Wczorajszy odcinek najpopularniejszego show z celebrities w roli głównej przyniósł niemałe zaskoczenie - oto największa gwiazda tej edycji - Marta Żmuda-Trzebiatowska decyzją widzów odpadła. Na twarzach jurorów malowało się wręcz zaszokowanie i niedowierzanie. Wszak od pierwszego odcinka natarczywie lansowali ją na faworytkę. Nie inaczej zareagowała na werdykt publiczności główna zainteresowana - uśmiech nie schodził jej z twarzy, a burzę panującą w środku zdradzało jedynie nieznaczne drżenie ust.
Gdy prowadzący wyczytali, że na pewno w finale zatańczy Agata Kulesza, Marta prawdopodobnie była już pewna, że druga pozycja przypadnie jej w udziale. Wyciągnęła nawet rękę do młodszej i mniej popularnej Natalii Lesz w geście, który można by przetłumaczyć jako "trzymaj się, może kiedyś i tobie się uda". Tymczasem, zatriumfowała naturalność i skromność początkującej piosenkarki. Nikt się nie spodziewał, że to ona dojdzie do ostatniego odcinka, szczególnie po tym jak została zlinczowana po niezbyt udanym występie w Opolu.
Zarówno za Natalię, jak i za Agatę trzymamy kciuki - obie nie tylko świetnie tańczą, ale i budzą sympatię. W przeciwieństwie do Marty reprezentują typ "dziewczyny z sąsiedztwa", który wywołuje cieplejsze skojarzenia i emocje niż perfekcyjność do bólu.