Już piękna Marylin Monroe mawiała, że „pieniądze szczęścia nie dają - dopiero zakupy”. To słynne zdanie przyjęły za swoje życiowe motto prawie wszystkie kobiety - w tym także celebrities.
Za hollywoodzką królową zakupów uchodzi dziedziczka hotelowej fortuny - Paris Hilton. Tak naprawdę określenie „spadkobierczyni” jest już mocno nieaktualne, bo Paris sama zarabia krocie, sprzedając i firmując swoim nazwiskiem prawie wszystko - począwszy od perfum, skończywszy na linii ubranek dla piesków. W związku z tym ma co wydawać i kocha to robić. W sklepach spędza ponoć kilkadziesiąt godzin tygodniowo i bez mrugnięcia okiem podaje sprzedawcom swoją kartę płatniczą, pozbywając się połowy miliona dolarów w zamian za… uroczy pierścioneczek i kolczyki.
A skoro mowa o Hiltonównie, nie sposób pominąć Nicole Richie, w której Paryż zaszczepiła bakcyla zakupów. Jej pasją są torebki, więc ma całkiem liczną kolekcję, w tym sporo okazów autorstwa Nicky - młodszej siostry Paris. Ostatnio zostawiła w jednym z butików 9000 funtów, spełniając swój kolejny kaprys.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o pani Beckham, dla której zakupy to wręcz pasja. David twierdzi, że "Posh" musi się na nie udać każdego dnia, by zaspokoić swoje żądze. I tak ostatnio, tylko w sklepie Marca Jacobsa, zostawiła 2 000 dolarów, kupując jakiś „drobiazg”. Za to na torebki Hermes wydała już 58 000 funtów i dumnie się z nimi prezentuje, budząc wśród innych gwiazd ogromną zazdrość.
Kolejna zakupoholiczka, o której koniecznie trzeba powiedzieć, to pierwsza amerykańska przyjaciółka Victorii - Katie Holmes. Aktorka na zakupy wybiera się wtedy, gdy coś jest nie tak w jej małżeństwie z Tomem - tyranem. Zabiera małą Suri i razem buszują np. w paryskich butikach. Katie potrafi wydać fortunę na dziecięce ubranka Armaniego dla córki. Dzięki temu Suri i jej mama tworzą naprawdę stylowy duet.
Wśród celebrities jest jednak również pani, która kupuje, mimo że jej na to nie stać i popada w coraz większe długi. Mowa o Linds Lohan, która, żeby dać upust swojej namiętności, sprzedała nawet samochód. LiLo popadła w nałóg kupowania po tym, jak ledwo wykaraskała się z narkomanii i alkoholizmu.
Wizyta w sklepie to lek na każdy problem i doskonały sposób na miłe spędzenie czasu. Nie ma chyba większej przyjemności niż powrót do domu z taką liczbą toreb, że ich jednoczesne trzymanie i szukanie w torebce kluczy staje się niemożliwe.