EXCLUSIVE: Moje wesele się nie zwróciło

Justyna wierzyła, że koperty od gości sfinansują uroczystość.
EXCLUSIVE: Moje wesele się nie zwróciło
Fot. iStock
21.07.2018

Wbrew pozorom, żeby wziąć ślub, sama miłość nie wystarczy. Potrzebne są także wolne środki, bo wejście na nową drogę życia z roku na rok coraz więcej kosztuje. Oczywiście, można złożyć przysięgę w gronie tylko najbliższych osób i zorganizować skromne przyjęcie, ale większość młodych par oczekuje czegoś więcej. To wyjątkowy moment, który chcemy chcemy przeżyć w wyjątkowy sposób. Bez przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych raczej się nie obędzie.

Zobacz również: Kasia dostała tak bezczelne zaproszenie na ślub, że dziś mówią o nim wszyscy

Potwierdzają to statystyki. Liczba zwieranych małżeństw spada i nie wynika to wyłącznie z faktu, że obawiamy się odpowiedzialności. Niektórzy twierdzą, że do szczęścia nie potrzebują „papierka”, ale są też tacy, których powstrzymują kwestie czysto finansowe. Skoro nie stać nas na wymarzone wesele, to jeszcze się wstrzymamy. Może kiedyś będzie nam dane ślubować miłość do grobowej deski w wielkim stylu.

Justyna zawsze marzyła o wystawnym weselu dla setek gości. Ostatecznie zdecydowała się je wyprawić i to pomimo poważnych problemów z uregulowaniem kolejnych rachunków. Zorganizowała wesele, licząc na to, że długi uda się spłacić już następnego dnia. Z pieniędzy od hojnych gości. Niestety, bardzo się przeliczyła.

wesele

fot. Unsplash

Papilot.pl: Jak się czujesz jako żona?

Z jednej strony bardzo się cieszę, że już jesteśmy małżeństwem. Pasujemy do siebie i wierzę we wspaniałą, wspólną przyszłość. Z drugiej jednak zrobiło się bardzo nerwowo. Chciałam wejść na nową drogę życia z czystą kartą, a niestety wciąż mamy długi do spłacenia. Jeszcze minie trochę czasu, zanim to uregulujemy. Myślę, że dopiero wtedy poczuję prawdziwe szczęście i spokój.

Nigdy nie słyszałaś, że lepiej nie wydawać pieniędzy, których się nie ma? Uniknęłabyś tego stresu.

Słyszałam i starałam się żyć w zgodzie z tą zasadą. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie wzięłam żadnego kredytu, ani pożyczki. Nawet kupowania na raty się bałam. Raz tylko zrobiłam wyjątek i czułam się nieswojo z myślą, że to zobowiązanie nade mną wisi. Tak się denerwowałam, że przy pierwszej okazji spłaciłam całość. Tym razem zadłużenie też miało być tylko na chwilę.

Wesele miało się zwrócić.

Wiem, jak ludzie reagują, kiedy coś takiego słyszą. Szczyt nieodpowiedzialności i naiwność. Wirtualne pieniądze. Ale prawda jest taka, że większość par myśli w ten sposób, tylko nie mówi o tym głośno. Wszyscy liczą na koperty od gości. Niektórzy z góry zakładają, że rozliczą się z fotografem, cateringiem albo zespołem już po wszystkim. Myślę, że pod tym względem nie byliśmy osamotnieni.

A jaki był wasz wkład własny?

Z oszczędności i pomocy rodziców to około 10 tysięcy złotych. Wesele kosztowało prawie 70.

Zobacz również: Tyle powinien kosztować pierścionek zaręczynowy i wesele. Większy wydatek grozi rozwodem

wesele

fot. Unsplash

 Jakim cudem udało się zorganizować wymarzone wesele, skoro nie było was na nie stać?

Duża część to pożyczka krótkookresowa. Wszystkie płatności odłożyliśmy maksymalnie w czasie. To, co trzeba było zapłacić przed ślubem, uregulowaliśmy w ostatnim momencie z tego kredytu. Cała reszta opierała się na zaliczkach - dziś dajemy wam część, a na resztę przyjdzie czas później. Trochę źle to policzyliśmy i niestety efekt był taki, że zapłaciliśmy najpilniejsze rachunki, a debet w banku został.

Wierzyłaś, że jakoś uda się to domknąć pod względem finansowym. Na co konkretnie liczyłaś?

Plan był taki, żeby dzień po weselu wyjść na zero albo nawet na plus. Płacimy zaległe rachunki i spłacamy całe zadłużenie. Przy korzystnych wiatrach mieliśmy nawet sfinansować z tych pieniędzy podróż poślubną. Bilans niestety się nie zamknął i prawie 30 tysięcy złotych wciąż nad nami wisi.

Jakim cudem?

Wesele kosztowało prawie 70 tysięcy. 10 pochodziło z oszczędności i od rodziców. Tych pieniędzy nie musimy zwracać, bo to część prezentu ślubnego. Pozostaje 60. W kopertach była połowa z tego, czyli 30 tysięcy. No i mniej więcej tyle jesteśmy na minusie, a z odsetkami to pewnie nawet więcej. Nidzie oczywiście nie wyjechaliśmy.

Jak chcecie to spłacić?

Będzie ciężko. Jest jeszcze szansa na to, że kolejnych 10 tysięcy wezmą na siebie rodzice, ale reszta spadnie już tylko na nas. Kiepsko tak rozpoczynać małżeństwo. 

wesele

fot. Unsplash

Złośliwi mogą stwierdzić, że było to do przewidzenia. Wydaliście pieniądze, których nie mieliście.

Byliśmy trochę naiwni. Gości było sporo i to raczej ludzie z klasą, a nie żadna biedota. Myślałam, że okażą gest i jakoś uda się domknąć budżet. Dostaliśmy tylko połowę z zakładanej kwoty. Jasne, pretensje możemy mieć tylko do siebie, bo to trochę naiwne, ale jak człowiek fantazjował o najważniejszym dniu w życiu i pięknym weselu, to nie myślał zbyt racjonalnie. Nawet jak pojawiały się wątpliwości, to przymykałam oczy. Jakoś to musi być.

No i nie jest. Weszłaś na nową drogę życia z długami, przed czym wielu przestrzega. Wesele się nie zwróciło.

Jak na to patrzę z perspektywy krótkiego, ale jednak czasu, to trochę przesadziliśmy. Można było skrócić listę gości o połowę. Wybrać trochę skromniejsze miejsce. Ograniczyć atrakcje. Ale łatwo się mówi po fakcie. Mogę powiedzieć, że wszystko udało się w 100 procentach i wspomnień nikt nam nie zabierze. Jak przychodzi kolejna rata do spłacenia, to wyciągam album ze zdjęciami i trochę mi lepiej.

Kiedy wyjdziecie na zero?

Rozłożyliśmy zadłużenie na ponad 3 lata. To będzie ogromny wysiłek finansowy. Kwota z odsetkami wzrasta. To bardzo skomplikowało życie, bo trudno sobie wyobrazić, by w tym czasie można było zdecydować się na dziecko. A taki był nasz plan. Teraz byłoby to bardzo nieodpowiedzialne.

Nie ma tego złego. Niektórzy twierdzą, że nic tak nie cementuje związku, jak wspólny kredyt.

Ten jest akurat na mnie i pozostaje mi mieć nadzieję, że mąż mnie z tym nie zostawi.

Zobacz również: Goście weselni tego nie znoszą. 10 rzeczy, które najbardziej denerwują na weselach

Polecane wideo

Komentarze (55)
Ocena: 4.78 / 5
Ruyk (Ocena: 5) 22.07.2020 08:26
A ja zrezygnowałam z wystawnego wesela. Na moim ślubie kościelnym i potem "obiedzie" były 22 osoby. Całość wyszła ok 7 tys ale uzbieraliśmy na to sami z mężem (mimo że byliśmy świeżo po studiach). Niczego nie żałuję, weszliśmy w nowe życie z kasą na remont i drugie auto. Wielkie biby za kupę kasy to przeżytek i głupota.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 22.07.2018 15:43
Niestety ale jedyne wesela które się ''zwracają'' to te fundowane przez rodziców.
zobacz odpowiedzi (1)
Elizabet (Ocena: 5) 22.07.2018 00:23
Goście powinni dać przynajmniej tyle żeby zwróciło się za ,,talerzyk,,ja byłam sama ( mąż ze względu na stan zdrowia nie był) i dałam 1000 zl
zobacz odpowiedzi (4)
gość (Ocena: 5) 21.07.2018 22:45
Jak się nie ma kasy na wesele, to się go nie robi. Tyle w temacie. A najgorsze jest to, ze ta głupota będzie się jeszcze rozmnażać...
zobacz odpowiedzi (1)
Angela (Ocena: 5) 21.07.2018 21:19
Ja za swój ślub płaciłam 40 tyś. Masa pieniędzy ale z mężem placilismy po połowie więc 20 ja i 20 on. Na całe szczęście pieniądze miałam odłożone a Z kopert dokładnie mieliśmy 39 tyś. Plus dużo prezentów Nam się udało ale wam współczuję :(
zobacz odpowiedzi (4)

Polecane dla Ciebie