Zaproszenie na ślub wywołuje sporo wątpliwości. Teoretycznie czeka nas dobra zabawa, ale w praktyce - trzeba się do niej porządnie przygotować. Wybór stroju, transport, logistyka, a także odwieczne pytanie - ile włożyć do koperty? W Internecie można trafić na skrajne opinie w tym temacie. Istnieją nawet specjalne przeliczniki, w których kwota zależy od stopnia pokrewieństwa czy wystawności planowanego wesela.
To wyjątkowo abstrakcyjne dane, które nie muszą mieć wiele wspólnego z rzeczywistością i dobrym obyczajem. Dlatego pytamy najbardziej zainteresowane, czyli przyszłe panny młode i świeżo upieczone mężatki. One mówią wprost o obowiązujących stawkach, które same uznają za „godne gościa weselnego”.
Nie za dużo oczekują? Oto ich werdykt…
Zobacz również: EXCLUSIVE: Ile Polacy wkładają do koperty dla młodej pary?
fot. Thinkstock
- Od lat ciągle słyszę to samo - ok. 100 zł od osoby jest w porządku, bo przynajmniej wesele się zwróci. Problem w tym, że zdążyło się sporo zmienić, a wszystko podrożało. Nie znam nikogo, kto organizowałby wesele i zmieścił się w takim budżecie. Teraz za porządną imprezę trzeba zapłacić 2 razy tyle. Dlatego 200 zł od pary uznaję za śmiesznie niską kwotę. 400 jest w porządku, bo pozwala sfinansować ich goszczenie, a może nawet zostanie coś dla pary młodej. Jeśli w grę wchodzi jeszcze nocleg, to 600 zł wypadałoby dać. Nie mówię o sobie, bo własny ślub już przeżyłam. Kiedy jestem zapraszana, to mniej więcej takie pieniądze wchodzą w grę. Powiem może brutalnie, ale jak cię nie stać, to po prostu zostań w domu - twierdzi Martyna.
fot. Thinkstock
- Wszystko zależy od tego, czyj to jest ślub. Inna stawka jest odpowiednia dla członka bliskiej rodziny, a inna dla koleżanki z pracy. To wszystko dopiero przede mną, ale myślę, że od rodzeństwa dostanę od 1 do 2 tysięcy złotych. Od babci też koło tysiąca, jakieś bliższe i dalsze ciotki - 500. Skoro ludzie są w stanie wkładać tyle do koperty z okazji byle komunii, to na ślub tym bardziej. Trzeba pamiętać, że te środki bardzo pomagają ułożyć sobie życie we dwoje. Od pojedynczych i nieco dalszych gości oczekiwałabym 250-300 zł. Ja bym się wstydziła dać mniej. Warto jednak dołożyć kilka groszy do organizacji wesela, żeby młodzi nie zaczynali małżeństwa z długami - to teoria Dominiki.
fot. Thinkstock
- Niedawno sama otwierałam koperty od gości i z pełnym przekonaniem powiem, że nie ma to większego znaczenia. Fajnie jest się obłowić i po ślubie wyjechać w jakieś egzotyczne miejsce albo wymienić samochód, ale bez przesady. Najważniejsze, żeby przy okazji nie zrujnować swojego budżetu. Daj, ile możesz i na ile cię stać. Ledwo wiążesz koniec z końcem - ogranicz się do kartki z życzeniami, ale nie rezygnuj z niej. Naprawdę nikt tego nie ocenia, a zupełnie pustą kopertę każdy zauważy. Nie zapraszałam na wesele osób, które są majętne i na pewno pokażą gest. Kierowałam się tylko myślą, że bez nich nie wyobrażam sobie tego dnia. Nie przekonuje mnie gadanie o współfinansowaniu imprezy. Skoro ktoś ją organizuje, to widocznie go stać - mówi Paulina.
Zobacz również: TEST: Ile powinnaś dać w kopercie na ślub?
fot. Thinkstock
- Jestem na etapie przygotowań i wiem ile to wszystko kosztuje. Ugoszczenie jednej osoby dorosłej to koszt 230 zł, a za dziecko połowa tej stawki. Czy oczekuję, że wszyscy się domyślą i dadzą przynajmniej tyle? Absolutnie nie. Choć przyznam, że byłoby miło. Nie mam żadnych oczekiwań finansowych, ale nie obraziłbym się, gdyby udało się oddać chociaż część rodzicom, którzy wszystko organizują. Nie jestem za tym, żeby się zażynać i pożyczać, by zadowolić państwa młodych. Uważam jednak, że jak ktoś ma, to nie powinien być skąpy. Rok temu koleżanka dostała od bardzo bogatego wujostwa 200 zł w kopercie. Poczuła się dziwnie, bo takimi banknotami to oni mogą sobie nos wycierać i od razu zastanawiała się, dlaczego nie zasłużyła na więcej - wspomina Dorota.
fot. Thinkstock
- Dla mnie sprawa jest jasna. Nie to, że sama tyle oczekuję. Tyle daję. Od pary zawsze ok. 500 zł i czuję, że to odpowiednia kwota. Akurat wystarczy na ugoszczenie nas i mam czyste sumienie. Jak ktoś tyle nie ma, to nie mam pretensji. Nie rozumiem tylko osób, którym nie brakuje, a oszczędzają, jakby nie mieli na jedzenie. Każdy rozsądny człowiek wie, że wesele to bardzo droga sprawa i wypada w tym choć minimalnie pomóc. Wbrew pozorom, wcale złym pomysłem nie jest prezent rzeczowy. Można coś kupić o wiele taniej, a przynajmniej nie przyjdziemy z pustymi rękami. Przypominam też rodzicom, że ich dzieci nie bawią na weselu za darmo i jeśli bierzecie pod uwagę koszty organizacji, od maluchów też wypada coś dołożyć - radzi Sylwia.
A Twoim zdaniem jaka jest odpowiednia kwota?
Zobacz również: Pieniądze w prezencie ślubnym? Tak!