Otrzymanie zaproszenia na ślub to zawsze miły gest. Najwyraźniej para młoda nie wyobraża sobie tego wielkiego dnia bez naszej obecności. Zachwyt trwa jednak krótko i po chwili przychodzi otrzeźwienie - to nie jest tania impreza, więc trzeba się będzie wykosztować. Na kreację, makijaż, fryzjera, a i okolicznościową kopertę wypadałoby zapełnić gotówką. Najlepiej zgodnie z obowiązującymi stawkami, które choć nigdzie nie zostały oficjalnie zapisane - powinny być respektowane.
Tyle wypada włożyć do koperty na ślub. Znamy obowiązujące stawki
Kilkaset złotych od osoby to absolutne minimum. W przypadku bliższego pokrewieństwa - w grę wchodzą wręcz tysiące. Nawet jeśli nie dysponujesz wolnymi środkami, musisz zrobić wszystko, żeby móc się pokazać z jak najlepszej strony. Jedni przez dłuższy czas zaciskają pasa, inni muszą się zadłużyć, a w skrajnych sytuacjach rezygnują z udziału pod byle pretekstem. Nieobecność jest dla nich lepszym rozwiązaniem, niż pojawienie się na uroczystości bez finansowego prezentu.
- Pieniądze to nie wszystko - twierdzi nasza rozmówczyni. Sylwia szczerze wyznaje, że jakiś czas temu uczestniczyła w ślubie i weselu, choć w kopercie od niej znalazła się tylko kartka z życzeniami. Teraz zdradza, jak się z tym czuła i jak zareagowała para młoda.
fot. Unsplash
Papilot.pl: Znasz obowiązujące stawki ślubne?
Sylwia: Gdzieś mi to mignęło. 300 zł od osoby z dalszego otoczenia, 500-1000 zł od rodziny, a nawet 2 tysiące od chrzestnych, rodziców i rodzeństwa. Nie wiem, kto to ustalał, ale moim zdaniem trochę przesadził. Nawet nie chodzi mi o te kwoty, bo każdy może dawać tyle, ile ma, ale o wywieranie presji. Z tego wynika, że jak nie śpisz na pieniądzach, to wesela nie są dla ciebie. Że to zabawa tylko dla bogatych.
To nieprawda?
Zależy od indywidualnego podejścia. Jak kobieta nie wyobraża sobie wesela bez sukni od projektanta, profesjonalnego makijażu i fryzury, drogich dodatków i koperty pękającej w szwach, to może prawda. Ale znajmy umiar. Większość Polaków nie może sobie na coś takiego pozwolić, a to nie oznacza, że nie powinni przyjmować zaproszeń. Powiedzmy sobie szczerze - para młoda zazwyczaj dobrze wie, kogo na co stać. Nie zapraszaliby takiej osoby, gdyby chodziło im tylko o zarobek.
Podobno takich młodożeńców nie brakuje. Niektórzy traktują ślub jak inwestycję, która musi się zwrócić i to z nadwyżką.
To już ich problem. A jak się nie zwróci i ktoś im da za mało, to się obrażą na śmierć i życie? Bądźmy poważni. Jeśli ktoś ma do mnie pretensje i zrywa kontakt, bo chciał ode mnie wyciągnąć więcej kasy, to chyba nie jest wart mojej uwagi i wcale nie szkoda takiej znajomości. Nie ma sensu pielęgnować takich powiązań, bo ani o więzach rodzinnych, ani prawdziwej przyjaźni nie ma tutaj mowy. Ja interesownych ludzi staram się za wszelką cenę unikać.
Zobacz również: „Koleżanka z pracy chce przyjść na mój ślub z osobą towarzyszącą. Nie zgadzam się na to!”
fot. Unsplash
Zerwanie kontaktu to ostateczność. Inni zaczynają o nas plotkować albo wypominają skąpstwo przy każdej kolejnej okazji.
