"Mam talent" nadal bije rekordy oglądalności. Jak w każdą sobotę, miliony widzów zasiadły przed telewizorami, aby śledzić przebieg kolejnego odcinka. Do rywalizacji stanęła kolejna półfinałowa ósemka, wyselekcjonowana podczas wakacyjnych castingów.
Niestety, tym razem w "Mam talent" zawiało nudą. I nie chodzi tu o występy uczestników, bo te były fenomenalne. Zawiodła formuła programu – odnosimy wrażenie, że zaczęła upadać cała idea show i producenci na siłę promują śpiewające talenty.
Nie dziwi nas oczywiście fakt, że większość półfinalistów to wokaliści – piosenką bardzo łatwo można oddziaływać na emocje i uczucia odbiorców. Jednak w gąszczu mniej i bardziej profesjonalnych piosenkarzy giną równie cenne, a może cenniejsze (?) talenty, tak jak miało to miejsce w minioną sobotę.
Ku naszemu zaskoczeniu, odpadł jeden z najbardziej uzdolnionych uczestników TVN-owskiego show – brzuchomówca, Piotr Boruta.
Wzruszającym występem zaskarbił sobie wielką sympatię widzów, którzy dali mu miejsce w dwójce ubiegającej się o wejście do finału. Niestety, to nie wystarczyło. Jury postawiło na śpiewający talent Pauliny Lendy i zdecydowało, że to ona powinna wystąpić w kolejnym etapie. Trzeba przyznać, że czarujący brzuchomówca zachował klasę do ostatniej chwili programu. Przyznał, że gdyby to on miał wybierać, również wskazałby na Paulinę. Ani słowem nie wspomniał też o tym, że podczas jego występu zawiodła muzyka i zmuszony był śpiewać bez żadnego podkładu dźwiękowego (mimo tego, poradził sobie jak na profesjonalistę przystało).
Czy aby na pewno publiczność dobrze zdecydowała, pozwalając małej gimnastyczce na dalszy udział w show? Czy Magda Staszewska może pokazać nam coś więcej niż wręcz przerażające wygibasy? Oczywiście, ma talent i to godny podziwu, ale obawiamy się, że z wiekiem zacznie on słabnąć, aż do chwili, gdy mając dwadzieścia kilka lat, dziewczynka przejdzie na gimnastyczną emeryturę. Należałoby postawić sobie pytanie, jak często mamy ochotę chodzić do cyrku? I czy na pewno chcemy zobaczyć moment, w którym Magda zawiąże swoim ciałem supeł, bo chyba to jedyne, czym mogłaby zaszokować publiczność jeszcze bardziej…
Podczas pierwszych odcinków „Mam talent", uczestnicy niejednokrotnie wzruszali i rozśmieszali widownię do łez. Było w tym coś świeżego i bezpretensjonalnego. Niestety, odkąd rozpoczęły się półfinały, górę wzięły rywalizacja i stres. Naprawdę ciężko wybrać najlepszych, bo poziom programu zdaje się być bardzo wysoki. W takich sytuacjach zawsze ktoś traci i odpada niesprawiedliwie. W zeszłym tygodniu trafiło na małego chłopca, tańczącego fenomenalny electric boogie. W tę sobotę na utalentowanego brzuchmówcę. Może w kolejnej edycji programu, producenci powinni poświęcić jeden półfinałowy odcinek tylko dla wokalistów? Dzięki temu nie będą tracić inne talenty, bo przecież rewelacyjna Paulina Lenda zrobi wielką karierę i bez finału „Mam talent", a brzuchomówca? Raczej nie.