Jak świat długi i szeroki, tak niemal wszędzie ślub oznacza dla faceta przywiązanie się sznurem do jednej kobiety i koniec z życiem „wiecznego dziecka”. Dlatego właśnie wymyślono wieczory kawalerskie: ostatni dzień, w którym mogą oni zażyć wolności; ostatnie nabranie powietrza i naładowanie akumulatorów przed czekającym ich wyzwaniem. Nieodłączny element naszej kultury, rytuał przygotowywany niejednokrotnie z podobnym rozmachem, co samo wesele - tylko że przez kolegów Pana Młodego. Nie każdemu drużbie uda się stworzyć wydarzenia na miarę „Kac Vegas”, ale na pewno będzie chciał dołożyć wszelkich starań, żeby była to niezapomniana noc.
Przekonajcie się, jak dalece sięga fantazja niektórych panów…
Ekipa z tego filmiku wymyśliła coś totalnie niekonwencjonalnego i wybitnie kreatywnego. Postanowili porwać Pana Młodego, porzucić go na środku drogi i dać mu misję do wykonania. Kolejne instrukcje doprowadziły go na… przygotowaną w lesie olimpiadę! A na niej między innymi: rzut beczką, strzelanie z wielkiej procy, ślizganie się, walki gladiatorów, chodzenie po linie i mnóstwo innych genialnych zabaw z najlepszymi kumplami. Na koniec zabrali go na wynajętą łódź. Majstersztyk.
Nieodłącznym elementem każdego wieczoru kawalerskiego jest striptizerka. Albo dwie. Najlepiej kilkanaście. Striptizerek nigdy za wiele. Choć nie zawsze muszą one spełniać wyobrażenia Pana Młodego. Świetnym numerem jest zasłonięcie oczu i… przebranie jednego z kolegów za striptizerkę.
Co Wy na to? Myślicie, że wieczory panieńskie są spokojniejsze od kawalerskich?
Źródło: slubodpodwiazki.pl
Cóż to za wieczór bez spłatania małego psikusa? Dość popularnym jest zawiązanie oczu i wmówienie głównemu bohaterowi, że będzie skakał na bungee. Mimo powszechności tego pomysłu, wciąż wszyscy się nabierają. Dla przykładu Norwegia: