W dzisiejszych czasach jesteśmy poddawane silnej presji społecznej. Wymaga się od nas sukcesów na polu zawodowym i osobistym, a do tego atrakcyjnego wyglądu. Na kobietę, która nie ma dobrej pracy i męża często patrzy się jak na nieudacznicę życiową, zwłaszcza gdy taki stan trwa od wielu lat. Sukces jest mierzony marką samochodu, liczbą zer na koncie i liczbą dzieci. Dobre wychowanie, skromność, ciekawa pasja, zadbane relacje rodzinne – to wszystko schodzi na drugi plan.
Milena kilka dni temu skończyła 30 lat. Dzień urodzin był dla niej przełomowy, ale pod negatywnym względem. Kobieta uznała się za życiową nieudacznicę. Uważa, że jej sytuacja nigdy się nie zmieni. Milena nie dostrzega w swoim życiu żadnego sensu.
- Wiele osób ma mnie za malkotentkę, ale mam powody, aby narzekać. Życie nie udało mi się. Od początku byłam na straconej pozycji, ale z roku na rok jest coraz gorzej. Dni upływają mi tak samo ponuro i z zazdrością przyglądam się innym. Nie wiem, dlaczego los obszedł się ze mną tak okrutnie. Nigdy nic złego nie zrobiłam.
Zobacz także: LIST: „Wpadłam, więc rodzice siłą chcą wydać mnie za mąż. Kazali rzucić szkołę i założyć rodzinę!”
Fot. unsplash.com
Milena wspomina swoje dziciństwo.
- Urodziłam się w biednej rodzinie. W domu nigdy się nie przelewało. Chodziłam do szkoły w używanych ubraniach, a na święta musiałam znosić upokorzenie bycia dzieckiem, które dostaje paczkę od obcych ludzi, bo rodziców na nią nie stać.
Kilka lat temu kobieta zaczęła myśleć, że wreszcie i ją spotkało coś dobrego. Niestety szybka spadła na ziemię.
- Na studiach związałam się z Kamilem. Chodziliśmy ze sobą przez dwa lata. Potem rzucił mnie dla innej. Oczywiście była piękniejsza i fajniejsza niż ja. Zawsze brakowało mi pewności siebie i tego wyluzowania w towarzystwie, które mają inni. Bardzo trudno było mi się pogodzić z rozstaniem. Poczułam się odrzucona. Wraz z Kamilem straciłam też znajomych. Kiedy byliśmy razem, spędzałam czas z nimi, ponieważ sama nie miałam takiej paczki. Zatem moje życie towarzyskie również przestało istnieć.
Po zdobyciu dyplomu nie znalazłam dobrej pracy i tak zostało do tej pory. Prawie zawsze byłam wykorzystywana i zarabiałam bardzo mało. Na myśl o tym, jak trudno w Polsce o dobrą pracę, przechodzą mnie ciarki. Nie znam języków obcych, nie mam prawa jazdy ani zdolności komunikacyjnych. Czyli jestem skazana na porażkę. Nie wyjadę za granicę, bo jedyne, co mnie czeka, to zmywak. Pozostaje mi jedynie marna egzystencja w Polsce.
Fot. unsplash.com
Mam dosyć bycia pracownikiem drugiej kategorii. Pracuję na śmieciowej umowie, bo nie utrzymałabym się na innych warunkach. Mogę pomarzyć o L4 czy urlopie. Żyję w ciągłej niepewności. Szukałam lepszej pracy, ale jak na razie bez skutku. Nawet nie liczyłam, ile CV wysłałam.
Milena wylicza kolejne powody, dlaczego uważa się za nieudacznicę.
- Mieszkam z rodzicami. W wieku 30 lat to obciach. Niestety wynajem nie wchodzi w grę. Musiałabym za bardzo oszczędzać na podstawowych rzeczach. Poza tym na kawalerkę i tak mnie nie stać. Zostaje więc opcja z pokojem i obcymi ludźmi. To już wolę rodziców, bo przy nich przynajmniej coś oszczędzę.
Nawet oni mają mnie za nieudacznicę. Prawie przy każdej większej uroczystości rodzinnej zaczyna się opowiadanie o tym, kto się zaręczył, kto spodziewa się dziecka, dostał awans, podwyżkę albo lepszą pracę. Kiedyś i mnie pytali, co nowego, ale od kilku lat jestem pomijana. To wygląda jak milcząca zmowa. Nawet moi krewni uważają rozmowy o moim życiu za zbyt niezręczne.
Rodzice nie dają mi spokoju. Matka ciągle powtarza, żebym znalazła sobie jakiegoś faceta, bo to wstyd nie wyjść za mąż. Nie ma dla niej znaczenia, kto nim będzie. Ważne, żeby był mąż i wnuki. Rodzice powtarzają też, że nic nie osiągnęłam. Porównują mnie ze starszym bratem. On jest lekarzem, świetnie zarabia i ma rodzinę. Nie mogę się z nim równać pod żadnym względem.
Zobacz także: „Zarabiam 1500 zł i chyba zdecyduję się na dziecko. Niskie zarobki to tylko wymówka...”
Fot. unsplash.com
Problemy sprawiły, że Milena zaniedbała swój wygląd.
- Od jakiegoś czasu zajadam smutek. Kupuję jedzenie po pracy i chomikuję w pokoju. Najczęściej to kebab i słodycze. Kiedy jem, przez chwilę jest mi lepiej, ale potem czuję się jeszcze gorzej. Widzę, jak bardzo się zmieniłam. Kiedyś byłam szczupła, a teraz się roztyłam. Mam też koszmarną cerę.
Milena zdaje sobie sprawę, że z roku na rok ma coraz mniejsze szanse na ułożenie sobie życia.
- Ja już prawie nie mam nadziei. Wszystko wydaje mi się bez sensu. Zawsze będę biedaczką bez przyjaciół i męża. Do tego grubą i brzydką. Tak bardzo chciałabym coś w życiu osiągnąć, przynajmniej pod jednym względem. Niestety na myśl, że miałabym teraz rozpoczynać jakiś kurs, odechciewa mi się jeszcze bardziej. Czuję się zmęczona życiem i nie mam siły walczyć.
To takie niesprawiedliwe, że niektóre dziewczyny kończą studia, a zaraz potem wychodzą za mąż i znajdują dobre prace. One mają wszystko, a ja nic. Czy jest tu ktoś w podobnej sytuacji? Chyba nikt nie zaprzeczy, że jestem nieudacznicą...