Jestem zakupoholiczką...

Uzależnienie od kupowania może być bardzo groźne. Kto najczęściej wpada w sidła nałogu i jak można się z niego uwolnić?
Jestem zakupoholiczką...
29.12.2013

Być może oglądałaś film „Wyznania zakupoholiczki”. Główna bohaterka to zajmująca się tematyką ekonomiczną dziennikarka, która wpada w kłopoty finansowe z powodu swojego nietypowego uzależnienia. Film powstał zresztą na podstawie książki pióra Sophie Kinselli; stworzona przez nią bohaterka mówi: „Nie macie pojęcia, jak uwielbiam mieć nowe ciuchy. Zresztą chyba nie ja jedna – mam wrażenie, że na świecie skończyłaby się depresja, gdyby każdy mógł codziennie ubrać się w coś nowego”.

Mania kupowania

Film i książka to komedia obyczajowa, która może śmieszyć mniej lub bardziej, nie ulega jednak wątpliwości, że z nałogu, jakim jest zakupoholizm, lepiej nie żartować. Jedna z internautek pisze na forum dyskusyjnym: „Do 14. roku życia dostawałam miesięcznie od rodziców 25 zł i mało za to mogłam kupić. Jednak zawsze marzyłam, żeby po prostu wejść do sklepu i się obkupić. Mając 15 lat, zaczęłam zarabiać pieniądze; na początku drobne. Teraz mam prawie 18 lat i szafę pełną ciuchów. Spodnie i marynarki we wszystkich kolorach – ok. 15 sztuk. Cała kolekcja. Sprawia mi to wielką radość. Uwielbiam wejść do sklepu i po prostu coś kupić, nawet coś, co później po prostu leży albo tego nie założę i muszę to sprzedać”.

Podobny problem ma 25-letnia Agata, z tą różnicą, że ona nie ogranicza się do kupowania ubrań. „Dzień bez zakupów to dla mnie dzień stracony. Po prostu nie mogę wyleczyć się z manii kupowania. Wydaję pieniądze na wszystko – ciuchy, akcesoria, kosmetyki, buty, książki, płyty, gadżety elektroniczne, robię rodzinie i znajomym prezenty, kupuję rzeczy do domu, często niepotrzebne. Najgorsze są wyprzedaże, bo wtedy wydaje mi się, że na wszystko mnie stać i nie mogę się opamiętać. Zaczynam mieć spore długi u bliskich, na karcie kredytowej. Narzeczony siłą wysyła mnie do psychologa, a ja sama nie wiem, co robić” – mówi Agata.

By poprawić sobie humor

Narzeczony Agaty ma rację: zakupoholizm, czyli natręctwo kupowania, jest chorobą. Każde uzależnienie należy do kategorii zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. Nałóg oznacza silną potrzebę wykonywania jakiejś czynności (lub zażywania jakiejś substancji). W zakupoholizmie osoba uzależniona może robić zakupy bez umiaru – kieruję nią irracjonalna potrzeba stałego zaopatrywania się w dobra, zazwyczaj zbędne.

Jeśli jednak uzależnienie od zakupów nie jest jeszcze utrwalonym nałogiem, można spróbować kontrolować swoje zachowanie. Oto wskazówki:

- Zawsze spisuj listę zakupów przed wyjściem z domu. W sklepie trzymaj się jej i skreślaj to, co już kupiłaś;

- Płać gotówką. Zrezygnuj z kart kredytowych;

- Zrób gruntowne porządki w domu. Zwróć uwagę, jak wiele marz rzeczy, których w ogóle nie używasz. Podzieli się nimi z bliskimi, oddaj potrzebującym;

- Gdy idziesz na zakupy, wybieraj mniejsze sklepy. Przez jakiś czas unikaj sklepów samoobsługowych, a już najbardziej hipermarketów i galerii handlowych;

- Znajdź sobie nowe hobby. Coś, co będzie sprawiało ci większą przyjemność od zakupów i odciągnie twoje myślenie od nowych dóbr;

- Wyznacz limit pieniędzy, które wydasz w ciągu miesiąca na własne przyjemności;

- Zabieraj na zakupy zaufaną osobę, która będzie miała na ciebie oko.

Ewa Podsiadły-Natorska

modelka

Bez umiaru

Zakupoholizm to zaburzenie groźne, ponieważ może prowadzić do problemów rodzinnych, spadku poczucia własnej wartości, załamania i depresji. Inne poważne konsekwencje to m.in. kłopoty finansowe. Warto dodać, że zakupoholizm bardzo utrudnia życie – uzależniony obsesyjnie myśli bowiem o tym, gdzie ruszyć na zakupy, co sobie sprawić, porównuje ceny, poluje na promocje itp. Osoba w nałogu potrafi się zrelaksować jedynie w czasie zakupów, jednak po pewnym czasie przynoszą one jedynie krótkotrwałą ulgę. Mogą pojawić się natomiast wyrzuty sumienia, złość na samego siebie. Zakupoholik może nawet zacząć żałować wydanych pieniędzy, ale mimo to nie potrafi zachować umiaru i kolejny raz rusza na zakupy.

Co ciekawe, zakupoholicy są świadomi swojego zachowania i wynikających z tego strat. Nie wpływa to jednak na zmianę w ich postępowaniu. Z badań przeprowadzonych w Klinice Uniwersyteckiej w Erlangen (Niemcy) u około 80 proc. pacjentów powszechne są depresje i lęki, natomiast prawie co trzecia przebadana osoba uzależniona od zakupów cierpiała na zaburzenia jedzenia albo była od czegoś uzależniona – to potwierdza, że zakupoholizm bardzo często idzie w parze z innym nałogiem bądź wiąże się z inną chorobą psychiczną.

Konieczna terapia

Zakupoholizm trzeba leczyć. Terapia jest jednak długim i trudnym procesem. Pierwsze, co trzeba sobie uświadomić, to fakt, że z natręctwem kupowania, zwłaszcza trwającym lata, trudno sobie poradzić na własną rękę. Niezbędna jest pomoc psychiatry bądź psychologa, warto rozważyć także terapię grupową. Kluczowe jest poznanie przyczyn takiego zachowania. Następnie osoby leczące się z nałogu uczą się, jak kontrolować napady kompulsywnych zakupów. Istotna jest też nauka zarządzania finansami, wsparcie bliskich, a w zaawansowanych przypadkach specjalista może przepisać leki, np. antydepresyjne.

modelka

Zakupy są dla uzależnionego źródłem radości i zadowolenia. Czasem pojawia się refleksja związana z ilością wydanych pieniędzy i kupionych rzeczy, jednak nie prowadzi ona do powstrzymania się od robienia zakupów – przeciwnie; osoba w nałogu kupuje nadal, zapożyczając się, zaciągając kredyty czy kupując na raty.

Takie kompulsywne zakupy bardzo często są reakcją na przykre doznania, stres, niepowodzenie itp. Zakupoholik zaopatruje się w nowe rzeczy, by poprawić sobie humor, poczuć się lepiej, dowartościować się. Dzięki zakupom osobie w nałogu błyskawicznie poprawia się humor i spada napięcie psychiczne. Jednocześnie zakupy dla osoby uzależnionej są też formą nagrody – wybiera się na nie, by uczcić sukces albo bez powodu, traktując buszowanie po sklepach jako hobby. Fachowo takie kompulsywne kupowanie nazywa się oniomanią (z greckiego onios – na sprzedaż, mania – szaleństwo). Początkowo używano terminu oneomania (gr. oneomai – kupić).

