REPORTAŻ: Mój wieczór panieński zapamiętam do końca życia!

Poznajcie historie dziewczyn, które na długo zapamiętają swoją ostatnią noc wolności.
REPORTAŻ: Mój wieczór panieński zapamiętam do końca życia!
13.08.2014

O wieczorach kawalerskich krążą mity. Podobno normą jest zapraszanie erotycznych tancerek i rozrabianie w męskim gronie. W końcu to ostatnia noc wolności. Są również panowie, którzy dwuznacznych wyskoków podczas wieczoru kawalerskiego nie uznają za zdradę. Cóż, jak twierdzą niektórzy, wieczór kawalerski i panieński w założeniu „mają być ostatnią okazją do zażycia przyjemności niedostępnych po ślubie”.

Warto zatem postarać się, żeby z tego wyjątkowego wieczoru wycisnąć 100 procent. Udało się to na pewno trzem naszym rozmówczyniom. Przeczytajcie, co wydarzyło się na ich wieczorach panieńskich.

wieczór panieński

Alicja, 25 lat

- Swojego wieczoru panieńskiego nie zapomnę do końca życia. To była chyba najfajniejsza impreza, na jakiej kiedykolwiek się bawiłam – wspomina Alicja. – Najpierw koleżanki zorganizowały zabawę w domu. Piłyśmy drinki, robiłyśmy sobie śmieszne sesje zdjęciowe z welonem, wygłupiałyśmy się. Potem, kiedy wszystkie byłyśmy już nieco wstawione, zdecydowałyśmy, że pora jechać do klubu. Myślałam, że tam sobie po prostu potańczymy, ale dziewczyny miały dla mnie zupełnie inny plan – śmieje się dziewczyna.

- Magda wyjaśniła mi, że gramy w „prawda czy wyzwanie”. Usiadłyśmy przy stoliku i się zaczęło. Każda koleżanka po kolei zadawała mi dość szokujące i intymne pytania, a ja – jeśli nie chciałam na któreś odpowiedzieć, musiałam wykonywać jakieś zabawne zadanie.

wieczór panieński

- Kiedy Karolina zapytała mnie o najbardziej wyuzdaną pozycję seksualną, w jakiej kochałam się z narzeczonym, stwierdziłam, że pora na wyzwanie. Nie chciałam zdradzać takich intymnych szczegółów dziewczynom. Karolina wymyśliła więc, że za karę… muszę przynieść rolkę papieru toaletowego z męskiej ubikacji! Gdybym była trzeźwa to pewnie bym tego nie zrobiła, ale ponieważ alkohol szumiał mi w głowie, pomyślałam: „Ok., idę!” – śmieje się Alicja.

- Miałam nadzieję, że męska toaleta będzie akurat pusta, ale oczywiście jak na złość roiło się w niej od facetów. Jedni na mój widok pukali się w głowę i mówili mi, że pomyliłam ubikacje; inni głośno się ze mnie śmiali. Niektórzy byli w trakcie oddawania moczu, więc w panice zapinali rozporki. Mina wszystkich bez wyjątku była jednak bezcenna, gdy zobaczyli po co przyszłam. A ja z kamienną twarzą sięgnęłam po rolkę papieru toaletowego, wsadziłam ją sobie pod pachę i mówiąc: „Żegnajcie!”, po prostu wyszłam. Dziewczyny były ze mnie dumne. Śmiałyśmy się z tego zadania przez cały wieczór – mówi Alicja.

wieczór panieński

Agnieszka, 27 lat

- Mój wieczór panieński odbył się pół roku temu. Ponieważ moje przyjaciółki doskonale wiedzą, że nie należę do imprezowych dziewczyn, zorganizowały mi atrakcje w mieszkaniu jednej z nich. Zaczęło się standardowo: muzyka, drinki, wręczanie prezentów (dostałam wtedy piękną bieliznę i wibrator dla dwojga). Nie obyło się też oczywiście bez różnych zabaw i konkursów. Było głośno i wesoło – wspomina Agnieszka.

- Nagle usłyszałyśmy walenie do drzwi. Ola, właścicielka mieszkania, poszła je otworzyć. Okazało się, że to policjant. Wytłumaczył Oli, że sąsiedzi skarżyli się na hałas i że niestety grozi za to kara grzywny. Ola zaczęła mu tłumaczyć, że to mój wieczór panieński i zawołała mnie, żebym to potwierdziła. Ja, przestraszona, oczywiście zaczęłam mu obiecywać, że będziemy ciszej, itp. Nagle policjant stwierdził, że musi się rozejrzeć po lokum, czy nie zażywamy tu narkotyków. Zdębiałam, ale oczywiście pozwoliłyśmy mu na małe śledztwo. Chodził po pokoju, przyglądał się każdej dziewczynie po kolei, a na końcu podszedł do mnie. W tym momencie Ola włączyła muzykę na cały regulator, a policjant… zaczął się rozbierać! Okazało się, że to podstawiony striptizer. Nie to było jednak najzabawniejsze w całej tej historii – śmieje się Agnieszka.

wieczór panieński

- Kwadrans później rozległo się kolejne walenie do drzwi. Byłam pewna, że to drugi striptizer, więc krzycząc do dziewczyn: „Już ja się zajmę kolejnym gościem!”, pobiegłam je otworzyć. Szczęka mi opadła, gdy w drzwiach zobaczyłam tak na oko 60-letnią sąsiadkę Oli. „Co tu się wyrabia? Hałas niemiłosierny! Wstyd, żeby dziewczyny tak głośno się zachowywały!” – krzyczała na progu. Widziałam jednak, że kątem oka spogląda się na półnagiego striptizera, który ani na sekundę nie przerwał swojego pokazu.

- W głowie zaświtał mi szatański plan. Powiedziałam: „Dziś jest mój wieczór panieński. Zapraszam panią serdecznie!”. Chwilę się opierała, ale w końcu… weszła! Zrobiłyśmy jej drinka, usadziłyśmy na kanapie, a striptizer zaczął wywijać przed jej twarzą pośladkami. Kobieta była zachwycona do tego stopnia, że kilka razy złapała go za pupę. Najlepsze jest to, że została na mojej imprezie do samego końca! Było zabawnie – cieszy się Agnieszka.

wieczór panieński

Elwira, 29 lat

- Muszę przyznać, że moje koleżanki wykazały się wyjątkową kreatywnością, a przy okazji wyjątkowym sadyzmem, wymyślając mi zadania na moim wieczorze panieńskim – śmieje się Elwira. – Najpierw wypiłyśmy mnóstwo wina na ławce w parku, a potem, kiedy byłam już w ich mniemaniu odpowiednio rozluźniona, zaczęły mi wymyślać najróżniejsze wyzwania.

- Najpierw musiałam znaleźć trzech przystojniaków i poprosić ich o wspólne selfie, które następnie musiałam obowiązkowo zamieścić na Facebooku. Początkowo szło mi niezbyt dobrze, ale w końcu udało się namówić trzech chłopaków na takie zdjęcie.

wieczór panieński

- Kolejne zadanie polegało na tym, że musiałam zadzwonić do obcego faceta, który ma takie samo nazwisko, jak mój narzeczony i powiedzieć mu, jak bardzo się cieszę, że wychodzę za niego za mąż. Numer dziewczyny znalazły oczywiście wcześniej w książce telefonicznej, więc było śmiechu co niemiara. A facet, do którego się dodzwoniłam, był nieźle przerażony moimi deklaracjami!

- Na koniec musiałam zdobyć w minutę numer telefonu od pierwszego faceta, który tylko do nas podejdzie. Wydawało mi się nierealne, że jakiś chłopak się na to zgodzi, ale postanowiłam spróbować. Kiedy więc pewien przystojniak na ulicy zapytał nas, czy możemy poczęstować go papierosem, wypaliłam natychmiast: „OK., ale jak dasz mi swój numer telefonu”. Co najlepsze… chłopak od razu mi go podyktował! Zdobyłam więc jego telefon w 10 sekund, a nie w minutę. Koleżanki były pod wrażeniem – śmieje się Elwira.

A Wy swój wieczór panieński macie już za sobą? Wydarzyło się na nim coś zabawnego? Czekamy na Wasze komentarze!

Polecane wideo

Komentarze (31)
Ocena: 4.77 / 5
Anonim (Ocena: 5) 16.08.2014 21:34
Ja swój wieczór panieński spędziłam z przyjaciółką z liceum z którą nie widziłam się od 3 lat. Było super!
odpowiedz
Emilia (Ocena: 5) 16.08.2014 21:23
Ja kiedyś weszłam do męskiej toalety przez przypadek. Wchodząc patrzyłam w telefon. Podnoszę głowę i zdziwienie, czemu tu są faceci. Zaczęli się śmiać i jeden do mnie "zapraszamy". Oczywiście się speszyłam, przeprosiłam i wyszłam ze śmiechem. Było to na prawdę zabawne.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 14.08.2014 22:16
Myślę, że stwierdzenie "ostatni dzień wolności" w dniu wieczoru panieńskiego/ kawalerskiego to głupota :). Chodzi mi tutaj oczywiście o słowo "wolność" w sensie tego, że np. nie wyobrażam sobie żebym ja czy mój partner bez wyrzutów sumienia zabawiała się z jakimś facetem/ kobietą. To istny absurd. Jeżeli dwoje ludzi się kocha, to udowadnia to przez cały czas. Ślub powinien być zapieczętowaniem miłości, a nie jej rozpoczęciem... Odnoszę wrażenie że wierność staje się tematem tabu, a niedojrzałość do związków jakąś epidemią :d
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 14.08.2014 20:32
Wieczory panienskie to zazwyczaj zenujacy festiwal siusiakow i wydzielin. A potem w bialej sukni i w welonie do slubu. Ehh...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 14.08.2014 17:27
A ja się dobrze bawiłam na swoim panieńskim. Spotkałam się z koleżankami, w domu dziewczyny zrobiły dla mnie quiz na temat przyszłego męża. Było dużo śmiechu. Poprzebierałyśmy się w stylu lat 20. Późnym wieczorem poszłyśmy potańczyć. Też miałam jakieś tam zadania, np. musiałam zdobyć 20 pisemnych rad "jak być dobrą żoną". To było bardzo zabawne. Najśmieszniejsze rady dostałam od obcych kobiet spotkanych na trasie stolik - toaleta. Z kolei mężczyźni bardzo się wczuwali, ich porady były jak traktat egzystencjalny. Wspominam ten wieczór z uśmiechem. Mój mąż nie chciał kawalerskiego, bo ogólnie nie przepada za imprezami, klubami i tak dalej. W tajemnicy zorganizowałam dla niego wyjazd z kolegami w miejsce, które od dawna chciał zobaczyć. Wrócił zadowolony. Ja jestem zdania, że wieczory panieńskie i kawalerskie można zrobić na wesoło, nawet z podtekstami erotycznymi, ale nie trzeba od razu robić straszliwej wiochy (macanie obcych ludzi i tak dalej). Jedyna rysa na tym wieczorze to fakt, że koleżanka, którą miałam za bardzo bliską się nie zjawiła "bo nie", a później stwierdziła, że jest chyba za mało "nowoczesna" na takie imprezy...
odpowiedz

Polecane dla Ciebie