Badania przeprowadzone w różnych krajach potwierdziły, że znaczący odsetek gwałtów ma miejsce w stałych związkach. Przykładowo podczas badania, które miało miejsce w Stanach Zjednoczonych, 29 proc. kobiet poinformowało o znacznej lub umiarkowanej agresji w bliskiej relacji. Szacuje się, że prawie 15 proc. kobiet doświadczyło gwałtu ze strony męża. Problem w tym, że ofiary najczęściej nie dostrzegają problemu albo czują wstyd, który nie pozwala im zgłosić się po pomoc.
A problem istnieje i wcale nie jest marginalny. „Byłam z kimś cztery lata, bardzo się kochaliśmy i pewnego razu siedząc na kanapie, on zaczął się do mnie dobierać. To było dość normalne, lubiliśmy się ze sobą kochać, ale tamtego wieczoru byłam zmęczona i marzyłam tylko o śnie. Najpierw delikatnie dałam mu do zrozumienia, że tego nie chcę. Nie zareagował i dalej się dobierał. Zaczęłam się z nim szarpać, na to on rzucił mnie na łóżko i zaczął robić swoje. Zaczęłam krzyczeć i walnęłam go w głowę książką, która byłą pod ręką. Jakoś się wyrwałam i uciekłam do łazienki. Czułam się fatalnie psychicznie – choć nic mi nie zrobił. W jednej minucie straciłam zaufanie i miłość do niego. Chciał mnie zgwałcić. Nie umiałam wybaczyć. Rozstaliśmy się” – wyznaje jedna z internautek.
Doświadczyła tego również nasza Czytelniczka Klaudia, której list znajdziesz w osobnym tekście. Więcej historii zgwałconych kobiet publikujemy tutaj.
Do zaskakujących wniosków doszedł prof. Zbigniew Izdebski w jednym ze swoich badań. Zdaniem profesora aż 80 proc. zgwałconych kobiet zna swojego oprawcę – nierzadko jest to chłopak, narzeczony czy mąż. John Bancroft w książce „Seksualność człowieka” zwraca uwagę, że problematyka przemocy seksualnej w bliskich związkach jest niezwykle złożona i obarczona wieloma stereotypami. Chodzi m.in. o poczucie własności partnera, ukrywanie problemów związku przed otoczeniem czy opór przed zgłaszaniem do organów ścigania aktów przemocy. Kobiety bagatelizują problem z wielu powodów – nie dopuszczają do siebie myśli, że zostały zgwałcone przez partnera, obwiniają siebie, uważają, że seks z chłopakiem czy mężem to ich obowiązek, czują wstyd i boją się opowiedzieć o tym komukolwiek.
W polskim prawie obowiązek wspólnego pożycia małżonków określony w art. 23 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w żadnym wypadku nie uprawnia małżonka do egzekwowania zbliżeń w jakikolwiek sposób. Niedochowywanie tego obowiązku przez jedną ze stron może jedynie uprawniać drugą osobę do żądania rozwiązania małżeństwa przez rozwód. Żadna kobieta nie ma obowiązku uprawiać seksu z partnerem tylko ze względu na jego potrzeby i ochotę. Zawsze masz prawo odmówić. Oznacza to, że zarówno gwałt w małżeństwie, jak i w każdym innym związku partnerskim jest przestępstwem. Pamiętaj, że gwałtem nazywamy każdą formę wymuszenia kontaktu seksualnego. To zatem nie tylko fizyczna napaść na kobietę, ale również zgoda na zbliżenie, gdy nie masz na to ochoty, czyli wbrew sobie.
Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych dowodzą, że do gwałtu w stałym związku dochodzi z różnych powodów. Najczęstsze typy zgwałceń to: gniewny (jako zemsta za niechęć żony do zbliżeń), sytuacyjny (np. pod wpływem alkoholu), sadystyczny (typowy dla osób o sadystycznych skłonnościach), represyjny (gdy gwałt staje się „karą”) czy dewiacyjny (gdy mężczyzna przejawia jedno z zaburzeń seksualnych). Gwałtom w stałym związku zwykle towarzyszy przemoc psychiczna oraz fizyczna. Bardzo często mężczyźnie zależy nie tylko na seksie, ale także na zamanifestowaniu wyższości czy utrzymaniu kontroli nad partnerką, podporządkowaniu jej sobie czy wyrzuceniu z siebie złości.
Konsekwencje gwałtu w stałym związku mogą być takie same jak w sytuacji, gdy oprawcą jest obcy mężczyzna. Pojawiają się zaburzenia interpersonalne, problemy psychiczne, bezsenność, drażliwość, wybuchy gniewu, nadmierna czujność, usiłowanie unikania wspomnień czy ich uporczywe nawracanie. Seksuolog Zbigniew Lew-Starowicz w swojej książce „Seksuologia sądowa” nazywa to zespołem stresu pourazowego, który nierzadko jest konsekwencją gwałtu. Wykorzystana kobieta przestaje interesować się sprawami codziennymi i koncentruje się na przykrym wydarzeniu. Zespół stresu pourazowego lub depresja ujawniają się u ok. 94 proc. ofiar gwałtu po tygodniu od zdarzenia. Po trzech miesiącach odsetek ten spada do blisko 50 proc.
Kobiety, które doświadczyły gwałtu w stałym związku, a szczególnie w małżeństwie, praktycznie nigdy nie zgłaszają nigdzie tego, co się wydarzyło. A z badań wynika nawet, że wiele z nich po pewnym czasie bierze winę na siebie albo próbuje puścić przykre wydarzenie w niepamięć. Niestety, ofiara gwałtu, która nie reaguje na przestępstwo, jest narażona na ryzyko wielokrotnego powtórzenia tego czynu. W rezultacie może dojść do pojawienia się głębokich urazów psychicznych takich jak agresja, stany lękowe, poczucie wyobcowania czy wycofanie się z życia społecznego. Nierzadko pojawia się także zniechęcenie do seksu i brak satysfakcji, choroby ginekologiczne, spadek poczucia własnej wartości czy wstręt do siebie.
Jeśli doświadczyłaś gwałtu ze strony partnera, powinnaś natychmiast zakończyć związek. Nie próbuj być sama z problemem; opowiedz o nim rodzinie czy zaufanej przyjaciółce. Pamiętaj, że potrzebujesz pomocy psychologicznej, prawnej, medycznej, a niekiedy również socjalnej. Zgwałcenie powinnaś zgłosić organom ścigania – np. policji. Pomocna może się również okazać „Niebieska Linia”, czyli Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie. Zajrzyj tutaj albo zadzwoń pod numer: 801 12 00 02. Niekiedy konieczne okazują się sesje u psychologa lub psychoterapeuty, które pomagają otrząsnąć się z traumatycznego wydarzenia z przeszłości. Sprawdź także w tym tekście, jak możesz obronić się przed gwałtem.
Ewa Podsiadły-Natorska