Polecane wideo

Komentarze (14)
Ocena: 5 / 5
karoli_na (Ocena: 5) 27.08.2014 22:04
Zakupy przez internet są oszczędnością naszego czasu oraz naszych pieniędzy. Dzięki stronie www.cash4free.pl robiąc zakupy u sprzedawców dostaniemy zwrot gotówki. Wystarczy się zarejestrować i korzystać :)
odpowiedz
aniechmnie (Ocena: 5) 02.01.2014 22:21
wreszcie, wreszcie ktos kto mnie rozumie. halleluja! juz nie jestem sama na swiecie. a juz myslalam ze jestem jakas dziwaczka, albo wyrodnym dzieckiem. u mnie w domu bylo i JEST dokladnie to samo, z tym ze rodzice juz nie maja zbytnio prawa glosu jesli chodzi o kwestie wydawania moich wlasnych pieniedzy. jednakze, kupienie jakiekolwiek rzeczy naraza mnie na nieustajacy ostrzal z ich strony, bo skoro oni tyle nie potrzebuja to ja tez, a poza tym nie tak mnie wychowali. tylko ze mam dosc chodzenia w starych rozciagnietych swetrach i sztruksowych, czarnych spodniach (bo sa takie praktyczne wg mamy - ogolnie czern to jej konik, w dziecinstwie i wczesnej mlodosci chodzilam jak maly upior - cala na czarno - bo sie tak szybko nie pobrudzi 0o). chociaz mama juz mnie nie ubiera ;) dalej stara sie wywrzec jakis wplyw na moja szafe (zarowno co do ilosci rzeczy jak i kolorow i fasonow), co daje efekt odwrotny od zamierzonego, bo po latach posuchy i czerni ;) mam napady zakupoholizmu i kiedy juz mysle ze sobie "przetlumaczylam" ze mam juz wszytsko, to znowu ogarnia mnie mania. nie chce tutaj tez obarczac rodzicow moimi "natrectwami" bo to nie ich wina ze dorosla kobieta nie potrafi sie ogarnac ;) chcialabym jedynie spostrzec jak bardzo dzieci potrafia "odbic sie" od rodzicow i zupelnie podswiadomie stac sie ich przeciwienstwem, choc nie zawsze wychodzi im to na dobre. ciesze sie tylko ze nie jestem sama w tym zakupoholizmie :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 02.01.2014 12:15
Czasami wydaje mi się, że im mniej człowiek ma w dzieciństwie (nie mówię tutaj o skrajnej nędzy i głodzie), tym więcej później pragnie. Odczuwam to bardzo na swoim przykładzie. Jako dziecko nie żyłam w biedzie, nigdy nie brakowało na jedzenie, wakacje, książki do szkoły i potrzebne ubrania. Ale właśnie, POTRZEBNE to słowo klucz. Rodzice, a zwłaszcza mama, nigdy nie przywiązywali dużej wagi do wyglądu, bycia modnym, posiadania całej masy ciuchów i kosmetyków. Matce wystarczało kupić sobie raz w roku coś, czego akurat potrzebowała i to tyle. Nigdy nie chodziła na wielkie zakupy i nie wracała do domu z 10-cioma torbami nowych łaszków. Tak też wychowywała mnie - nosiłam jedne adidasy dopóki się nie rozleciały w proch (oczywiście najtańsze z hipermarketu, bo po co przepłacać skoro i tak i tak się kiedyś rozwalą), kurtkę miałam jedną do wszystkiego, do szkoły, na narty, na ważniejsze okazje, a to oczywiście powodowało, że nie raz czułam się jak pajac w puchowej, pikowanej kurtce z kapturem założonej do rajstop, spódniczki i, ola boga, śniegowców na zimę. W szafie miałam 5 koszulek, 2 sweterki, jedne dżinsy i kilka zmian bielizny. Jadąc na kolonię nigdy nie miałam wystarczającej ilości majtek, koszulek i skarpetek, więc musiałam sobie wszystko prać. Kosmetyki? Według mamy szampon, mydło w kostce i pasta do zębów w zupełności wystarczą dla odpowiedniej higieny i piękna. Ale do czego zmierzam, otóż myślę, że przez takie właśnie podejście do życia moich rodziców, ja wyrosłam na żądną pieniędzy, nowych ciuchów, całej masy kosmetyków i biżuterii. Całe dzieciństwo i okres bycia nastolatką patrzyłam z zazdrością na koleżanki i mijane na ulicy dziewczyny, które wciąż miały jakiś nowy ciuch, chodziły razem na zakupy, kupowały lakiery do paznokci, balsamy, błyszczyki, torebki. Ja mogłam jedynie o tym pomarzyć, bo gdy prosiłam mamę o 100zł na nowe spodnie, otwierała szafę, wyciągała moje drugo-zmianowe dżinsy i mówiła: "O, popatrz, przecież masz spodnie na zmianę". Przez to wszystko czekałam jedynie na czas kiedy wreszcie skończę szkołę, pójdę do pracy, zarobię i będę mogła wreszcie wydawać kasę na swoje zachcianki. A prawda jest taka, że 70% wypłaty od 4 lat przewalam własnie na zakupy i nie wiem czy kiedykolwiek się nasycę nowymi rzeczami.
odpowiedz
xyz (Ocena: 5) 29.12.2013 23:18
Hej dziewczyny, mam pytanie niezwiązane z tematem, ale potrzebuję aby ktoś ocenił sytuację obiektywnie;) Wyszło tak, że nie mam żadnych planów na sylwka i starsza parę lat siostra powiedziała, że mogę do niej przyjechać, z tym że ona z facetem idą do ich znajomych no i ja bym wtedy także poszła do nich, a kompletnie ich nie znam. Powiedzieli, że spoko, że mogę przyjechać, ale ja się trochę waham czy to nie będzie śmieszna sytuacja, że przyprowadzono młodszą siostrzyczkę na sylwka:P:P
zobacz odpowiedzi (2)
Anonim (Ocena: 5) 29.12.2013 17:52
Niestety też mam ten nałóg. Boję się ciągle, że nagle coś się stanie i zabraknie mi kasy no i przez to chomikuję rzeczy.
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie