Kilka dni temu mogłyście przeczytać na naszych łamach wstrząsający list pewnej panny młodej, który skierowała do własnych rodziców. Autorka zdecydowała się wysłać do nich anty-zaproszenie na ślub. Wszystko po to, by mieć pewność, że nie pojawiają się na ceremonii. W wieku 16 lat uciekła z domu i od tego czasu nie utrzymuje z nimi kontaktu. Kiedy dowiedziała się, że oni mimo wszystko, chcieliby jej towarzyszyć tego dnia, napisała:
„Wspólnie z naszymi przyjaciółmi i rodzinami, Alex i Alyssa, chcieliby zaprosić was, abyście się odwalili i nie podpinali się pod nasze szczęście. Wasze zgorzknienie i nasza irytacja, jeśli chodzi o wzajemne istnienie, prowadzą do tego, że (razem z narzeczonym) zupełnie was ignorujemy i chcemy celebrować nasz ślub bez was.
To będzie wspaniała uroczystość, z tortem, jedzeniem i dobrą zabawą. I wy nie jesteście zaproszeni, aby w tym uczestniczyć.
Ponieważ pier*** się, właśnie dlatego”.
Dzisiaj wiemy dokładnie, kim jest autorka tego listu. Dotarli do niej dziennikarze.
Co takiego wydarzyło się w jej rodzinnym domu, że postanowiła z niego uciec i tak bardzo nienawidzi swoich rodziców? O tym Alyssa nie mówi zbyt wiele. Ogranicza się jedynie do stwierdzenia, że wszystkiemu winne są bardzo trudne relacje z ojcem. Szczegółów możemy się tylko domyślać. 23-latka nie otrzymała odpowiedzi na list. Rodzice nie pojawili się na ślubie i nadal nie utrzymują ze sobą kontaktu.
Niestety, konflikt z mamą i tatą doprowadził do tego, że na ceremonii nie pojawili się także jej dziadkowie. Zamieszanie związane ze ślubem doprowadziło do tego, że odwołali swoją obecność. Nie chcieli pogarszać sytuacji.
Mimo wszystko, jak sama twierdzi, jej ślub był naprawdę wspaniałym doświadczeniem. Nieobecność najbliższych niczego nie zmieniła.
To Alyssa Pearce, dzisiaj żona Alexa Pearce`a. Ceremonia odbyła się jakiś czas temu. Szczęśliwi małżonkowie mieszkają w Australii. Ona ma 23 lata, on jest o 5 lat starszy. Dlaczego zdecydowała się na napisanie listu, chociaż nie miała bezpośredniego kontaktu z rodzicami przez ostatnich 7 lat? Wszystko za sprawą dziadków, którzy poinformowali ich o zbliżającym się ślubie i robili wszystko, by z tej okazji się pogodzili. Ona nie miała zamiaru udawać szczęśliwej rodziny. Nie po tym, co się wydarzyło.
Po kilku tygodniach poruszania tego tematu, kobieta „poddała się”. Zrozumiała, że sprawę trzeba załatwić definitywnie, nie patrząc na metody. Bez zastanowienia usiadła przed komputerem i stworzyła list, który mogłyście przeczytać. - Kiedy go wysłałam, poczułam się znacznie lepiej. Cały stres ze mnie zszedł. Może to było dziecinne i niedojrzałe, ale znowu odzyskałam siłę do działania – tłumaczy w rozmowie z mediami.
O wszystkim opowiedziała kochającej rodzinie swojego przyszłego męża. Najbliżsi w pełni poparli jej decyzję. W przeciwieństwie do wielu internautów, którzy nie kryją swojego oburzenia. Zarzucają jej, że zachowała się nieodpowiedzialnie. Takich słów nie powinni przeczytać nawet najgorsi rodzice.
Młodzi małżonkowie nie żałują swojej decyzji. Dobrze zrobili?