Właśnie trwa drugi sezon „Ślubu od pierwszego wejrzenia” – programu, w którym małżonkowie poznają swoją drugą połówkę dopiero przy ołtarzu. Eksperyment społeczny budził mieszane uczucia już w zeszłym roku, ale mimo to producenci show zdecydowali się na kolejną edycję. Poprzednio żadna z zeswatanych przez ekspertów par nie przetrwała. Jak będzie tym razem? Finałowy odcinek już wkrótce, ale na chwilę obecną widzowie nie dają trzem małżeństwom szans na happy end.
Przypomnijmy: Ślub od pierwszego wejrzenia: Która z par najszybciej się rozwiedzie?
Czego można nauczyć się na przykładzie par ze „Ślubu od pierwszego wejrzenia”? Postanowiłyśmy przeanalizować, co poszczególne małżeństwa z drugiej edycji robią niewłaściwie. Tego typu „przewinienia” dla każdego związku mogą skończyć się rozstaniem.
Ucz się zatem na cudzych błędach. Dzięki temu unikniesz rozwodu.
Seks jako ucieczka od rozmów i problemów
Ania i Grzegorz początkowo uchodzili za świetnie dobraną parę. Podczas ceremonii zaślubin uśmiechy nie schodziły im z ust, a w trakcie wesela doskonale bawili się w swoim towarzystwie. Dość szybko zdecydowali się też na pierwszy namiętny pocałunek.
Idylla trwała również w czasie podróży poślubnej. Przynajmniej na początku. Choć para nadal ciągle się przytulała i całowała, Grzegorz przed kamerami opowiadał o swoich wątpliwościach. Przyznał, że nie jest zakochany w Ani i nie wie, czy kiedykolwiek się w niej zakocha. Dodał, że brakuje mu „efektu wow” i „tej iskry”, gdy z nią przebywa.
Fot. Facebook.com (https://www.facebook.com/slubodpierwszegowejrzeniaTVN/)
Po powrocie do Polski zakomunikował to żonie i wtedy zaczął się prawdziwy dramat. Ania była zrozpaczona i nie potrafiła znaleźć się w nowej sytuacji. Grzegorz – zamiast ją pocieszyć – na imprezie podrywał inną dziewczynę.
Kryzys w ich małżeństwie trwał przez kilka dni, kiedy oboje przebywali w rodzinnym mieście Grzegorza, Siedlcach. Po przyjeździe do Krakowa, skąd pochodzi Ania, stopniowo ich relacja zaczęła się poprawiać.
Tutaj małżonkowie popełnili jednak podstawowy błąd, który może doprowadzić ich do rozwodu. Mowa o seksie traktowanym jako ucieczka od rozmów i problemów.
Podczas gdy nocami para jest ze sobą wyjątkowo blisko, w ciągu dnia nie potrafi ze sobą porozmawiać. Trudne tematy są starannie omijane w dialogu, zwłaszcza przez Grzegorza. Ania z jednej strony chciałaby wiedzieć, na czym stoi, z drugiej obawia się jednak wprost zapytać męża, czy będzie chciał z nią być po zakończeniu eksperymentu. Grzegorz z kolei – choć nocami bardzo czuły – w ciągu dnia staje się zdystansowany.
Traktowanie seksu jako alternatywy dla szczerej rozmowy nigdy nie jest dobre dla związku. Pamiętaj o tym i nie popełniaj tego błędu w swoim małżeństwie.
Fot. Facebook.com (https://www.facebook.com/slubodpierwszegowejrzeniaTVN/)
Związek na odległość
Nie od dziś wiadomo, że związek na odległość ma nikłe szanse na przetrwanie. Tymczasem na taką relację zdecydowała się druga para programu – Agnieszka i Marcin. Choć początkowo wydawało się, że zostali przez ekspertów dobrani wręcz idealnie – bo są eleganccy, poważni i rozsądni – z czasem dało się zauważyć, że w ich relacji brakuje spontaniczności. Każde wyjście, każdy wyjazd, każde spotkanie muszą być starannie zaplanowane. W szczegółowych planach wspólnego życia brakuje jednak miejsca na określenie, kiedy zamieszkają razem.
Dlaczego związek na odległość może poskutkować rozwodem? Przede wszystkim w takiej relacji ciągle wystawiane na próbę jest wzajemne zaufanie. Nie widujemy partnera codziennie, więc nie wiemy, co robi i z kim przebywa. Telefon czy rozmowa na portalu społecznościowym nie zastąpią kontaktu i nie zapewnią bliskości partnerom.
Druga kwestia to inicjatywa - w tradycyjnym związku jest wiele sposobów na to, by wzajemnie się zaskakiwać i okazywać sobie czułość. W związku na odległość jest to utrudnione. Nawet jeśli początkowo zapał jest duży, z czasem może osłabnąć.
Fot. Facebook.com (https://www.facebook.com/slubodpierwszegowejrzeniaTVN/)
Upór i zaciętość
Trzecia para ze „Ślubu od pierwszego wejrzenia” to istna mieszanka wybuchowa. Ona poukładana i poważna, on wulkan energii i spontaniczności. Ona wszystko bierze na serio, on ze wszystkiego żartuje. Natomiast tym, co ich łączy, są upór i zaciętość. Niestety, takie podejście do związku nie wróży najlepiej.
Choć wiele mówi się o tym, że „przeciwieństwa się przyciągają”, to narzucanie partnerowi swoich racji i próba zmieniania go pod własne wyobrażenia nigdy nie kończy się dobrze. W związku podstawą powinno być wzajemne zrozumienie i przekonanie o tym, że nikt nie jest idealny.
Jeśli w partnerze dostrzegamy wyłącznie jego wady, z czasem zaczynają one urastać do rangi przeszkody nie do przeskoczenia. Przestajemy zauważać, że druga osoba ma też zalety, bo skupiamy się na tym, co nam w niej przeszkadza. Takie podejście może doprowadzić tylko do jednego finału – do rozwodu.
Polecamy także: Czy warto przymykać oko na wady partnera?