nam się to podoba, czy nie, od tego typu aluzji już raczej nie uciekniemy.
Zobacz również: Kasia dostała tak bezczelne zaproszenie na ślub, że dziś mówią o nim wszyscy
Istnieją zwolennicy tej niezbyt subtelnej metody, jak i jej zaciekli przeciwnicy. Faktem jest, że dla niektórych to spore ułatwienie. Nie trzeba zastanawiać się nad prezentem i wszyscy są zadowoleni. Pod warunkiem, że na takim dopisku sprawa się kończy. Tym razem jednak było inaczej - zaproszona na ślub kuzynki Sandra usłyszała od niej wprost, ile pieniędzy powinno znaleźć się w kopercie.
Jak relacjonuje serwis popularne.pl, to jednak nie wszystko. Młodej mamie zasugerowano także, aby na wesele przyszła bez dziecka. Powód wydaje się jeszcze bardziej absurdalny, niż bezczelne żądanie konkretnej kwoty.
fot. Unsplash
Bohaterka tej historii jest samotną mamą 3-letniej córki. Zaproszenie na ślub kuzynki otrzymała na trzy tygodnie przed uroczystością, co już można uznać za nietakt. Sandra nie planowała zabierać tam dziecka, bo zdaje sobie sprawę, że dla takiego malucha to bardziej męczarnia, niż atrakcja.
Młodzi pojawili się w jej domu tylko na kilka minut, aby oficjalnie wręczyć zaproszenie. Należy docenić, że pofatygowali się osobiście, ale w tej sytuacji chyba lepiej, gdyby tego nie robili. Od kuzynki miała usłyszeć słowa, których długo nie zapomni:
„Sandra, tylko nie odwal maniany i nie bierz małej. To dodatkowe koszta dla nas, a poza tym nie chcę biegających dzieci pod nogami” - cytuje portal. Jej córeczka została potratowana jako zbędny balast, którego należy się pozbyć. Ale to wciąż nie wszystko, bo rozmowa dotyczyła również prezentu.
Zobacz również: Wiemy, jak państwo młodzi oszczędzają na organizacji wesela. Skandal?
fot. Unsplash
„Nie kupuj nam też jakiegoś blendera, tylko daj kaskę, bo zbieramy na wakacje. Wiem, że idziesz sama, ale 200 złotych to się już nie daje. Nie te czasy” - miała usłyszeć Sandra, którą, jak relacjonuje serwis popularne.pl, „wryło”.
Młoda mama największy żal ma o to, że para młoda nie życzy sobie na weselu obecności maluchów. Wychowuje dziecko sama, a jej matka na co dzień mieszka w Anglii. Musiałaby przylecieć specjalnie po to, by zająć się 3-letnią wnuczką. To nierealne.
„Wstawka z pieniędzmi także nie było zupełnie potrzebne. Zrobiło mi się przykro” - twierdzi. I trudno jej się dziwić. Tak samo, jak trudno uwierzyć, że te słowa rzeczywiście padły. Jeśli tak, mamy do czynienia ze szczytem bezczelności i braku taktu.
Przypomnijmy, ile według ekspertów wypada dać w kopercie.
Zobacz również: EXCLUSIVE: Poszłam na ślub z pustą kopertą
fot. Unsplash
Jeśli wybierasz się na ślub znajomych - nie musisz za bardzo nadwyrężać swojego budżetu. Odpowiednią kwotą ma być od 150 do 300 zł. Oczywiście od osoby. Pieniądze to w dużej części albo w całości pokrywają koszty związane z ugoszczeniem nas.
Ceremonia organizowana przez członka naszej rodziny (ciocia, kuzynka itd.) wymaga większego wydatku. Portal sugeruje, że najczęściej jest to 500 zł od osoby. Nie jest to oczywiście sztywna stawka i w kopertach młodzi znajdują od 200 do 1 tysiąca złotych.
Bardziej wartościowy upominek powinni wziąć pod uwagę rodzeństwo oraz dziadkowie. Tutaj absolutne minimum to 400 zł, choć lepiej widziany byłby nawet tysiąc.
Rodzice, pomijając ich wkład w organizację wesela, dają ok. 2000 zł.