Dotychczas śluby na plaży czy w ogrodzie mogliśmy oglądać wyłącznie w amerykańskich filmach. Od 1 marca br. zorganizowanie takiej uroczystości w plenerze będzie możliwe także u nas. Wszystko dzięki nowej ustawie, która pozostawia nam w tej kwestii niemal pełną dowolność. Dotychczas ślub cywilny poza urzędem był możliwy jedynie w uzasadnionych przypadkach (np. chorobie jednego z małżonków).
Ustalenie szczegółów możliwe będzie dopiero po wejściu przepisów w życie, ale już teraz młode pary rezerwują odległe terminy, zaznaczając, że być może zechcą zorganizować ceremonię poza murami urzędu. Nie oznacza to jednak, że w grę wchodzi każda lokalizacja. To nadal podlega urzędniczej ocenie, bo zgodnie z nową ustawą, ślub musi się odbyć w miejscu „godnym i bezpiecznym”.
Czyli jakim? Portal TVN24.pl przytacza konkretne przykłady. Chociaż nowe przepisy dopiero zaczną obowiązywać, niektórym zakochanym udawało się przekonać urzędników do swojego pomysłu już wcześniej.
Do tej pory, jeśli w ogóle decydowano się na zawarcie związku małżeńskiego poza urzędem stanu cywilnego, młodzi ograniczali się do bardzo przewidywalnych lokalizacji. Najczęściej wybierano hotele, restauracje, sale weselne lub okoliczne ogrody. W ten sposób cała uroczystość odbywała się w jednej lokalizacji i goście nie musieli się przemieszczać. Niektórzy szli o krok dalej i wynajmowali na tę okazję zamek. Trudno mówić tutaj o braku godności czy bezpieczeństwa.
Urzędnicy przyznają, że ślubów udzielano m.in. na pokładzie zacumowanego przy brzegu żaglowca, na nadmorskim bulwarze i molo. Były też ceremonie nad rzeką, na stadionie piłkarskim, w schronisku górskim, w kopalni, w ogrodzie zoologicznym, a nawet w... hipermarkecie! Ostatni przypadek jest szczególnie zastanawiający. Sklep wielkopowierzchniowy uznano za bardziej godny okazji, niż...
Poznajcie lokalizacje, które nie spotkały się z akceptacją urzędników.
Zapytani przez TVN24 urzędnicy doskonale pamiętają prośby narzeczonych, których nie udało się spełnić. Jedna z par była zainteresowana ceremonią ślubną w lesie, ale uznano, że nie jest to miejsce godne i bezpieczne. Nie zezwolono również na ślub na miejskim kąpielisku. Smakiem musieli obejść się także zakochani, którzy poprosili o ceremonię w balonie, samolocie, pod wodą czy na szczycie góry. Za każdym razem kwestionowano bezpieczeństwo takiej uroczystości. Wszystko wskazuje więc na to, że nowe przepisy niewiele zmienią. Fantazji w Polsce wciąż się nie docenia.
Moda na śluby poza urzędem na pewno nie dotyczy Słupska, gdzie od początku roku ustawia się długa kolejka zainteresowanych ceremonią pod przewodnictwem prezydenta miasta, Roberta Biedronia.
A Wy gdzie chciałybyście powiedzieć „tak”?