EXCLUSIVE: 40-letnia panna młoda

Agata stanęła na ślubnym kobiercu dopiero w wieku 41 lat. Z jakimi reakcjami musiała się liczyć?
EXCLUSIVE: 40-letnia panna młoda
08.11.2014

Polacy już nie spieszą się z zakładaniem rodzin. Jeszcze 20-30 lat temu za punkt honoru stawialiśmy sobie ślub w jak najmłodszym wieku, a dzisiaj odkładamy tę kwestię na bliżej nieokreśloną przyszłość. Powodów takiej zmiany myślenia jest wiele. Jedni wskazują na trudną sytuację finansową, która uniemożliwia zorganizowanie wymarzonej ceremonii, inni podkreślają przemiany obyczajowe. Statystyczna panna młoda ma już 28 lat, a jej wybranek – 30.

Wydaje się, że wiek przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Nikogo nie powinny już dziwić małżeństwa zawierane przez znacznie dojrzalszych ludzi. A jednak, o ile 30-latka na ślubnym kobiercu to nic niezwykłego, tak panna młoda starsza o 10 lat potrafi wzbudzić sensację. Zdaniem wielu to sytuacja skrajna. 40-latka w białej sukni powinna liczyć się z niewybrednymi komentarzami nawet w najbliższym otoczeniu.

Agata od sierpnia tego roku jest dumną mężatką. Pierwszy raz w życiu. Wcześniej, jak twierdzi, nie miała szczęścia w miłości i sama nie szukała stabilizacji. Przyszedł jednak taki moment, kiedy poznała tego jedynego i postanowiła zakosztować w rodzinnym szczęściu. Przestała być nazywana starą panną, ale na etapie przygotowań do ślubu pojawiły się inne problemy. Z najmniej oczekiwanych stron. Nam opowiada o swoich trudnych doświadczeniach.

carrie bradshaw

PRZYGOTOWANIA DO ŚLUBU

- Nie ma co ukrywać – nie byliśmy typową młodą parą. Zabawne, a nawet przykre sytuacje spotykały nas na każdym kroku. Kiedy pojawiłam się w salonie sukien ślubnych, ekspedientka poradziła, żebym przyszła z córką, bo nie ma sensu wybierać za nią. Jakoś nie przyszło jej do głowy, że ma to być kreacja dla mnie. Wybuchłam śmiechem, ale to raczej nerwowy odruch, bo tak naprawdę chciało mi się płakać. Podobnie przy rezerwacji sali weselnej. Podobnie... Identycznie! Zaczęłam wypytywać o szczegóły, a właściciele dopytywali, czy „młodzi już tu byli”. Z poważną miną stwierdziłam, że „młodzi są tu teraz”. Zupełnie zgłupieli – wspomina.

Agata zaczęła mieć wątpliwości, czy w urzędzie stanu cywilnego powinna wystąpić w białej sukni i czy wystawne wesele to także najlepszy pomysł. Mimo wszystko, postawiła na swoim. Ceremonia odbyła się w sierpniu tego roku. Razem z małżonkami świętowało niemal 80 gości. Panna młoda miała już skończonych 41 lat, a wybranek jest o rok młodszy.

- Wyszło całkiem dobrze, chociaż niektórzy nie potrafili ukryć rozbawienia. W takim wieku, takie rzeczy... Dla niektórych to nadal nie do pomyślenia. Jedyne czego żałuję, to fakt, że nie mogłam wziąć ślubu kościelnego ze względu na rozwód męża. To by był jeszcze większy szok – mówi to z rozbawieniem.

carrie bradshaw

Nasza bohaterka przeżyła na własnej skórze, co znaczy przywiązanie do tradycji. Na każdym etapie przygotowań, a także w czasie samej ceremonii musiała udowadniać, że to świadoma decyzja, a nie dowcip. Miłość nie patrzy w metrykę.

- Jeśli moja historia zainspiruje kogoś, kto uważa się za stary na czerpanie radości z życia, to będę zadowolona. Ślub po czterdziestce to może nie codzienność, ale warto przetrwać wszystkie te podejrzliwe spojrzenia i głupie sugestie. Należy się cieszyć, że w ogóle mamy taką możliwość. Znam kobiety, które z własnej woli zrezygnowały z uporządkowania swojego życia i na starość tego żałują. Może nie byłam najmłodszą panną młodą, ale dzisiaj czuję się młodą żoną. To naprawdę odejmuje lat – zachęca.

Co myślicie o podejmowaniu takich wyzwań w dojrzałym wieku?

carrie bradshaw

- Miałam nadzieję, że rodzice zajmą się poinformowaniem o wszystkim reszty rodziny, ale trochę się przeliczyłam. Mama stwierdziła, że nie będzie się wygłupiała i chyba jestem wystarczająco dorosła, żebym sama wzięła odpowiedzialność za swoje sprawy. Po jakimś czasie, kiedy mieliśmy już wszystko zaplanowane, zapowiedziałam się u kilku osób. Upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu – poinformowałam o zaręczynach i od razu zaprosiłam na ślub. Młodzi reagowali bardzo pozytywnie, ale starsze ciotki nie kryły zdziwienia, a nawet oburzenia – opowiada Agata.

Nasza bohaterka usłyszała m.in., że „pewnie wpadło jej się na starość”, „chce sobie zabezpieczyć przyszłość” i „wreszcie zmądrzała”. Powszechne było przekonanie, że wychodzi za mąż bo musi.

- Od wuja usłyszałam, że niepotrzebnie zmiękłam i mogłam się trzymać swoich zasad do końca. Skoro tyle lat wytrzymałam jako panna, to bez sensu brać sobie taki kłopot na głowę w tym wieku. Podziękowałam za błyskotliwą radę, ale potraktowałam to jako żart. Wuj zawsze był dowcipnisiem. Najgorsze miałam już za sobą. A przynajmniej tak mi się wydawało.

carrie bradshaw

REAKCJA RODZICÓW NARZECZONEGO

Agata, chociaż spotykała się ze swoim przyszłym mężem od 2 lat, nie miała okazji poznać jego rodziny bliżej. Oboje uznali, że są zbyt dojrzali, by bawić się w podchody. Nie przewidzieli, że ich związek zajdzie tak daleko. Zwłaszcza, że jego matka do dzisiaj nie zaakceptowała decyzji o zakończeniu pierwszego małżeństwa syna. Z poprzednią żoną rozstał się po ponad 10 latach związku. Kobiety mimo to utrzymywały ze sobą kontakt.

- Wiem, że próbował ją wprowadzić w temat i zachęcał do otwartości, ale kiedy przyszliśmy do nich z oficjalną wizytą, to nie czułam się dobrze. Daleka droga, żeby przyjęli mnie do swojej rodziny. Wypytywali o wszystko i szczerze dziwili się, że to ma być mój pierwszy ślub. Nie potrafili uwierzyć, że przez tyle lat nie miałam nikogo na poważnie. Najgorzej było z matką, która nie miała nic przeciwko ślubowi, ale wybór partnerki jej nie satysfakcjonował – twierdzi.

Nasza bohaterka musiała się zmierzyć m.in. ze stwierdzeniem, że mama narzeczonego „liczyła na kogoś młodszego”. Taka szczerość nie zapowiadała nic dobrego.

carrie bradshaw

MOJE ODCZUCIA

- Myślałam, że ten dzień nigdy nie nastąpi. W wieku 20-lat myślałam tylko o tym, żeby się dobrze bawić i niczym nie przejmować. Stabilizacja kompletnie mnie nie interesowała. 10 lat później brałam pod uwagę małżeństwo, ale kandydata na męża raczej nie było. Na chwilę przed czterdziestką pierwszy raz w życiu poczułam, że to może się udać. Zaręczyny były najszczęśliwszym, ale i najdziwniejszym momentem w moim życiu. Nie bardzo wiedziałam, jak się zachować – wspomina Agata.

Nasza bohaterka z jednej strony wiedziała, że musi powiedzieć „tak”, bo takie uczucie już się nie powtórzy. Z drugiej – wydawało jej się, że nie wypada. Przecież jest już „stara” i powinna dać sobie spokój. Próbowała przewidzieć reakcję najbliższych, a to wcale nie ułatwiało jej decyzji.

- Raczej nie zastanawiałam się nad tym, czego ja pragnę, ale co powiedzą inni. Liczyłam się z wyśmianiem, bo kto to widział, żeby taka dojrzała kobieta ślubowała miłość w białej sukni. Trąciło groteską – twierdzi. Mimo wszystko posłuchała swojego serca.

carrie bradshaw

REAKCJA RODZINY

- Nie za bardzo wiedziałam, jak mam się w tej sytuacji zachować. Raczej nie wchodziło w grę, że wybranek przychodzi do moich rodziców i prosi ich o moją rękę. Chyba umarliby ze wstydu, bo wieku 65 lat nikt nie spodziewa się takich atrakcji. Wolałam też uniknąć nagłej konfrontacji przy rodzinnym obiedzie, dlatego zdecydowałam się powiedzieć o naszych planach sama. Narzeczony pojawił się dopiero w momencie, kiedy już to sobie przemyśleli. Bałam się, że palną jakieś głupstwo i się zniechęci – opowiada.

Obawy Agaty nie były nieuzasadnione. Okazało się, że rodzice postawili już na niej krzyżyk i nie wierzyli, że kiedykolwiek ich jedyna córka zmieni stan cywilny. Informacja o zaręczynach i zbliżającym się ślubie wywołała konsternację.

- Mama się popłakała i przez łzy szeptała „nareszcie, nareszcie”, tata pozostawał niewzruszony, ale widziałam, jak zaciskają mu się pięści. Daleko było do zachwytu. Raczej przyjęli to z rezerwą i obawami. Myślę, że w tym momencie zastanawiali się bardziej nad reakcją ich znajomych, a dopiero później przejmowali się mną. Wreszcie usłyszałam „rób co chcesz” i na chwilę wszystkiego mi się odechciało – wspomina.

Polecane wideo

Komentarze (36)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 18.06.2021 17:07
mam 50 lat i biorę ślub w tym roku zawsze jest czas na miłość
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 29.12.2019 23:04
miałam 39 lat jak wyszłam za mąż i to był mój pierwszy ślub. :) Także nie wiek ma znaczenie, a to że się ma kogoś fantastycznego przy boku
odpowiedz
Agita (Ocena: 5) 23.04.2018 11:10
A ja będę brała ślub i to kościelny w bieżącym roku. A mam raptem 47 lat :) I szczerze mówiąc nie interesuje mnie co ludzie mają do powiedzenia na ten temat :) Weseliska owszem nie będziemy wyprawiać bo i to nas nie bawi ale przyjecie dla najbliższych owszem.
odpowiedz
lot (Ocena: 5) 02.05.2016 20:56
Mój znajomy w 40 roku swojego życia ożenił się z równolatką. Mają już dwójkę dzieci :)
odpowiedz
Aga (Ocena: 5) 07.11.2015 14:53
Mam 42 lata i w tym roku wychodze za mąż. Mój wybranek jest 17 lat starszy. Rodzina zwlaszcza moja stroi fochy. Ale mamy to w nosie. Ważne że My jesteśmy szczęśliwi.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie