„Facet, którego nie kocham, poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się” (Historia M.)

Matylda powiedziała TAK. Powodem nie jest strach przed samotnością ani pieniądze.
„Facet, którego nie kocham, poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się” (Historia M.)
Fot. Unsplash
04.01.2018

Wiele kobiet wychodzi za mąż z rozsądku. Niektóre mają na względzie dobry charakter mężczyzny, a inne jego pieniądze. Są też kobiety, które nie chcą być samotne. Uważają, że lepszy rydz niż nic, a najgorsze, co mogłoby je spotkać, to starość przeżywana w pojedynkę. Do żadnej z tych grup osób płci żeńskiej nie zalicza się Matylda (imię zmienione). Ona ma zamiar poślubić człowieka, którego nie darzy uczuciem, ponieważ zawsze zakochuje się wyłącznie w złych facetach, którzy czynią ją nieszczęśliwą. Kobieta jest przekonana prawie na sto procent, że i tak nigdy nie zazna spełnienia w sferze uczuciowej.

Mimo wszystko Matylda przeżywa rozterki. Małżeństwo jest dla niej ważne i nie chciałaby popełnić błędu. Uważa, że w jej sytuacji raczej nie ma innego wyjścia, ale pragnie poznać opinie kobiet, które wyszły za mąż z rozsądku.

- Czy żałujecie? Jak wygląda wasze życie? – pyta się Matylda.

Zobacz także: „Dowiedziałem się, że moja narzeczona miała sponsora. To zwykła szm**ta!” (Wstrząsająca historia Marcina)

 

małżeństwo z rozsądku

Fot. unsplash.com

- Mam wrażenie, że coś jest ze mną nie tak. Przyciągam toksycznych mężczyzn. Mam 28 lat i do tej pory byłam w trzech poważnych związkach. Wszystkie zakończyły się załamaniem i brakiem chęci do życia. Za każdym razem schemat powtarzał się. Zakochiwałam się w przysłowiowym życiowym nieudaczniku, którego próbowałam „uratować”. W zamian otrzymywałam słowa krytyki i szyderstwa. Od związku do związku staczałam się psychicznie coraz bardziej. Wiem, że ci mężczyźni mnie skrzywdzili, ale tylko taki typ facetów przyciągam. Wydaje mi się, że jedyny ratunek dla mnie i ewentualnej rodziny polega na wyjściu za mąż za przeciwieństwo moich eks partnerów, nawet jeżeli miałabym nie pokochać tego faceta.

Matylda przyznaje, że ktoś taki pojawił się w jej życiu.

- Piotra znam od wielu lat. Wzdychał do mnie, odkąd pamiętam, ale nigdy nie zwracałam na niego uwagi. To spokojny, ułożony człowiek. Skończył studia, ma swoje mieszkanie i niedawno rozpoczął własną działalność. W związku był dwa razy. Raz nawet o mało co nie wylądował na ślubnym kobiercu, ale panna okazała się fałszywa. Okradała go. On też nie miał szczęścia w miłości.

Spotkaliśmy się po latach na weselu znajomej. On był bez partnerki, a ja bez partnera. Bawiliśmy się razem, a kilka dni po tym wydarzeniu Piotr zadzwonił i zaprosił mnie na spotkanie. Po weselu mój stosunek do niego nie uległ zmianie, poza tym, że dostrzegłam w nim wartościowego człowieka. Nadal mnie nie pociąga. Mimo wszystko poszłam. Siostra powiedziała, żebym poznała go lepiej, bo niektórym uczuciom trzeba dać szansę.

małżeństwo z rozsądku

Fot. unsplash.com

Od roku jesteśmy razem, a w sierpniu ma się odbyć nasz ślub. Nie czuję z tego powodu szczęścia. Traktuję to jako naturalną kolej rzeczy. Jestem prawie pewna, że postępuję dobrze, ale nie wiem, czy kiedyś nie będę żałować. Może mogłoby być lepiej, wbrew moim przewidywaniom? Trudno powiedzieć. Znając jednak siebie, jest wielce prawdopodobne, że zakocham sie w jakimś d**ku i zmarnuję sobie życie. Tego boję się najbardziej. Poprzez małżeństwo z Piotrem mam zamiar uniknąć fatum. Wiem, jaka słaba jestem, gdy się zakochuję...

Matylda przyznaje, że związek z rozsądku może być dla niej trudny.

- Jeżeli chodzi o chwile intymne, nie ma rewelacji. Nie przepadam za kontaktem fizycznym z Piotrem, chociaż nie brzydzi mnie. Określiłabym nasze życie seksualne słowami „może być”.

Co zatem przemawia za tym, abym za niego wyszła? Przede wszystkiem on kocha mnie do szaleństwa. Zawsze się we mnie podkochiwał, ale wiedział, że nie ma u mnie szans. Gdy sytuacja się zmieniła, przyznał, że poczuł się, jakby wygrał los na loterii. Dba o mnie, wręcz rozpieszcza. Jego rodzina mnie zaakceptowała. Do szczęścia brakuje tylko miłości z mojej strony.
Rodzina Piotra jest szanowana i on sam również. Czeka mnie z nim bezpieczne, przewidywalne życie.

Kobieta wspomina poprzednie związki.

- Moi byli zdeptali moje poczucie własnej wartości. Mam wrażenie, że robili to specjalnie, aby podbudować swoje. Dopiero będąc z Piotrem, wróciłam do sił. On mnie motywuje. Dzięki niemu schudłam, zapisałam się na kurs językowy i zmieniłam pracę. Dobrze zarabiam, rozwijam się i mam kochającego partnera u boku. Wiele kobiet mi zazdrości.

Zobacz także: 9 wyjątkowo obrzydliwych zachowań par z długim stażem. Wy też to robicie?

małżeństwo z rozsądku

Fot. unsplash.com

Dlaczego mam pewne obawy co do tego związku? Boję się, że nie będę szczęśliwa, że poznam innego i zakocham się w nim. Może akurat trafię na porządnego człowieka? Takie wątpliwości towarzyszą mi prawie codziennie.

Jakaś część mnie w to wątpi. Zawsze zakochuję się w beznadziejnych facetach i poświęcam się dla nich bezgranicznie. W zamian otrzymuję kopniaki. Pamiętam te wszystkie nieprzespane noce, kiedy płakałam w poduszkę. Oczywiście zdarzały się też chwile radości.

Wszyscy doradzają Matyldzie, aby nie zrywała zaręczyn.

- Kilka osób z mojego otoczenia wie, że się waham. Wszystkie znają Piotra i uważają, że jest świetnym facetem i nie mogłam lepiej trafić. Ciąglę słyszę uwagi, że miłość przemija i ważniejsza jest przyjaźń oraz wzajemny szacunek. Pod wpływem tych słów oraz własnego głosu rozsądku nabieram pewności, że dobrze postępuję. Potem znowu pojawiają się wątpliwości. Ta huśtawka trwa od dwóch miesięcy. Małżeństwo jest dla mnie bardzo ważne, chyba dlatego tak to wszystko przeżywam.

Chciałabym poznać opinie kobiet, które wyszły za mąż bez miłości albo tych, które planują taki krok. Powód nie jest dla mnie ważny. Napiszcie, proszę, jak wygląda teraz wasze życie.

Czy powinnam wyjść za mąż z rozsądku?

Uważacie, że Matylda postępuje właściwie?

Polecane wideo

Komentarze (31)
Ocena: 4.68 / 5
Arletta Bolesta (Ocena: 5) 17.01.2023 11:21
Temat można rozpatrywać też w świetle kościelnego procesu o nieważność małżeństwa dr Arletta Bolesta adwokat kościelny, zatwierdzony mail: [email protected]
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 07.07.2022 20:11
Po pierwsze nie rozumiem dlaczego autorka uważa, że jeśli się zakocha to znowu spotka drania. To jakieś fatum nad nią ciąży? Jej przeznaczeniem jest cierpieć czy co?To ona sama sobie wybrała tych mężczyzn. Miłość wbrew pozorom nie dzieje się bez naszej zgody. Oczywiście można się zakochać i świata nie widzieć poza tą osobą ale czy to jest miłość? Po to mamy rozum żeby z niego korzystać. Po drugie może czasem ślub z rozsądku jest lepszy od tego z miłości, różnie to w życiu bywa. Decyzja oczywiście należy do autorki. Poza tym nie warto gdybać co by było gdyby... . Podejmujemy decyzje na podstawie bieżących informacji, przecież nie wiemy co się zdarzy za kilka lat. Będąc w udanym związku małżeńskim też można się zakochać, nikt nikomu nie da gwarancji na wieczne szczęście. Tylko autorka tego listu zna najlepiej siebie i swoje uczucia do tego człowieka.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 11.12.2020 17:36
Tak, jest duża możliwość, że z czasem 'pyknie'. Zwłaszcza jeśli nad sobą popracujesz. U nas 'pykło' po czterech latach bezinteresownego (jak nam się wydawało) kumplowania się. Ale jest też możliwość, że nie 'pyknie' nigdy. Jestem za tym, żeby dawać temu szansę, jeśli się dobrze dogadujecie, jeśli on Cię szanuje i kocha, jeśli uważasz, że jest dobrym człowiekiem dla Ciebie. Ale zupełnie nie rozumiem, po co ślub? Ślub powinni brać ludzie, którzy się już kochają. Dla tych, którzy się jeszcze nie kochają, są związki nieformalne. Jeśli on Cię kocha, a Tobie na nim zależy, poproś go o jeszcze trochę czasu, zapisz się na terapię, spędzajcie ze sobą dużo czasu, bawcie się, dawaj jak najwięcej od siebie. A co będzie potem, to się okaże. Na pewno tak lepiej, niż po kilku latach małżeństwa odejść do kogoś innego.
odpowiedz
Krzych (Ocena: 5) 28.06.2020 18:00
Źle kobieto robisz, źle ludzie robicie, czeka was wiele nieprzyjemnych rozterek. Lepiej być samemu.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 23.03.2019 21:41
Ja tez sluchalam ludzi jak mowili mi, ze uczuciu trzeba dac szanse. Schemat u mnie zawsze jest ten sam: zakochuje sie szybko i na randke ide jak jestem juz zakochana. Wtedy moge sie calowac i przytulac. Nie wiem co to za randka i pocalunki bez uczuc? No ale poszlam na taka randke. Facet zazyczyl sobie calusa. No spoko, przebolalam bo noe chcialam odmowic zeby nie bylo niezrecznie (!). Szybko poszlo, razem zamieszkalismy, razem jestesmy prawie 2,5 roku. A jak go nie kochalam, tak dalej nie kocham. Seksu nie uprawiamy od dawna (powiedzialam ze nie lubie ale prawda jest taka ze nie pociaga mnie i nie moge tego robic z kims, kogo nie kocham). Co wiecej ostatnio zakochalam sie w kims innym, starszym. Zapewne bez wzajemnosci, ale znowu poczulam to, co zawsze lrzeradza sie u mnie w piekna milosc, oddanie, trosle, lojalnosc, przyjazn, oddanie itp. I widze, jak bardzo mi tego brakuje. Widze tez, ze oszukuje siebie i obecnego partnera, ktory bedzie w szoku gdy z nim zerwe. Do teho juz dawno mu powiedzialam, zeby nawet nie myslal o oswiqdczynach bo chyba bym sie pociela jakbym sie zgodzila wlasnie z rozsadku czy zeby unimnac zranienia go (tak, do tego stopnia nie mam jaj). Ehhhhh okropna syruacja
odpowiedz

Polecane dla Ciebie