Z licznych sondaży - przeprowadzanych regularnie wśród polskiego społeczeństwa i dotyczących wiary - wynika, że Polacy coraz rzadziej modlą się, chodzą do kościoła, czytają Biblię czy uczestniczą w ważnych świętach kościelnych. Spada nie tylko nasze zaangażowanie w tzw. sprawy duchowe, ale także poparcie dla księży. Nie boimy się piekła, nie chodzimy do spowiedzi. Popełniamy za to sporo grzechów, większych i mniejszych, nad którymi przechodzimy do porządku dziennego. Czasami są to naprawdę poważne występki przeciw wierze.
Udało nam się dotrzeć do kilku dziewczyn, które z pełną świadomością popełniły grzech śmiertelny, a więc – według terminologii chrześcijańskiej – skazały się na „wieczne potępienie”.
Co takiego zrobiły?
Marysia, 25 lat: Spałam z kobietą
- 7 lat temu miałam lesbijski incydent z moją koleżanką. Byłam u niej w domu, jej rodzice akurat gdzieś wyszli. Włączyłyśmy komedię romantyczną, otworzyłyśmy wino i plotkowałyśmy. Im bardziej byłyśmy podchmielone, tym wchodziłyśmy na odważniejsze tematy. Sporo mówiłyśmy o seksie, choć wtedy każda z nas miała za sobą pierwszy raz stosunkowo niedawno. Nie wiem, jak to się stało, ale nagle zaczęłyśmy się całować. Było przyjemnie, więc nie przestałyśmy. Chciałam wiedzieć, co wydarzy się dalej i poddałam się tej chwili całkowicie. Było gładzenie po piersiach, robótki ręczne, a nawet… seks oralny. Robiłam to wszystko świadomie, choć nigdy wcześniej ani nigdy później nie pociągały mnie kobiety.
Seks z osobą tej samej płci to podobno grzech ciężki, więc cóż. Mam taki na sumieniu.
Renata, 28 lat: Poszłam do komunii bez spowiedzi
- W Boga nie wierzę już od bardzo dawna, a w kościele pojawiam się tylko wtedy, kiedy muszę, czyli na ślubach lub pogrzebach członków rodziny. Dwa lata temu zmarł mój dziadek, a mamie bardzo zależało, żebym na mszy pogrzebowej przystąpiła do komunii. Prosiła, żebym poszła do spowiedzi, ale to zupełnie nie wchodziło w grę przy moich przekonaniach. Nie chciałam jednak sprawić jej przykrości.Co więc zrobiłam? Oszukałam mamę, że poszłam do spowiedzi tydzień przed pogrzebem, a potem, na mszy pożegnalnej… poszłam do komunii jakby nigdy nic. Bez spowiedzi, bez pokuty, bez wyrzutów sumienia.
To ciężki grzech śmiertelny? Mam to gdzieś.
Monika, 24 lata: Okłamałam księdza przy spowiedzi
- Spowiedź za każdym razem mnie stresuje, bo mieszkam z moim chłopakiem bez ślubu i – wiadomo – sypiamy ze sobą. Kilka razy przyznałam się do tego księdzu, ale zawsze dostawałam taką reprymendę, że w końcu przestałam się z tego spowiadać. Uznałam, że to przewinienie zawrze się w formułce „więcej grzechów nie pamiętam”. Raz trafiłam jednak na wyjątkowo dociekliwego spowiednika. Wymieniłam jednym tchem swoje grzechy, a ten nagle do mnie: „Ile masz lat?”. „23” – mówię. „A jesteś mężatką?”. „Nie”. „A masz chłopaka? Prowadzisz aktywne życie intymne?”. I choć odpowiedź powinna brzmieć „tak”, ja zaprzeczyłam. Okłamałam księdza przy spowiedzi z premedytacją. Nie czuję się z tym dobrze, ale czasu już nie cofnę.
Ola, 27 lat: Sypiałam z facetami za pieniądze
- Na studiach miałam dość ciężki okres. Nie pochodzę z bogatej rodziny, a trzeba było się jakoś utrzymać w nowym mieście. Próbowałam pracy jako kelnerka, barmanka, rozdawałam nawet ulotki. Marna pensja nie wystarczała mi jednak na płacenie rachunków, jedzenie czy kupowanie książek. W końcu stwierdziłam, że muszę znaleźć sobie bogatego sponsora. To nie było trudne. W Internecie takich ogłoszeń jest pełno. Umówiłam się na pierwsze spotkanie, potem drugie, trzecie i kolejne. Za każdym razem po seksie dostawałam 200-300 zł. Brzydziłam się sobą, to jasne, ale przynajmniej było mnie na wszystko stać. Z prostytucją skończyłam po obronie magisterki. Poznałam wtedy mojego obecnego męża, zakochałam się. Nie chciałam już się sprzedawać za pieniądze. On o niczym nie wie. Wystarczy, że ja znam całą prawdę na swój temat.
Kasia, 25 lat: Wywoływałam duchy
- Na religii uczono mnie, że magia, okultyzm i wywoływanie duchów to grzechy śmiertelne. A jednak nie mogliśmy się ze znajomymi powstrzymać i pewnego wieczoru urządziliśmy sobie wieczorne spotkanie na cmentarzu. Wywoływaliśmy wtedy duchy. Ktoś przyniósł jakąś planszę i książkę z magicznymi formułkami. Trzymaliśmy się za ręce i chórem powtarzaliśmy różne komendy. To było przerażające doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę. Byliśmy młodzi i głupi.
Agata, 24 lata: Bluźniłam przeciw Bogu
- Lubię wchodzić w dyskusje z nawiedzonymi chrześcijanami, bo sama jestem ateistką. Czytam Biblię hobbystycznie i niesamowicie śmieszą mnie te wszystkie dyrdymały, które są w niej zawarte. Moim zdaniem Bóg nie istnieje i został wymyślony przez duchownych wieki temu, żeby straszyć ludzi, wyciągać od nich kasę i sprawować nad nimi kontrolę. Bluźnię? OK., nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia.