Kiedy ktoś prosi nas o świadkowanie na ślubie, uchodzi to za zaszczyt. Zostałyśmy uznane za osobę ktora potrafi się zachować, a co najważniejsze – za osobę bardzo bliską pannie młodej.
Przeważnie kobiety przystają na prośbę bycia świadkową, ale wiele odmawia. Powody są różne, począwszy od finansowych do typu „nie chcę być na świeczniku”. Niektóre panny młode to rozumieją, ale inne mają pretensje. Zwłaszcza, gdy odmawia druga czy trzecia osoba z kolei, bo tak też się zdarza.
WASZE HISTORIE: „Pragnę małżeństwa, ale on nie chce o tym słyszeć...”
Gabriela zachowała się nietypowo. Zgodziła się na bycie świadkiem, ale na kilka dni przed ślubem zmieniła zdanie. Wywołała przez to rodzinną awanturę. Krewni obrazili się na nią i nic nie wskazuje na chęć pojednania z ich strony.
Czy mają rację, potępiając Gabrielę?
- Ja i Sara byłyśmy ze sobą blisko. Ona jest ode mnie starsza aż o 8 lat, ale zawsze uważałyśmy się za bratnie dusze. Nie byłam zdziwiona, kiedy poprosiła mnie o świadkowanie. Przystałam na to z radością. W przeciwieństwie do niektórych dziewczyn, nie mam nic przeciwko takiej zabawie. Dla mnie to wielki zaszczyt być świadkiem, zwłaszcza Sary.
Wszystko układało się dobrze. Pomagałam Sarze przy wyborze menu, kwiatów i oczywiście przy kupnie sukni ślubnej. Kupiłam też kreację dla siebie. Kosztowała 600 zł, ale stwierdziłam, że taka okazja wymaga specjalnego stroju. Ogólnie to świetnie się bawiłyśmy z Sarą przy załatwianiu różnych spraw.
Fot. unsplash.com
Rodzina się cieszyła i wszystko było zapięte na ostatni guzik, gdy doszło do nieszczęścia. Mój chłopak stracił pracę, a do tego zachorował poważnie. Okazało się, że potrzebuje pieniędzy i to sporo. Marcin poprosił mnie o pożyczkę.
Gabriela jest studentką i nie zarabia dużo. Wszystkie oszczędności miała zamiar przeznaczyć na kopertę oraz wydatki związane ze ślubem. Kiedy chłopak poprosił ją o pieniądze, nie wahała się.
- Dałam pieniądze Marcinowi. Wszystko, co uzbierałam na ślub Sary. Oddałam też do sklepu sukienkę, którą kupiłam. I zrezygnowałam ze świadkowania.
Wiem, że dla niektórych postąpiłam okropnie. Postawiłam Sarę w bardzo niewygodnej sytuacji. Wszystko było już zapięte na ostatni guzik. Ale czy mogłam zostawić Marcina w beznadziejnym położeniu? On jest dla mnie ważniejszy niż Sara.
Marcin nie ma rodziców. Ja jestem jego najbliższą osobą. Uznałam, że pożyczenie mu pieniędzy i towarzyszenie w szpitalu to jedyne wyjście z sytuacji. Mimo wszystko. Nie mogłabym spojrzeć na siebie w lustrze, gdybym postąpiła inaczej. On miałby leżeć sam w szpitalu i bez żadnych środków do życia, a ja w tym czasie bawiłabym się na weselu? Nie ma mowy.
Na szczęście Marcin nie został wyznaczony jako drugi świadek. Do tej roli wytypowano brata pana młodego. Dobrze, że chociaż pod tym względem nie było problemu.
Fot. unsplash.com
Sara była rozczarowana, ale powiedziała, że jest w stanie zrozumieć decyzję Gabrieli. Poprosiła inną kuzynkę, a ta – pod naciskiem rodziny – zgodziła się. Wesele już się odbyło. Gabrielę doszły pogłoski, że wszystko poszło świetnie. Dlatego dziwi ją reakcja rodziny.
- Kiedy poinformowałam Sarę, że nie mogę być jej świadkiem, przyjęła to w miarę spokojnie, chociaż widziałam po niej złość. Ale jakoś się dogadałyśmy i nawet powiedziała, że mnie rozumie. Myślałam, że wszystko będzie w porządku. Jednak jeszcze tego samego dnia zadzwoniła jej matka i nakrzyczała na mnie, że narobiłam im okropnych problemów. Poza tym zdenerwowałam Sarę, która już i tak przeżywała całą sytuację. Ciotka powiedziała, że jestem głupia i zdradziłam ich, bo na pierwszym miejscu postawiłam faceta, a nie krewnych.
Byłam w szoku. Wiem, że moja decyzja spowodowała pewne zamieszanie, ale czy aż tak duże, aby dzwonić z awanturą? Dla mnie to lekka przesada. Tak samo jak stwierdzenie, że zdradziłam rodzinę. Przepraszam bardzo, ale Marcin kiedyś będzie moją rodziną.
Ja też byłam kiedyś w potrzebie. Straciłam pracę i Marcin przez dwa miesiące opłacał mi mieszkanie. Co ze mnie byłaby za dziewczyna, gdybym nie zrobiła tego samego? Powiedziałam to ciotce i kilku innym krewnym, bo oczywiście też się wtrącali, ale najwyraźniej do nich nie dotarło.
Fot. unsplash.com
Jestem zdrajczynią, bo postawiłam na pierwszym miejscu swój związek i narobiłam im kłopotów na kilka dni przed ceremonią.
Pijana druhna próbuje złapać ślubny bukiet. Upokarzające nagranie stało się hitem
Od wydarzenia minęło kilka tygodni, ale rodzina nadal jest obrażona na Gabrielę.
- Stosunki pomiędzy nami wyraźnie się pogorszyły. Przykro mi to mówić, ale z Sarą też. Dzwoniłam do niej kilka razy i proponowałam kawę, ale odmówiła. Była przy tym chłodna i bardzo zachowawcza. Czuję różnicę, ponieważ kiedyś widywałyśmy się często. Co najmniej raz na dwa tygodnie. A od wesela nie odezwała się sama ani razu.
Prawdę powiedziawszy nie czuję się aż tak winna. Wiadomo, że jakiś kłopot był, ale trudno porównywać taką sytuację z sytuacją mojego Marcina. Tak w ogóle już się pozbierał. Znalazł nową pracę i jest dla mnie jeszcze lepszym chłopakiem niż kiedyś.
Przykro mi z powodu tego, jak wyszło, ale dziś postąpiłabym dokładnie tak samo. Nie wiem tylko, jak naprawić sytuację z rodziną i czy starać się o to. Czy oni nie przesadzają?