Musiałabym upaść na głowę, żeby się tym przejmować. Każdy, kto mnie zna, wie, że nie przykładam wielkiej wagi do spraw materialnych. Gdybym miała możliwość, to obsypałabym młodą parę górą złota, ale chyba nikt nie powinien się tego po mnie spodziewać. Skoro mnie zapraszają, znając mnie trochę lepiej, niż pani stojąca za mną w kolejce do sklepu, to muszą się z tym liczyć. Poza tym, nawet gdybym miała dużo, to pewnie też bym nie szastała. Nie po to organizuje się wesele.
A po co?
Żeby celebrować miłość w towarzystwie ukochanych osób. Tak, wiem, że to trochę naiwne, ale autentycznie w to wierzę. W przeciwnym razie nie poszłabym ostatnio na taką uroczystość z pustą kopertą. Mogłam odwołać swoje przyjście, ale stwierdziłam, że pieniądze nie powinny być przeszkodą. Jeśli ktoś bardzo liczy na zwrot inwestycji albo zarobek, to niech nie wysyła zaproszeń, ale sprzedaje bilety wstępu. Wtedy wszystko będzie jasne. Czułam się trochę skrępowana, ale nie miałam wyjścia. Teraz uważam, że dobrze zrobiłam.
Dobrze, że się nie wycofałaś czy dobrze, że nie dałaś młodym ani grosza?
I to, i to. Wesele było wspaniałe i żal przegapić coś takiego. Na ślubnym kobiercu stanęli moi bliscy przyjaciele, więc oczywiste jest to, że chciałam być tego świadkiem. Im też na tym zależało. Z pustej koperty oczywiście nie jestem dumna. Autentycznie nie miałam wtedy żadnych wolnych pieniędzy, a postanowiłam nie zadłużać się z tej okazji. I tak nie miałabym gdzie. Postanowiłam, że odwdzięczę się za gościnę w nieco innym terminie.
Zobacz również: Wiemy, ile pieniędzy wypada podarować w prezencie z okazji Pierwszej Komunii
fot. Unsplash
Denerwowałaś się tym, jak zareagują młodzi? Pieniądze bywają przyczyną sporych nieporozumień, a nawet zerwanych więzi.
Na tyle ich znałam, że nie spodziewałam się tragedii. Zdawałam sobie sprawę, że mogę być jedynym gościem, który postawił ich w takiej sytuacji. Na szczęście nikt mi nie powiedział, że zachowałam się chamsko i żałują, że mnie zaprosili. Nie zerwali też ze mną kontaktu i nadal chcą mnie znać. Wszyscy przeszli nad tym do porządku dziennego. Przyjaciółka nie miała kasy - wielkie mi rzeczy. Najważniejsze, że była z nami. Takie jest ich podejście do tego tematu. Wiem, bo rozmawialiśmy. Czy inni zareagowaliby tak samo? Nie mam pojęcia. Jeśli inaczej, to mała strata, że się obrazili. Z tak toksycznymi ludźmi nie ma sensu się zadawać. Pieniądze sporo rzeczy weryfikują.
Co poradzisz innym, którzy stoją przed tym samym dylematem - wycofać się albo pójść z pustą kopertą?
Niech każdy indywidualnie to przemyśli. W większości przypadków jestem za tym, żeby się nie przejmować. Masz zaproszenie - idź na ślub, a potem baw się do białego rana na weselu. Byle kogo się nie zaprasza, więc widocznie para młoda cię lubi. Jeśli od zawsze kasa się ciebie nie trzyma, to brak lub bardzo skromny prezent nie będzie dla nikogo zaskoczeniem. Większym szokiem byłoby nagle znalezienie w kopercie konkretnej sumy. Po prostu przestańmy traktować tego typu wydarzenia jako imprezy, które goście muszą spłacić. To bzdura.
Wesele to spory wydatek. Wielu młodych liczy na to, że się zwróci.
To może lepiej, żeby nie brali ślubu, bo najwyraźniej jeszcze nie dorośli. Ślub i wesele to uroczystości rodzinne, a nie bal charytatywny z biletami wstępu. Możesz zorganizować je jak tylko chcesz i zaprosić kogo tylko chcesz. Ale nie masz prawa oczekiwać, że od tego dostaniesz tyle, a od tamtego tyle. Prezenty są przy okazji. Nie mogą stanowić sedna sprawy.