Coraz dłużej mieszkamy z rodzicami – wynika z badań. Raport CBOS-u z 2013 roku dowiódł, że 36 proc. osób w wieku 25-29 lat nie jest samodzielnych. Natomiast wśród młodych Polaków między 18. a 24. rokiem życia na garnuszku rodziców jest aż 81 proc. badanych. Jakie są tego przyczyny? Głównie sytuacja zawodowa i materialna – młodzi mają problemy ze znalezieniem pracy albo nie zarabiają tyle, by mogli się sami utrzymać. Eurostat (europejski urząd statystyczny) wykazał, że wzrasta odsetek polskich „bamboccioni”, czyli tzw. wielkich bobasów. Termin został ukuty we Włoszech, gdzie w ten sposób mówi się na dorosłe dzieci, które nie chcą wyprowadzić się od rodziców.
Maja (imię zmieniłam) ma 27 lat. Jest po studiach, pracuje. Od rodziców wyprowadziła się przed kilkoma miesiącami. – Chciałam zrobić to już wcześniej, ale to nie takie proste. Nie zarabiam dużo, więc trudno byłoby mi się utrzymać samej. Mój chłopak też nie zarabia kokosów. Poza tym chyba trochę bałam się odpowiedzialności – przyznaje. Teraz jest jednak zadowolona. – Dzielimy się z chłopakiem opłatami i obowiązkami. Jest w porządku. Wiadomo, że wyprowadzka to rewolucja, ale przy odrobinie chęci i zaangażowania można sobie ze wszystkim poradzić.
Jeśli stoisz przed dylematem, czy powinnaś wyprowadzić się z domu, oto wskazówki, które ułatwią ci podjęcie decyzji.
Jesteś niezależna finansowo
To podstawowa rzecz, bez której trudno rozważać wyprowadzkę. Jeśli chcesz wziąć za siebie odpowiedzialność, nie możesz liczyć, że rodzice będą dalej ci pomagać. Byłoby to nieuczciwe. Oczywiście jeżeli zechcą ci pomóc (np. w postaci obiadów), możesz z tej pomocy skorzystać, musisz mieć jednak pewność, że utrzymasz się sama (lub z partnerem albo koleżanką, jeśli zamierzacie mieszkać razem).
Skalkuluj swoje obecne przychody (nie bierz pod uwagę zleceń pisanych palcem na wodzie. Na zasadzie: być może będzie kasa z tego i z tamtego). Nie. Liczy się, ile teraz dostajesz do ręki. Oblicz, ile pieniędzy mogą pochłonąć opłaty, wyżywienie, kupno podstawowych produktów itp. Dopiero wtedy poznasz odpowiedź na pytanie, czy dasz sobie radę bez rodziców.
Oto, co pisze jeden z internautów: „Od kilku miesięcy mam dobrą pracę, odłożyłem trochę pieniędzy i myślę o wyprowadzce z domu. Mam 19 lat i chcę się usamodzielnić, ale moi rodzice nawet nie chcą o tym słyszeć. Wynająłbym mieszkanie, na początek małą kawalerkę, a później może coś większego i byłbym w końcu odpowiedzialny sam za siebie…”. Jeśli więc względy finansowe nie są w twoim wypadku problemem, zobacz, na co jeszcze zwrócić uwagę.
Coraz częściej się kłócicie
W dzieciństwie rodzice (albo jedno z nich) byli dla ciebie całym światem. To się jednak zmieniło. Nie zgadasz się z ich poglądami, masz inny pomysł na życie, coraz częściej się sprzeczacie. Pod jednym dachem zrobiło wam się ciasno. To znak, że powinnaś rozważyć wyprowadzkę. Maja przyznaje, że na jej decyzji o usamodzielnieniu zaważyły relacje z rodzicami. – Było między nami coraz gorzej. Chcieli wiedzieć o mnie wszystko i może nawet to rozumiem, rodzice tak mają, ale zaczęło mi to bardzo przeszkadzać. Przyszedł taki moment, że bez przerwy kłóciłam się z tatą. Mama stawała w mojej obronie, co złościło tatę i oni też byli ze sobą pokłóceni. To nie było dobre.
Rodzinne sprzeczki niezbicie świadczą o tym, jak bardzo się od siebie różnicie. Częste awantury odbijają się na waszych relacjach. Przetnij to raz na zawsze i na serio rozważ wyprowadzkę – skorzystacie na tym wszyscy.
Czujesz, że to ten moment
Jedna z internautek odpowiada cytowanemu przeze mnie 19-latkowi, który chciałby się usamodzielnić: „Uważam, że jeśli myślisz o wyprowadzce, to znaczy, że jesteś na nią gotowy! Nie słuchaj rodziców, dla nich zawsze będziesz dzieckiem i opierając się na ich zdaniu, nigdy nie staniesz się w pełni samodzielnym człowiekiem. Samodzielność bowiem to umiejętność podejmowania własnych decyzji bez udziału osób z najbliższego otoczenia. Ja jestem kilka lat starsza od ciebie i bardzo żałuję, że nie wyprowadziłam się, kiedy miałam ku temu okazję. Wtedy nie starczyło mi odwagi, żeby zamieszkać bez rodziców”.
Jeśli wydaje ci się, że nie podołasz, jeśli wizja samodzielności cię przeraża, jeśli nie wyobrażasz sobie opuścić rodzinnego domu, to sygnały świadczące o tym, że na wyprowadzkę może być za wcześnie (a rozważasz ją np. pod wpływem koleżanek). To jedna z najważniejszych życiowych decyzji i musisz być jej absolutnie pewna. Gotowość do usamodzielnienia się wiąże się z przekonaniem, że naprawdę tego chcesz – i zamierzasz zrobić to dla siebie.
Rodzice zaczynają robić ci aluzje
Są rodzice, którzy użyliby wszelkich sposobów, aby zatrzymać przy sobie dziecko. I tacy, którzy chcą ułatwić mu odejście z domu. Zwróć uwagę, czy twoi rodzice przypadkiem nie zaczęli robić ci aluzji: że masz już prawie trzydzieści lat, że dobrze zarabiasz, a nie dorzucasz się do domowego budżetu, że chcieliby wyremontować twój pokój i urządzić w nim swoją sypialnię, że córka koleżanki twojej mamy właśnie się wyprowadziła, a jest od ciebie dużo młodsza… Aluzje świadczą o tym, że rodzice czekają na twoją wyprowadzkę. Początkowo możesz czuć się dotknięta takim stawianiem sprawy, z czasem im jednak za to podziękujesz.
To też świadczy o tym, że czas na wyprowadzkę:
- Twoje młodsze rodzeństwo już się wyprowadziło. Na co więc czekasz?
- Przekroczyłaś trzydziestkę. Ciągle mieszkasz z rodzicami? Nie tłumacz się kiepską pracą czy trudnościami materialnymi. Po trzydziestce powinnaś już umieć się utrzymać. Zacznij od rozejrzenia się za lepszym zajęciem i zrób coś ze swoim życiem.
- Rodzice chcą, żebyś zaczęła dorzucać się do domowego budżetu. Czyli pomagała im płacić rachunki, robiła zakupy itp. Chyba lepiej się wyprowadzić.
- Nie masz prywatności. Bo macie małe mieszkanie, a przyprowadzenie chłopaka na noc nie wchodzi w grę. Rodzice słyszą, jak rozmawiasz przez telefon i pytają cię potem o szczegóły. Czy nie masz tego dosyć?
- Musisz dostosować się do ich zasad. Dobiegasz trzydziestki, a rodzice wciąż nie pozwalają ci znikać na całe noce, dzwonią do ciebie, gdy długo nie wracasz do domu itp. Trudno mieć w nosie ich zasady, bo to jednak ich dom. Rozwiązanie? Pomyśl o własnym mieszkaniu.
Ewa Podsiadły-Natorska