Jeszcze kilkadziesiąt lat temu statystyczna Polka wychodziła za mąż zaraz po ukończeniu szkoły średniej. Współcześnie decyzję o małżeństwie odkładamy na później. Szacuje się, że już teraz średni wiek panny młodej to przynajmniej 28 lat. Wiele wskazuje na to, że niedługo przekroczona zostanie granica trzydziestki. Najpierw chcemy skończyć studia i rozpocząć karierę zawodową, a dopiero po latach myślimy o stabilnym związku.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, z czego to wynika. Według jednych to dowód na to, że nareszcie chcemy i mamy możliwość się rozwijać. Inni twierdzą, że wynika to z naszej niedojrzałości i strachu przed zobowiązaniami. Jeszcze inni wskazują na to, że ślub jest wyjątkowo drogą przyjemnością i mało którego młodego człowieka na to stać.
19-letnia panna młoda z Wielkiej Brytanii ma jeszcze jedną teorię – jesteśmy zwyczajnie leniwe i nieodpowiedzialne.
Francesca Stephenson, bohaterka serialu dokumentalnego „Baby Face Brides” (w wolnym tłumaczeniu: „Dziecinne Panny Młode”), twierdzi, że im wcześniej stajemy na ślubnym kobiercu, tym lepiej. Ona została mężatką w wieku zaledwie 19 lat i zachęca wszystkie z nas, aby pójść w jej ślady. Warto zaznaczyć, że jej panieńskie nazwisko to Slawinska, więc bohaterka tej historii ma coś wspólnego z Polską.
Nastolatka na początku roku poślubiła swojego narzeczonego Rossa Stephensona. Para spotykała się ze sobą od trzech lat. Dzisiaj przekonuje, że ślub w bardzo młodym wieku ma wiele zalet. Nie tylko to, że w czasie ceremonii będziesz wyglądała pięknie, a na pamiątkowych zdjęciach nie zachowają się żadne zmarszczki.
- Młodym nie spieszy się takich decyzji, bo są zwyczajnie leniwi. Cały czas chcą imprezować i przejmują się wyłącznie sobą. Ja też taka byłam, ale wyszumiałam się w wieku 14 lat i wystarczy. Nie rozumiem, dlaczego inni tak zwlekają. Młodzi małżonkowie świetnie wyglądają i to też warto wziąć pod uwagę – przekonuje w rozmowie z „Daily Mail”.
Francesca zamieszkała ze swoim chłopakiem po zaledwie 6 miesiącach znajomości. Miała wtedy 16 lat. - Zawsze wiedziałam, że chcę się ustatkować i dać odpocząć swoim rodzicom. To są starsi ludzie. Zawsze mówiłam też, że wyjdę młodo za mąż i będę młodą mamą. Szczerze mówiąc, myślałam, że w wieku 19 lat będę miała już dzieci – wyznaje.
- Myślę, że ślub daje poczucie stabilizacji, której wielu młodym ludziom brakuje. Tak, uważam, że jako para jesteśmy lepsi, niż gdybyśmy byli osobno. Marzyłam o wielkiej ceremonii, ale to dla mnie za dużo zachodu. Stwierdziłam, że nie ma sensu zapraszać wszystkich znajomych, z których połowa i tak jest nam obojętna. Nie widziałam też powodu, żeby katować się i chudnąć na ślub. Zaprosiliśmy wyłącznie ludzi, bez których nie wyobrażamy sobie życia – wspomina.
Nastolatka twierdzi, że nie mogłaby być szczęśliwsza. Ślub w młodym wieku w niczym jej nie przeszkodził. Ma wszystko, czego potrzebuje.
19-latka marzy o tym, aby otworzyć własny salon, w którym mogłaby wykonywać rekonstrukcje kosmetyczne dla osób, które straciły brwi lub rzęsy w wyniku choroby. Już teraz zajmuje się przedłużaniem włosów, a także pracuje na pół etatu w domu opieki. Studiów nie podjęła.
- Nie wyobrażam sobie, żebym nie miała własnych pieniędzy. W moim małżeństwie nie ma czegoś takiego jak problemy finansowe. Mam wszystko, czego potrzebuję. Tak długo, jak jestem szczęśliwa i mam przy sobie Rossa, wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Jesteśmy jak rodzeństwo, które dorasta obok siebie i wspiera się na każdym kroku. Nie jesteśmy osobnymi istotami, które mogłyby żyć bez siebie. Razem możemy więcej – twierdzi.
Przekonała Was, że nie warto odkładać ślubu na później?