„Poszłam sama na wesele. To był jeden wielki koszmar” (Historia Kingi)

Dziewczyna zapewnia, że nigdy więcej tego nie zrobi.
„Poszłam sama na wesele. To był jeden wielki koszmar” (Historia Kingi)
Fot. Unsplash.com
14.07.2018

Od wielu lat istnieje zwyczaj, że osoby mniej więcej od 16-go roku życia zaprasza się na wesele z osobą towarzyszącą. Dla niektórych jest to kłopot, ponieważ nie mają drugiej połówki. Nie znają też osoby, z którą mogłyby się dobrze bawić. Pozostają im dwa wyjścia: iść bez osoby towarzyszącej albo zaryzykować i zaprosić kogokolwiek.

Co zorganizować na weselu zamiast oczepin? 7 inspiracji

W najgorszej sytuacji są samotne kobiety po 25. roku życia. Jeżeli nie mają partnerów ani fajnych znajomych płci męskiej, ich sytuacja przedstawia się nieciekawie. Zwłaszcza wtedy, gdy nie idą na wesele do rodziny i nie mogą liczyć na towarzystwo krewnych. Podobna historia stała się udziałem Kingi. 25-latka poszła sama na ślub bliskiej koleżanki. Opowiada, że to było jedno z najbardziej koszmarnych doświadczeń w jej życiu.

- Nigdy więcej nie pójdę sama na żadne wesele. Chocby nie wypadało nie iść. Jeżeli nie znajdę osoby towarzyszącej, odpuszczę sobie każdą taką imprezę. No może poza ślubem rodzonego brata. Wesele powinno być miłą zabawą, a nie torturą. Możecie mi wierzyć albo nie, ale żałuję, że poszłam. Gdybym wiedziała, jak się będę czuła, nawet bym się nie wahała odmówić. Miałam niepotrzebne skrupuły. Uważałam, że nie wypada tego zrobić bliskiej koleżance. Mam nauczkę i drugi raz nie popełnię tego samego błędu.

wesele bez osoby towarzyszącej

Fot. unsplash.com

Koleżanka, która brała ślub, bardzo zachęcała Kingę do udziału w uroczystości. Powiedziała, że nie powinna rezygnować, pomimo braku osoby towarzyszącej i tego, że nie będzie znała nikogo oprócz niej i dwóch innych kobiet.

Miałam wątpliwości, ale w końcu się zgodziłam. Bałam, że Monika się na mnie obrazi. Tak więc pojechałam na to wesele. Zabrałam się jednym samochodem z jedną z koleżanek i jej mężem.
Na początku nie było tak źle. Co prawda nie czułam się komfortowo, ponieważ posadzono mnie przy jednym stoliku z dwoma koleżankami i ich partnerami, a ja byłam niczym piąte koło u wozu, ale wodzirej zainicjował kilka zabaw w kółku. Nie siedziałam przy stole jak kołek. Potem wszystko się zmieniło.

Ludzie się bawili, a ja tkwiłam przy stoliku. Niektórzy patrzyli się na mnie litościwie. Moje koleżanki to zauważyły i kilka razy wysłały do mnie swoich mężów, aby poprosili mnie do tańca. To było dla mnie chyba jeszcze gorsze. Nie znoszę, kiedy inni się nade mną litują.

Po pewnym czasie, przed północą podeszła do mnie starsza pani – ciotka Moniki i zapytała, dlaczego przyszłam sama. Powiedziałam prawdę. Chwilę posiedziała ze mną, a potem odeszła od stolika. Czułam się doszczętnie skompromitowana. Jakaś staruszka litowała się nade mną. Zauważyłam, że po chwili opowiadała o mnie innym. Patrzyła się na mnie, a ludzie, którzy ją otaczali, kiwali głowami. Miałam ochotę stamtąd zniknąć.

wesele bez osoby towarzyszącej

Fot. unsplash.com

Udawałam, że jestem pochłonięta smsowaniem i jak głupia patrzyłam się w ekran telefonu. Z minuty na minutę czułam coraz większe zażenowanie. Chodziłam też często do toalety i spędzałam w kabinie tak wiele czasu, jak się dało. Kilka razy poprosili mnie do tańca nieznajomi mężczyźni. Zgodziłam się, ale po jakimś czasie zaczęłam odrzucać ich propozycje. Widziałam po minie partnerek, że były wściekłe. Niektóre ciągle trzymały swoich facetów za ręce i miałam wrażenie, że gdyby mogły, zaciągnęłyby ich ze sobą też do toalety. Byłam zdziwiona, bo żadną pięknością nie jestem. Zresztą nie wiedziałam już, co jest gorsze: litość czy wściekłość tych kobiet.

Tyle powinien kosztować pierścionek zaręczynowy i wesele. Większy wydatek grozi rozwodem

Kinga wspomina o jeszcze jednej niezręczności.

- Na weselu był jeden starszy mężczyzna. Miał około 40 lat i też był sam. Najwyraźniej obrał mnie za cel. Zatańczyłam z nim tylko raz. Po tym jak podeptał mi stopy i opluł mnie w rozmowie, przestałam mieć ochotę na jakikolwiek kontakt z nim. Zrozumiałam też, dlaczego jest sam i zastanawiałam się, czy ja jestem postrzegana w podobny sposób.

wesele bez osoby towarzyszącej

Fot. unsplash.com

Najgorsze było jednak to, że musiałam się przed mim chować. Odmawiałam mu na propozycje tańca, ale on był niezrażony. Wziął krzesło i przysiadł się do mojego stolika. Miałam ochotę uciec, ale nie mogłam tego zrobić ostentacyjnie. Czułam, że wiele osób się nam przygląda i komentuje sytuację. Nie chciałam dawać gościom dodatkowych powodów do gadania. Ten facet zamęczał mnie rozmową na temat wesela i własnej pracy. Po 10 minutach powiedziałam, że muszę iść do toalety. Ku mojej zgrozie obiecał, że poczeka na mnie.

Kinga przesiedziała w toalecie pół godziny, a potem udała się do stolika z drinkami. Przed podstarzałym adoratorem musiała się chować już do końca imprezy.

Gdybym przyjechała własnym samochodem, mogłabym się ulotnić zaraz po oczepinach, ale byłam zdana na koleżankę i jej męża. Na moje nieszczęście zostali do samego końca. Przeżyłam koszmar. Czułam się napiętnowana.

Nigdy więcej nie pójdę sama na żadne wesele. Nawet gdyby rodzina czy znajomi mieli się na mnie obrazić.

Polecane wideo

Komentarze (32)
Ocena: 4.88 / 5
gość (Ocena: 1) 06.12.2019 07:12
Biedna kobieta wszyscy zwracają na nią uwagę i chcą pomóc, takie żałosne wypady jacy wszyscy są przeciw tobie to włóż między bajki atencjuszko.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 13.09.2019 07:03
W tym roku byłam na dwóch weselach jako osoba towarzysząca, pominę fakt, że takie imprezy dla mnie są bez sensu. O jakiej etykiecie jest tu mowa, większość ludzi nie zna podstawowych zasad trzymania i korzystania ze sztućców, ba nawet przywitanie się w poprawny sposób sprawia trudności. Za dwa miesiące wybieram się na trzecie....uffff ostatnie w tym roku. Idę sama. To moja bardzo bliska koleżanka. Nie idę z tymi mężczyznami, z którymi byłam na poprzednich imprezach weselnych, bo byli tak nudni, że wolę iść sama. Jeszcze jedna kwestia dotycząca ubioru, jeśli kogoś nie znamy na tyle dobrze i nie poprosimy by kupił sobie dobrej jakościowo koszuli, garnituru i butów, a to wydatek co najmniej 8 tysięcy, to nie ma ci liczyć, że Brdzie odpowiednio ubrany. 99 % procent ludzi nie zwraca uwagi ma ubiór, mnie jednak rażą wystające biustonosze, odbijające się babcine grube majty spod źle uszytych sukienek, no i wisienka na torcie koszule z krótkim rękawem......
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 18.02.2019 17:32
Doskonale rozumiem autorkę listu. Ja tez byłam kilka lat temu na weselu koleżanki i mam podobne odczucia. Co prawda siedziałam koło dziewczyny, która tez nie miała partnera ale jakoś nie poprawiło mi to nastroju. Tylko jakiś wujek ze strony panny młodej poprosił mnie do tańca a tak tańczyłam tylko z tą koleżanką. Ogólnie każdy bawił się ze swoją parą. Dopiero na samym końcu ludzie zaczęli tańczyć w kółku i bardziej się integrować. Też nie miałam możliwości wcześniej stamtąd pójść bo przyjechałam z inną koleżanką i jej partnerem, a oni bawili się do samego końca. Dla mnie to była straszna męczarnia. Dlatego postanowiłam nigdy więcej!
odpowiedz
Mi (Ocena: 5) 16.01.2019 21:33
Ja na niemal każdej imprezie byłam sama (raz byłam z partnerem na balu na studiach, a drugi raz na weseleu koleżanki z pracy). Zazwyczaj wychodziło tak, że albo byłam sama, albo mój aktualny chłopak nie mógł. Rozumiem o co chodzi Pani z art. - spotkałam się niestety z krzywym wzrokiem jesli poprosił mnie do tańca partner jakiejś koleżanki, do tego ten wzork (dlaczego sama?), hitem było jak byłam na weselu mojej najlepszej koleżanki z inną najlepszą koleżanką, która też była sama i wzięli nas za parę :). Ogólnie jest to co ktoś opisał niżej, że już nie robi się wesel, żeby ludzi się poznali - moja mama jak mi opowiadała to poznała tyle osób na takich weselach, że to aż miło się słucha. Z drugiej strony ja postanowiłam się tym nie przejmować i się dobrze bawić, choć łątwo nie było.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 15.09.2018 21:55
Niestety ale na wesela też chodzę sam i tylko dla tego przyjmuję zaproszenie bo, boję się że młody czy młoda się na mnie obrażą. Najchętniej nie szedł bym w ogóle przed tą chorą modę jaką jest branie osoby towarzyszącej na wesele. Jest to dla mnie totalnie durnowaty i porąbany pomysł nie mieszczący się w głowie. Prawdziwy koszmar, kto wymyślił taki głupi zwyczaj?! Kiedyś ludzie na wesela chodzili sami, tam się poznawali, tańczyli ze sobą bez zazdrości partnerów czy partnerek. Po tańczyli po bawili się i cześć, albo nowa znajomość i znowu wesele. Obecne na weselu- jak sama nazwa wskazuje- powinno się weselić, dla mnie wesela nie są weselami tylko jakąś męką. Czy wiecie że w obecnej nowomodzie, na weselu około 25% uczestników wesela to osoby których nie zna pani młoda (i analogicznie dla pana młodego). Jest to wydatek rzędu paru tysięcy złoty na obcych ludzi. Najprawdopodobniej młody czy młoda nigdy nie pozna osoby towarzyszącej gościa bo to przypadkowe osoby brane dla ratowania sytuacji. Byle kto, byle z kim, byle nie samemu na weselu bo będą obgadywać. Są przecież strony internetowe na których ogłasza się że szuka się osoby towarzyszącej na wesele. Czy nie wydaje się wam mocno chore ??? To jakiś absurd!!! Czytając wypowiedź tej osoby w artykule, doskonale znam uczucia jakie jej towarzyszyły podczas tego wesela. Mam prawie tak samo na każdym. Najchętniej chce się w takiej sytuacji zniknąć na pstryknięcie palcem. Zapaść pod ziemie zginąć jak najszybciej wyjść. Nie ma ochoty na rozmowy z nikim na siedzenie w sali, na wszystko i na cokolwiek. Dobijają te głupie pytania ciotek i ich spojrzenia. A czemu sam? Czemu bez dziewczyny? Kiedy jakaś będzie? Już czas najwyższy. A kiedy wy się ode mnie odpieprzycie?! Parę razy poszedłem z koleżanką (ja zapraszałem) na wesele. Poza nią nie znam żadnej dziewczyny z którą mógł bym pójść na wesele. Poza tym jeżeli już to musiał bym ją bardzo dobrze znać (przyjaciółka lub partnerka). Jestem osobą nie śmiałą i nie rozrywkową i wiem że nie bawiła się ze mną zbyt dobrze. Poza tym nawet rozmową nie nadrobię, Poprosiłem ją tylko dla ratowania sytuacji. Wtedy zrozumiałem że nie ma co prosić na wesele kobiety z którą się nie jest w związku bo, to jest zwyczajne zawracanie głowy i marnowanie jej czasu (po oczepinach przespała się tylko 3-4 godziny i szła do pracy). Czuję że za niedługo będę miał gdzieś czy się na mnie obrażają młodzi czy nie ale przestane chodzić na jakiekolwiek wesela. Za dużo niezręcznych i żenujących uczuć w jeden wieczór.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie