Goście weselni bywają różni. W większości doceniają starania organizatorów uroczystości i potrafią się dobrze bawić nawet wtedy, kiedy nie wszystkie idzie po ich myśli. W końcu nie da się każdemu dogodzić - miewamy skrajnie różne gusta co do muzyki, jedzenia, alkoholu, a nawet… miejsca przy stole. Właśnie ten jeden drobny szczegół zapoczątkował ożywioną dyskusję na popularnym forum Mumsnet.
Jedna z jego użytkowniczek podzieliła się swoimi rozterkami odnośnie przyjęcia weselnego, na którym jej partner był świadkiem pana młodego. Kobieta twierdzi, że została niewłaściwie potraktowana. Parę rozdzielono - jej ukochany siedział przy głównym stole obok pary młodej, a ona wylądowała całkowicie na uboczu z osobami, których w ogóle nie znała.
Dziś ma o to pretensje i pyta: czy miałam prawo poczuć się urażona? Komentatorki nie są co do tego zgodne.
Zobacz również: PRAWDZIWE HISTORIE: „Dziecko zniszczyło moje wesele”
fot. iStock
„Przeżyłam traumę na rodzinnym weselu w ostatnią sobotę. Nie mogę przestać o tym myśleć. Mój partner od 12 lat był świadkiem na ślubie swojego brata. Oczekiwałam, że zostanę posadzona przy stole obok wujków, ciotek i kuzynów. Zwłaszcza, że jedna z kuzynek pana młodego jest moją najbliższą przyjaciółką.
Otrzymałam plan sali i zorientowałam się, że przydzielono mi miejsce przy stoliku nr 10. Ten znajdował się w innej sali, niż stół państwa młodych i siedziało przy nich 7 totalnie nieznajomych mi osób. Cóż, wszystkie antydepresanty i sesje medytacyjne, które pozwoliły mi się wybrać na to wesele - zawiodły.
Zaczęłam płakać. Musiałam uciec na górę do naszego pokoju, żeby się uspokoić” - wyznaje internautka BluebellUK.
Zobacz również: EXCLUSIVE: Dałam w kopercie 50 zł. Para młoda potraktowała mnie jak śmiecia...
fot. Thinkstock
„Kiedy wróciłam, kuzyn mojego partnera zmienił moje miejsce i usadził obok siebie i jego żony. Później doszło jeszcze do kłótni z kelnerem, ale ostatecznie tam spędziłam całe przyjęcie. Panna i pan młody nie odezwali się do mnie przez cały dzień. Nie zaczekali na mnie ze zdjęciami, które wykonywano, kiedy mnie nie było.
Czy to moje nieodpowiednie nazwisko znowu się zemściło? Czy jestem już zupełnie nieracjonalna i wcale nie powinnam zostać posadzona obok dalszej rodziny?” - pyta zrozpaczona.
Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Pod jej wpisem znalazło się niemal 200 komentarzy. Czy ktoś przyznał jej rację?
Zobacz również: O tym zapomnij, kiedy idziesz na wesele!
fot. Thinkstock
„Nie za fajnie się stało, że posadzono cię tak daleko, ale ucieczka z płaczem to wyłącznie walka o uwagę i obraza dla osób, z którymi trafiłaś do stolika” - twierdzi jedna z komentatorek.
„Zupełnie nie masz się czego wstydzić. To problem pary młodej i sytuacja mówi więcej o nich, niż o tobie. Miałaś całkowitą rację. Stolik w zupełnie innym pomieszczeniu to potwarz” - sugeruje inna uczestniczka dyskusji.
„Oni zachowali się niewłaściwie, ale ty też. Robienie takiego zamieszania odnośnie miejsc przy stolikach to rujnowanie całej uroczystości” - czytamy w kolejnej odpowiedzi.
Kto tu ma rację?