EXCLUSIVE: Kupiłam sobie partnera na wesele

Dostałaś zaproszenie na ślub, ale nie masz osoby towarzyszącej? Wystarczy odrobina odwagi i kilkaset złotych.
EXCLUSIVE: Kupiłam sobie partnera na wesele
Fot. Thinkstock
04.06.2016

Są takie imprezy na które podobno nie wypada iść w pojedynkę. Szczególne widoczne jest to w przypadku studniówki. Tam pojawiają się pary, a nie pojedynczy uczniowie. Ciśnienie na tym punkcie jest tak duże, że powstają nawet specjalne agencje pośredniczące w zapraszaniu partnerów. Okazuje się, że dla tego typu działalności prawdziwe żniwa to nie tylko zima, ale także lato - czyli sezon ślubny. Wesele bez osoby towarzyszącej niektórym nie mieści się w głowie.

Jak załatwia się takiego pana do towarzystwa, ile to kosztuje i co dostajemy w zamian? Sprawdziła to Dominika, która tydzień temu spędziła noc przy stole i na parkiecie z nieznajomym do tej pory mężczyzną. Jak twierdzi, gdyby nie on, nigdy nie odważyłaby się tam pójść. Miała dosyć pytań o to, kiedy wreszcie znajdzie sobie chłopaka i dlaczego znowu jest sama. Jego zadaniem było sprawić, by poczuła się pewniejsza, a zabawa okazała się rzeczywiście szampańska.

Czy warto zainwestować w partnera, który poprawi nam humor za pieniądze?

Zobacz również: 6 powodów, dlaczego wesele BEZ OSOBY TOWARZYSZĄCEJ to (zazwyczaj) dramat

 

osoba towarzysząca na wesele

fot. Thinkstock

Papilot.pl: Czyje było to wesele?

Dominika: Mojej kuzynki. Może nie kontaktujemy się na bieżąco, ale to są bliscy dla mnie ludzie. O wiele częściej widuję się z jej rodzicami, czyli ciocią i wujkiem. Pewnie ze względu na nich zostałam w ogóle zaproszona. Nie chciałam, a raczej nie mogłam odmówić. Chociaż tak to się mogło skończyć, bo przyszedł taki moment, kiedy chodzenie w pojedynkę raczej nie wchodzi w grę.

Zazwyczaj wygląda to podobnie. Wszyscy wokół wiedzą, że jesteś sama, dostajesz zaproszenie z osobą towarzyszącą, przez dłuższy czas się „zastanawiasz” z kim przyjdziesz, a ostatecznie potwierdzasz obecność jednej osoby. Tak było?

Tym razem właśnie nie. Zaproszono tylko mnie i nie było żadnej wzmianki o partnerze. Ktoś by pomyślał, że problem z głowy, ale mnie to normalnie zabolało. Wiedziałam, że nikogo nie mam, ale wkurzyło mnie, że oni z góry to założyli. Przecież nie jesteśmy aż tak blisko, żeby o wszystkim wiedzieli.

Co zrobiłaś?

Odruchowo zapytałam czy to zaproszenie dla jednej osoby. Byli zaskoczeni, ale stwierdzili, że oczywiście będą zaszczyceni, kiedy przyjdę z kimś.

osoba towarzysząca na wesele

fot. Thinkstock

I na czym stanęło?

Sama się w to wrobiłam i głupio było się wycofać. Postawiłam się, więc trzeba było podjąć decyzję. Albo w ogóle nie iść albo kogoś ze sobą przyprowadzić. Na pewno nie sama, bo tylko bym się wygłupiła. Najpierw był taki plan, żeby pójść z kolegą z klasy. Byliśmy kiedyś razem na jakiejś imprezie i dobrze się czułam w jego towarzystwie. On nawet był chętny, ale na ten dzień miał już coś zaplanowane. Było blisko, żebym w ogóle się wycofała.

Skąd pomysł na wynajęcie partnera?

Przypomniałam sobie, że kiedyś czytałam o tym artykuł. Dziewczyny płacą chłopakom za wspólne spędzenie studniówki i niektóre są z tego zadowolone. To dlaczego nie wesele? Przecież to równie ważna okazja. Trafiłam nawet na stronę firmy, która w tym pośredniczy!

Gdzie ostatecznie go znalazłaś?

Napisałam na grupie na Facebooku. Takiej dotyczącej studniówek.

Zobacz również: Jak znaleźć partnera na studniówkę?

 

osoba towarzysząca na wesele

fot. Thinkstock

Odzew był duży?

Zgłosiło się 6 czy 7 chłopaków. Większość w podobnym wieku czyli 18-20 lat, ale także jeden 25-latek i facet o 3 lata starszy. Wszyscy z mojego miasta i okolic. Moim zadaniem było wytypowanie najbardziej odpowiedniego i spotkanie się z nim. Żeby nie ryzykować, umówiłam się z dwoma tego samego dnia i w tym samym miejscu. Oczywiście w różnych godzinach.

Jak wrażenia?

Po pierwszym spotkaniu byłam załamana. Przyszedł ten 25-latek. Podobał mi się bardzo ze względu na wygląd, ale to raczej nie było to. Nie mieliśmy wspólnych tematów, jakoś dziwnie się zachowywał, a na dodatek prezentował się jak mój starszy brat. Cała nadzieja w tym młodszym. Kolejny był 20-latek i okazało się, że to jest to. Atrakcyjny, bardzo grzeczny, dokładnie wiedział, na czym to polega.

Czy na tym etapie ustala się stawkę?

Nie wiem jak jest zazwyczaj. My rozmawialiśmy o pieniądzach wprost. W ogóle się nie krępował.

 

osoba towarzysząca na wesele

fot. Thinkstock

Jakie były jego wymagania?

300-350 zł za ślub i wesele, a do tego transport. Stwierdziłam, że to nie jest dużo jak na czyste sumienie i święty spokój. Już wtedy umówiłam się z nim konkretnie, że chcę z nim pójść. Miałam jeszcze tylko się zastanowić, w co powinien się ubrać. Chodziło o kolor koszuli i krawata, ale zostawiłam to jemu. Było widać, że ma dobry gust.

Ktoś wiedział, że to wynajęty partner?

Nikomu się do tego nie przyznałam. Rodzicom wmówiłam, że to dawny kolega z którym odświeżyłam kontakt, a na weselu wszyscy z góry przyjęli, że jest po prostu moim chłopakiem. Myślałam, że to będzie trudniejsze i bardziej kłopotliwe.

Dobrze się z nim bawiłaś?

Najlepiej w życiu. To było pierwsze wesele, na którym praktycznie nie schodziłam z parkietu. Nie musiałam się prosić, bo to chłopak, który po prostu to lubi. Wszyscy byli nim zachwyceni i nawet niektórzy upierali się, że musimy się jeszcze razem spotkać.

osoba towarzysząca na wesele

fot. Thinkstock

Czy z perspektywy czasu uznajesz, że to było dobre wyjście?

Jasne. Wreszcie nie czułam się jak odludek, ale normalna młoda dziewczyna. Nawet nie czułam zażenowania, że za to płacę. W końcu nie znaliśmy się wcześniej, a on poświęcił dla mnie kilkanaście godzin. Oboje ryzykowaliśmy. Ja mogłam być niezadowolona, a on mógł się wynudzić. Na szczęście było tak, jak to sobie wyobrażałam. Czekam na zdjęcia ze ślubu i wesela, bo naprawdę fajnie razem wyglądaliśmy.

Na tym koniec znajomości?

Nie wiem. Chciałabym, żeby na tym się nie skończyło. Bardzo go polubiłam i nawet nie przypuszczałam, jak jesteśmy do siebie podobni. Nie czułam żadnego dystansu. W wakacje mam zamiar zorganizować urodziny i spróbuję go zaprosić. Wtedy zobaczymy, czy on ma ochotę się kolegować.

Głupio ci było wręczać mu kopertę z pieniędzmi?

Nie. Ustaloną stawkę wpłaciłam na jego konto.

Zobacz również: ZASADY SAVOIR VIVRE`U DLA TOWARZYSZKI WESELA

 

Polecane wideo

Komentarze (4)
Ocena: 5 / 5
Cayenne (Ocena: 5) 01.07.2016 01:28
Ja zawsze chodzę sama. Wiadomo, nie tańczę non stop, ale z reguły trafi się kilka tańców. Nie narzekam. Wolałabym dostać zaproszenie dla jednej osoby, bo przynajmniej nie byłoby mi głupio za każdym razem mówić, że będę sama. Mam 30 lat, jestem starą panną, wszyscy o tym wiedzą i nic tego nie zmieni, więc po co kombinować?
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 04.06.2016 09:14
ważne, że nie na swoje :P
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 04.06.2016 08:51
dawniej ludzie chodzili sami na wesele i tam można bylo kogoś poznać. Obecnie też nie wyobrażam siebie pójść sama na wesele, na szczęście zawsze miałam wielu kolegów :) ale są sobą, które chodzą same i jest im dobrze :)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie