Wydaje się, że bycie świadkiem na ślubie bliskich nam osób to zaszczyt i powód do dumy. Teoretycznie tak, bo nie każdy może tego doświadczyć. W praktyce może to oznaczać sporo kłopotów, bo automatycznie wzrastają oczekiwania wobec nas. Często wbrew własnej woli stajemy się sekretarkami, opiekunkami i stylistkami panny młodej. Spada na nas mnóstwo obowiązków, na które nigdy się nie pisałyśmy.
Udowadniają to historie opublikowane na łamach portalu „Elite Daily”. Świadkowe, zamiast wspominać piękną uroczystość, żalą się na to, co je spotkało. Można przypuszczać, że nie są to odosobnione przypadki. Doświadczyłaś czegoś podobnego? Jeśli nie, zastanów się dwa razy, zanim przyjmiesz taką propozycję.
Sprawdź, co Ci grozi!
Zobacz również: REPORTAŻ: Moja świadkowa przyćmiła mnie w dniu ślubu
fot. Thinkstock
„Zorganizowałam wieczór panieński i jak przyszło co do czego, to ja musiałam trzymać włosy przyszłej panny młodej, kiedy wisiała nad muszlą klozetową i wymiotowała. Pozostałe koleżanki uznały to za moją powinność. Bycie świadkową to faktycznie ogromny zaszczyt” - ironizuje Raquel.
„Przyjaciółka brała ślub w ogromnej sukni ślubnej, z której nie była w stanie się wyplątać. W czasie wesela dokładnie 8 razy musiałam jej pomagać w oddawaniu moczu. Zanim siadła na sedesie, podnosiłam całą kreację do góry. Obiecałam sobie, że sama wybiorę sobie bardziej praktyczną kreację” - twierdzi Teresa.
„Jako świadkowa miałam jedno główne zadanie - rozkręcić imprezę. Musiałam brylować na parkiecie, żeby goście przypadkiem z niego nie schodzili. W efekcie byłam popychana prosto w ramiona pijanych mężczyzn, którzy obmacywali mnie w czasie wolnych piosenek” - wspomina Claire.
fot. Thinkstock
„Na godzinę przed ślubem panna młoda zorientowała się, że przyszłego męża nigdzie nie ma. Zaczęły się poszukiwania, którymi oczywiście musiałam kierować jako świadkowa. Ściągnęłam szpilki i zaczęłam biegać po okolicy. Zastałam go śpiącego w samochodzie. Stwierdził, że potrzebował krótkiej drzemki” - opowiada Fay.
„Prawda jest taka, że suknia panny młodej była na nią zdecydowanie za mała. Nikt nie chciał jej tego powiedzieć, więc w wielkim dniu trzeba było ją jakoś wcisnąć. Wszystko to spadło na mnie. Upychałam jej ciało, dopinałam kreację agrafkami, a nawet taśmą klejącą. To cud, że się udało” - twierdzi Veronica.
fot. Thinkstock
„Przyjaciółka zaangażowała organizatorkę ślubów, bo myślała, że to ułatwi zaplanowanie uroczystości. Niestety, nie było to najlepsze rozwiązanie. Każda ich rozmowa przez telefon kończyła się awanturą i na tydzień przed uroczystością mało co było dopięte na ostatni guzik. Kiedy stwierdziła, że chce ją zwolnić, poprosiła o to mnie. Sama się bała. Spadł na mnie naprawdę nieprzyjemny obowiązek” - wspomina Wendy.
Zobacz również: REPORTAŻ: Ile pieniędzy musiałam wydać jako druhna panny młodej?
„Mama panny młodej w dniu ślubu dosłownie oszalała. Cały czas się czegoś czepiała, wieszczyła katastrofę, zmieniała decyzje i wprowadzała ogromny niepokój. Poproszono mnie, abym to ja się jej pozbyła. Niewdzięczne zadanie, ale poprosiłam ją na bok i zasugerowałam, żeby wyluzowała i zajęła się czymś innym. To było niezbyt przyjemne i do dzisiaj jest na mnie wściekła” - twierdzi Kendra.
fot. Thinkstock
„Tak się jakoś złożyło, że w czasie zabawy na weselu to ja złapałam bukiet. Okazało się, że nie powinnam. Panna młoda podeszła do mnie i powiedziała, że mam go oddać kuzynce. To dla niej zaplanowana była wiązanka. Zrobiłam to, ale sytuacja wyglądała naprawdę żenująco. 200 ludzi na to patrzyło” - wspomina Clarissa.
„Wesele trwało już w najlepsze, a panna młoda zorientowała się, że nie ma na palcu obrączki ślubnej. Sama nie miała czasu jej szukać, więc oddelegowała do tego mnie. Wcześniej wspomniała, że mogła się zsunąć w czasie, kiedy wyrzucała śmieci do kosza. W efekcie grzebałam w wielkim kuble. Niczego nie znalazłam, a najadłam się wstydu za wszystkie czasu” - mówi Jessica.
Fot. Thinkstock
„Przed ślubem kupiłam sobie idealny biustonosz, który trzymał piersi na swoim miejscu, a przy okazji nigdzie się nie wrzynał. Panna młoda nie miała takiego szczęścia. Przez pół dnia narzekała na to, że stanik ją gryzie. Poprosiła o to, bym oddała jej swój. Zgodziłam się, bo co miałam zrobić? Ona była wreszcie zadowolona, a ja świeciłam sutkami przez całe wesele” - relacjonuje Rachel.
Fot. Thinkstock
„Na chwilę przed wyjściem do gości panna młoda wyglądała fatalnie. Fryzura zupełnie jej się rozpadła, więc trzeba było ratować sytuację. W pobliżu żadnego sklepu, żadna z nas nie miała przy sobie odpowiednich kosmetyków, więc poproszono mnie, bym załatwiła to w inny sposób. Musiałam zakraść się do hotelowego fryzjera i ukraść mu lakier do włosów” - wspomina Lauren.
„Przygotowania szły pełną parą i byłam w nie naprawdę zaangażowana. Niestety, na tydzień przed uroczystością państwo młodzi doszli do wniosku, że nie chcą być razem. Ślub odwołany. Kto musiał to przekazać gościom? Oczywiście ja. Nawet nie osobiście. Zasugerowali, że mam rozesłać SMS-y do ich rodziny i przyjaciół” - to historia Jamie.
Zobacz również: O co powinnaś zadbać, jeśli jesteś świadkową?