Utarło się, że to wieczór kawalerski jest imprezą, na której dzieje się wiele sprośnych rzeczy. Tak zresztą może się zdarzyć, a przykładem jest chociażby ta opowieść:
Historia BEZ CENZURY: „Na moim wieczorze kawalerskim odbył się maraton seksu” (18+)
Wieczory panieńskie uchodzą natomiast za grzeczne spotkanie przyszłej panny młodej z najbliższymi przyjaciółkami. Dziewczyny zazwyczaj najpierw siedzą w domu i przy drinkach bawią się w różne gry przygotowane specjalnie na tę okazję. Potem idą do klubu, gdzie bawią się do rana. I to by było na tyle.
Ale czy tak jest w istocie? Nie. Na wieczorach panieńskich także dzieją się wyjątkowo niegrzeczne rzeczy.
Przeczytajcie 5 naprawdę ostrych historii.
„Kiedy zbliżał się mój wieczór panieński, od razu powiedziałam koleżankom i druhnie, że życzę sobie striptizera. Przystały na moją prośbę i wieczorem, podczas imprezy, zadzwonił dzwonek do drzwi. Wiedziałam, kto to jest, więc poszłam mu otworzyć. Żeby było jasne: nie planowałam żadnego skoku w bok. Po prostu chciałam sobie popatrzeć na ładne, męskie ciało, bo wiedziałam, że mój narzeczony także będzie tego wieczoru odwiedzał kluby ze striptizem.
Facet, który stał w progu, był cholernie przystojny. Takich chłopaków widziałam wcześniej tylko na zdjęciach, a teraz on będzie tańczył i rozbierał się tylko dla mnie. Podniecała mnie ta myśl.
Posadził mnie na środku pokoju i zaczął się poruszać w rytm muzyki. Wylewał na siebie olejek, kazał mi zjeść banana w sugestywny sposób, a potem zakończył występ, sadzając mnie okrakiem na swoich biodrach. Byłam usatysfakcjonowana jego występem.
On poszedł się ubierać do drugiego pokoju, więc postanowiłam, że pogapię się na niego jeszcze przez chwilę. Zaczęliśmy gadać na różne tematy i okazało się, że to wcale nie jest jakiś tępy przystojniaczek. Wypowiadał się do ładu i składu, a od czasu do czasu rzucał mi seksowne spojrzenia. Od słowa do słowa zaczęliśmy flirtować i… całować się. Wsadził mi ręce pod spódnicę i zdjął bieliznę. Potem uklęknął przede mną i zaczął mnie pieścić językiem. Przeżyłam wtedy orgazm życia, jeszcze nigdy nie było mi aż tak dobrze. Po wszystkim rozpłakałam się jednak i kazałam mu wyjść. Dotarło do mnie, że zdradziłam swojego przyszłego męża. Nigdy mu się do tego nie przyznałam. Było mi wstyd”.
Fot. iStock
„Byłam kiedyś na bardzo dziwnym wieczorze panieńskim. Za mąż wychodziła moja daleka kuzynka, z którą nie miałam jakiegoś bliskiego kontaktu. Szczerze mówiąc to byłam zdziwiona, że zaprosiła mnie na swoją imprezę, ale oczywiście poszłam. Kuzynka chciała po prostu bawić się w domu, o jakimkolwiek wyjściu do klubu nie było mowy. Striptizera też nie chciała.
Siedziałyśmy sobie na kanapach, sączyłyśmy drinki, grałyśmy w gry, wymyślałyśmy dla niej różne zabawy. Po pewnym czasie większość dziewczyn była już mocno wstawiona, a najbardziej moja kuzynka. Zaczęła kleić się do różnych koleżanek, łapała je za pupę i biust, a jedną nawet pocałowała z języczkiem i ciągnęła w kierunku sypialni.
Wszystkie byłyśmy trochę zażenowane zachowaniem przyszłej panny młodej. Pojawiły się szepty, że może ona jest lesbijką i tylko udaje hetero. Na szczęście wkrótce zaczęła wymiotować i zasnęła. Kiedy się obudziła, zachowywała się już normalnie”.
Fot. iStock
„Na wieczorze panieńskim, na którym kiedyś byłam, druhna wymyśliła naprawdę głupią zabawę, którą natychmiast podłapała przyszła panna młoda. Skoro obie się na to napaliły, trudno było się wykruszyć. Zabawa polegała na tym, że każda z nas wchodziła osobno do łazienki i polaroidem robiła zdjęcie swojej waginie. Bez majtek oczywiście. Potem wszystkie fotki wylądowały w misce, zostały przemieszane i… zawieszone na jednej tablicy. Następnie wszystkie je oglądałyśmy i zgadywałyśmy, która należy do jakiej dziewczyny.
Wśród tych zdjęć wyróżniało się jedno, które wyglądało – delikatnie mówiąc – nieładnie. Imprezowiczki zaczęły się strasznie wyśmiewać z tej jednej waginy i jej właścicielka w końcu się rozpłakała. Było mi jej strasznie żal. Ta zabawa była głupia, a nastrój na imprezie zupełnie siadł przez ten jeden incydent”.
Fot. iStock
„Byłam na wieczorze panieńskim mojej przyjaciółki. Wszystko szło super, dopóki nie wypiła kilku drinków za dużo i nie wymyśliła, że chce sprawdzić, jak bawi się jej narzeczony. Wiedziała, w którym klubie będzie, bo jej powiedział. Odradzałyśmy jej to, tłumaczyłyśmy, że ten wieczór powinni spędzić osobno, ale nie dała się przekonać. Zamówiła taksówki i nie miałyśmy wyjścia – musiałyśmy jechać razem z nią.
Weszłyśmy do klubu i znalazłyśmy jej przyszłego męża przy barze. Gładził akurat po tyłku jakąś dziewczynę. Moja przyjaciółka podeszła do niego i bez słowa dała mu w twarz. Potem zaczęła się oczywiście awantura. Darli się na siebie i się szarpali, aż w końcu wyrzuciła ich ochrona. Najlepsze jest to, że na zewnątrz się ze sobą pogodzili i resztę wieczoru spędziliśmy wszyscy razem w innym barze. Ślub odbył się normalnie”.
Fot. iStock
„Znajoma urządziła swój wieczór panieński w klubie. W pewnym momencie pojawiła się w nim grupa całkiem fajnych chłopaków. Dosiedli się do nas i każda dziewczyna miała w ten sposób zapewnione towarzystwo. Wspólnie piliśmy, bawiliśmy się na parkiecie, bawiliśmy. Przyszła panna młoda również upatrzyła sobie jednego z facetów i przez niemal całą imprezę siedziała z nim na kanapie. W pewnym momencie oboje zniknęli, a ja dostałam od niej SMS-a, że wróciła do swojego pokoju hotelowego, bo źle się poczuła. Nie chciałam, żeby siedziała tam sama, więc do niej poszłam. Już chciałam pukać do drzwi, kiedy usłyszałam jej jęki. Uprawiała seks z tym kolesiem z klubu! Chciałam wiedzieć, czy się nie mylę, więc faktycznie zapukałam. Otworzyła mi zziajana, a za jej plecami był ten chłopak, który w pośpiechu zakładał bokserki.
Nic nie powiedziałam o tym skoku w bok jej facetowi, ale rozwiedli się trzy lata później. Wcale mnie to nie dziwi”.
Polecamy także: Opowiem Wam, jak zostałam starą panną