Nie ulega wątpliwości, że w czasie ślubu to panna młoda skupia na sobie uwagę wszystkich. Goście analizują każdy szczegół jej wyglądu. I nic w tym dziwnego, bo białej sukni z welonem nie widuje się na co dzień. Pan młody jest tylko dodatkiem, który niczym nie jest w stanie nas zaskoczyć. W końcu ma na sobie zwykły garnitur. Okazuje się jednak, że tak jak my przyglądamy się nowożeńcom, tak oni oceniają nas.
Anita przez długie miesiące planowała wymarzoną uroczystość. Jak twierdzi, niewiele brakowało, by był to rzeczywiście najważniejszy i najpiękniejszy dzień w jej życiu. Zawiódł jednak czynnik ludzki, a konkretnie - zaproszeni goście. Świeżo upieczona mężatka nie kryje rozgoryczenia wyglądem zgromadzonych. - Estetyka jest dla mnie bardzo ważna, a oni prezentowali się po prostu fatalnie - mówi z niesmakiem.
Według niej było tak źle, że nie zamierza nawet wywoływać zdjęć z uroczystości. Nie chce psuć sobie wspomnień fotografiami, które są ewidentnym dowodem na bezguście jej najbliższych. Czym dokładnie zawinili?
Zobacz również: Najpiękniejsza panna młoda PLUS SIZE w historii: Idealnie dobrała kreację ślubną do swojej figury! (Koniecznie zobaczcie)
fot. Thinkstock
Młoda mężatka nigdy nie lubiła ślubnej stylistyki. Zawsze irytowały ją kobiety w połyskujących kreacjach i fryzurach sklejonych ogromnymi ilościami lakieru do włosów. Sama zawsze wybierała proste sukienki i naturalne uczesanie. Wierzyła, że w jej wielkim dniu nie będzie aż tak źle i goście dostosują się do jej stylistyki.
- Szczerze mówiąc, wcześniej nawet się nie zastanawiałam, jak to będzie wyglądało. Z góry założyłam, że wszyscy fajnie się ubiorą. Będzie elegancko, ale na luzie. Nie pochodzimy przecież ze wsi, więc błyszczące garsonki i garnitury w prążki nie powinny się pojawić. Kiedy wyszłam z samochodu przed kościołem, gdzie zgromadził się już tłum ludzi, dosłownie zamarłam. To wyglądało jak bal przebierańców. Jak impreza kostiumowa w stylu lat 90. Ciuchy, jakie widuje się do dzisiaj w teledyskach disco polo. Jakieś haftowane kwiatki i zbyt szerokie spodnie. Stwierdziłam, że może jednak będzie miło, ale stylowo na pewno nie. Najbardziej rozczarowała mnie teściowa - wyznaje.
Anita jest w stanie policzyć na palcach jednej ręki gości, którzy wyglądali w miarę schludnie. A wszystkich było ponad 150. Było jej przykro i najadła się wstydu, bo zdjęcia z wesela miały trafić m.in. do rodziny ze Stanów Zjednoczonych, której nie udało się dotrzeć osobiście.
Zobacz również: List otwarty do gości weselnych: Nie życzę sobie waszych dzieci na moim ślubie!
fot. Thinkstock
- Szczególnie przeraziła mnie stylizacja teściowej. Nie wiem, kto jej to doradził, ale miała na sobie wściekle różowy kostiumik. Spódnica dziwnej długości, bo ani nie przed kolano, ani nie 3/4. Wyglądała jak wielki dzwon, bo to pani przy kości. Jeszcze te poduszki na ramionach i rękawy z falbanami. Nie wspominając o tapirze na głowie, który przypominał kask. Mam wrażenie, że był równie twardy, bo aż się kleił od lakieru. Taka kopuła na głowie to zresztą częsta przypadłość. Potem było jeszcze gorzej, bo w czasie składania życzeń mogłam się każdemu dokładnie przyjrzeć. Brak mi słów, by to opisać - twierdzi.
Młoda mężatka twierdzi, że była na wielu weselach, ale nigdy goście nie wyglądali tak źle. Ze wszystkich jest w stanie wybrać tylko kilka osób, które jej zdaniem prezentowały się godnie.
- Mogę pochwalić dwie kuzynki, które kupiły sobie sukienki chyba w sieciówkach, a efekt był cudowny. Bardzo gustowne kolory - jedna w delikatnej brzoskwini, a druga wybrała gołębią szarość. Do tego maleńkie kolczyki, cienkie bransoletki i idealnie dopasowane szpilki. Był też mąż mojej najbliższej przyjaciółki, który miał na sobie genialnie dopasowany garnitur. Dość wąskie spodnie, nic na nim nie wisiało i ogólnie wow. Cała reszta to obraz nędzy i rozpaczy - ocenia.
Zobacz również: Najpopularniejsze wpadki gości weselnych
fot. Thinkstock
Anita miała wrażenie, że wróciła do początku lat 90., kiedy nie byliśmy jeszcze świadomi mody. Jej wesele pokazało, że chyba wciąż nie jesteśmy. Jej zdaniem Polki za bardzo się stroją, a efekt jest zazwyczaj karykaturalny.
- Paniom się wydaje, że na wesele trzeba wyglądać bardziej elegancko, niż zazwyczaj. Taka elegancja do kwadratu. Nie wystarczy prosta garsonka albo skromna sukienka. Materiał musi się błyszczeć, do tego falbany, koronki, cekiny. Koniecznie zdobiona torebka i bijące po oczach buty. Bez kilograma biżuterii też się nie obędzie. Taki przysłowiowy stróż w Boże Ciało. Przykro mi, że bliskie osoby nie mają żadnej świadomości mody. Jeszcze nie zauważyli, że świat odchodzi od przepychu. Jak rodzina z USA to zobaczy, to stwierdzą chyba, że do Polski wróciła komuna. Styl ten sam. Autentycznie byłam zniesmaczona tym, na co musiałam patrzeć. Fotograf przekazał nam tylko cyfrową wersję zdjęć, bo nie chcę mieć ich w postaci fizycznej. Na ten zbiór modowych osobliwości po prostu nie mam ochoty spoglądać - wyznaje.
Jak twierdzi, wygląd gości skutecznie zepsuł jej tego dnia humor. Żałuje wręcz, że tak bardzo przejmowała się własną kreacją. Na pewno nikt jej nie docenił, skoro sami nie potrafili się godnie ubrać.