Tradycyjne polskie wesele rozpoczyna się od toastu szampanem oraz konsumpcji rosołu i schabowego. Czasami mamy jeszcze do wyboru inne potrawy, ale ten zestaw spotyka się najczęściej. Jest on początkiem uczty, na którą przeważnie składają się mięso, kluski śląskie, pierogi, surówki, wędliny, sałatki, owoce oraz ciasto. Nierzadko pojawia się też stoisko z potrawami po staropolsku. Ukoronowaniem uczty jest tort. Nie może też zabraknąć alkoholu oraz słodkich napojów. Podsumowując, mniej więcej tak – od strony kulinarnej – wygląda przyjęcie ślubne.
Zobacz także: Sesja zaręczynowa: Zobacz, jak pozować do zdjęć z narzeczonym, by mieć piękną pamiątkę
Niewiele osób wychodzi poza szereg i decyduje się podać mniej znane potrawy lub rezygnuje z alkoholu. Kasia i Patryk są jedną z takich par. W rozmowie z naszym portalem świeżo upieczona panna młoda wyznała, że przygotowali z mężem wesele wegetariańskie. Niestety nie wszyscy goście byli zachwyceni.
Kasia opowiada, jak wyglądało jej wesele. Czy po tym doświadczeniu nadal zdecydowałaby się na bezmięsne menu?
- Ja i Patryk od kilku lat nie jemy mięsa. Zaczęło się od zdrowego odżywiania, a skończyło na tym, że odzwyczailiśmy się i zasmakowaliśmy w kuchni wegetariańskiej. W naszym domu przyrządzamy tylko takie potrawy.
Postanowiliśmy, że na naszym weselu nie podamy mięsa. To nasz dzień i mieliśmy prawo decydować, jakie będzie wesele. Poza tym chcieliśmy być oryginalni. Nasi znajomi, wśród których są mięsożercy, uznali, że to świetny pomysł. Kiedy ich do siebie zapraszliśmy, podawaliśmy tylko dania bezmięsne. Zawsze wychodzili zachwyceni i często brali przepisy. Niektórzy żartowali nawet, że może też przejdą na wegetarianizm. W każdym razie zapewniali, że kuchnia wegetariańska jest pyszna.
Fot. unsplash.com
Dziewczyna zdradza, co były w jej weselnym menu.
- Na pierwsze danie była zupa cebulowa i zupa krem z cukinii. Do wyboru jedna z dwóch. Jeżeli chodzi o drugie, podaliśmy kaszę gryczaną, bukiet surówek oraz krokiety z pieczarkami. Moim zdaniem było pycha.
Potem na talerzach gości wylądowały warzywa faszerowane fetą: bakłażany, pomidory i cukinie. Następnie podano pierogi ruskie i z soczewicą. Czwarte i ostatnie danie to były naleśniki ze szpinakiem i z warzywami.
Oprócz tego ustawiliśmy stoisko z przekąskami na zimno. Znalazły się na nim szaszłyki, ryby, pomidory z mozarellą, sery, faszerowane jajka i sałatki bezmięsne. Na drugim stoisku stało ciasto, ale akurat w tym przypadku było bardzo tradycyjnie. Żadnych niespodzianek. Na koniec podano tort i lody.
Kasia opowiada o reakcjach gości. Niektóre były dramatyczne.
- Szczerze powiedziawszy myślałam, że gościom spodoba się taki oryginalny pomysł. Wiem, że są osoby, ktore nie wyobrażają sobie życia bez mięsa, ale przecież to tylko jedna noc. Wydawało mi się, że to będzie wręcz atrakcja. Poza tym jak na wegetarian i tak podaliśmy dość tradycyjne dania. Przecież na stole pojawiły się krokiety, naleśniki i pierogi. Okazało się, że goście byli zawiedzeni.
Fot. unsplash.com
Już w trakcie wesela miały miejsce skargi. Do mnie i Patryka przyszedł wujek Włodek i wujek Stefan. Zapytali, dlaczego nie było rosołu i schabowego. Zażartowali, że będą przez nas chodzić głodni. Ich zdaniem zupa cebulowa oraz krokiety to nie to samo co rosół i schabowy. Usłyszeliśmy z mężem, że nie postaraliśmy się. Niby w żartach i z puszczonym oczkiem, ale wyczuliśmy dezaprobatę.
Przybiegło też kilka matek, które poskarżyły się, że ich pociechy nie mają co jeść. Zebrały się w grupie (zarówno z mojej rodziny, jak i z rodziny Patryka) i zapytały mnie, czy nie da się zorganizować rosołu i kurczaka. Odparłam, że nie, bo wesele jest wegetariańskie. Głośno dały wyraz swojemu niezadowoleniu, a jedna powiedziała nawet, że chyba będzie musiała opuścić wesele wczesniej, bo jej dzieci nie mogą chodzić głodne. Nie skomentowałam tego, bo zabrakło mi słów...
Kasia opowiada, że około 11 osób zebrało się do domu przed północą.
Przy pożegnaniu chwalili wesele, ale powiedzieli, że jedzenie mogłoby być inne. Dali do zrozumienia, że to dlatego wychodzą. Nie mogłam w to uwierzyć. Dla mnie to było bardzo nietaktowne zachowanie. Myślałam, że goście przychodzą dla pary młodej, a nie dla jedzenia. W tej grupie znalazła się ta matka ze swoimi dziećmi, o której wspominałam wcześniej.
Fot. unsplash.com
Po podaniu drugiego dania, czyli faszerowanych fetą warzyw, kucharka złapała mnie na słowo i powiedziała, że wiele osób odmówiło podania sobie talerza z jedzeniem. Poinformowała mnie również, że niektórzy przychodzili do kuchni i prosili, żeby specjalnie dla nich przygotować coś z mięsem! Nie mogli uwierzyć, że na wesele w ogóle nie zakupiono mięsa.
Zobacz także: „Mam bardzo mały budżet na suknię ślubną. Wpadłam na pewien pomysł, ale rodzina się wściekła”
Naleśniki i pierogi jakoś poszły, ale z resztą było kiepsko. Przekąski na zimno też prawie nie zostały ruszone, ale zamiast tego zjedzono prawie całe ciasto i wypito mnóstwo alkoholu. Kupiliśmy go i tak więcej, ale okazało się, że jeszcze godzinka, a mogłoby zabraknąć.
Kasia twierdzi, że słyszała wiele negatywnych opinii na temat swojego wesela.
- Mnóstwo osób skarżyło się, że nie podaliśmy mięsa i przez to źle się bawiły, a niektórzy musieli jechać wczesniej do domu. Znalazły się też osoby, które żałowały, że dały nam za dużo pieniędzy... Nie mogę uwierzyć, że to nasza własna rodzina.