Patrycja, studentka polonistyki na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie twierdzi, że kłamie, odkąd pamięta, choć sama nie potrafi stwierdzić, dlaczego to robi. Jak opowiada, już w przedszkolu kłamała jak z nut, a gdy inni wierzyli w jej kłamstwa, nie potrafiła przestać i robiła to dalej. – To były błahostki, takie jak oskarżenie koleżanki, żeby zrzucić z siebie odpowiedzialność czy wmówienie mamie, że boli mnie głowa, aby nie pomagać jej w domu. Teraz już nie pamiętam tych sytuacji, ale kłamałam często. A najlepsze jest to, że raptem kilka razy zostałam przyłapana na kłamstwie – opowiada Patrycja. W późniejszych latach było tak samo – nasza rozmówczyni bardzo często mijała się z prawdą i mówiła akurat to, co jej pasowało. – Najgorzej było w liceum, kłamałam na każdym kroku, oszukiwałam nawet swojego chłopaka. Czasem o poważne sprawy, a czasem o drobnostki – dodaje Patrycja.
Nasza rozmówczyni wyznaje, że dopiero mama zauważyła, że jej córka ma problem. I kiedy kolejny raz przyłapała naszą bohaterkę na kłamstwie, zamiast się zdenerwować – jak wspomina Patrycja – bardzo się zaniepokoiła. – Chyba wtedy pierwszy raz zaczęła ze mną o tym rozmawiać. Spytała mnie, dlaczego to robię, a ja nie wiedziałam. Po prostu to robiłam i już – mówi dziewczyna. Przez kolejne lata starała się kontrolować, za namową rodziców zaczęła nawet spotykać się z psychologiem. – Dziś już jest lepiej, ciągle chodzę do psychologa. Jeszcze zdarza mi się skłamać, ale nie jest już tak, jak kiedyś – wyznaje nasza rozmówczyni.
Głównym problemem nałogowych kłamczuchów jest nieświadomość przyczyn takiego zachowania. Osoby uzależnione od mówienia nieprawdy kłamią w różnych sytuacjach i bardzo często bez konkretnego powodu. Pisze o tym internautka Martyna: – Mam ogromny problem, który trwa już od kilku lat. Nie potrafię być szczera, ciągle kłamię i wymyślam różne rzeczy. Czasami sama zaczynam w nie wierzyć. Słyszałam, że może to świadczyć o chorobie. Nie wiem, jak się tego pozbyć, męczy mnie to – wyznaje internautka Martyna.
Mitomania jest równie częsta u mężczyzn. – Kiedy zorientujesz się, że twój ukochany jest kłamcą, dostrzeżesz, że żyliście dotąd w równoległych rzeczywistościach. Z jednej strony jest znajomy świat mężczyzny, któremu ufasz, a z drugiej świat, który ledwie ci mignął przed oczami, świat mężczyzny próbującego ukrywać przed tobą swe prawdziwe życie i intencje – stwierdza Susan Forward, autorka książki „Gdy twój facet łże jak pies”. Mężczyzna kłamać może z wielu powodów – bo chce się w ten sposób obronić, bo prawdę traktuje jak wroga, bo odczuwa potrzebę wolności i autonomii, boi się gniewu partnerki, gdy będzie z nią szczery albo chce mieć nad wszystkim kontrolę.
Susan Forward wymienia pięć kroków w walce z kłamstwem, które nazywa „witaminami na rany spowodowane przez zdradę i oszustwa”:
1. STWÓRZ sobie warunki, które pozwolą ci skupić się na sobie.
2. SKUPIENIE: znajdź w sobie spokojne miejsce, które umożliwi ci jasne myślenie.
3. KONFRONTACJA: powiadom partnera, co odkryłaś, jak się z tego powodu czujesz i czego oczekujesz od niego w tej chwili.
4. Ustal WYMAGANIA: kiedy zdecydujesz, czego od niego chcesz, na co się godzisz, a na co nie, i jakie są twoje warunki na kontynuowanie związku, przedstaw je partnerowi.
5. Poszukaj KONTAKTU z przychylnymi ci członkami rodziny, przyjaciółmi i jeśli zachodzi potrzeba, z psychologiem lub psychiatrą. Postaraj się wykorzystać również siłę kobiecej przyjaźni.
Patologiczne oszukiwanie jest zaburzeniem osobowości i zazwyczaj wymaga leczenia. Pomoc może zapewnić psychoterapia. Istotna jest również rola partnera w takim układzie oraz najbliższej rodziny. Trudno zaufać osobie, która przez całe życie ciągle nas oszukiwała. – Mądre serce wie, że rana zadana przez oszustwo czy zdradę partnera, nie oznacza trwałego kalectwa. Twoje rany są świadectwem, że jesteś istotą ludzką, masz uczucia i zostałaś skrzywdzona – twierdzi Susan Forward. I dodaje: – Rosnąc w siłę i odwagę, nauczysz się przemieniać rany od zdrad i oszustwa w mądrość, która oświetli twoją drogę. W tej nowej fazie życia rany będą cię ostrzegać, chronić, dostarczać nieskończonego strumienia cennych informacji, wraz z równomiernym pulsem mądrego serca.
Ewa Podsiadły-Natorska
Zobacz także:
Upewnij się, czy twój partner jest ci wierny.
„Każde dziecko kocham po równo!” – oto największe kłamstwo rodzicówPodobno każdy rodzic ma swoje ulubione dziecko.
Swoją historię opowiedziała również inna internautka na forum dyskusyjnym poświęconym psychiatrii. – Od dawna wiedziałam, że w mojej głowie nie wszystko jest poukładane. Zawsze lubiłam plotki, intrygi i zamieszanie. Ale dzisiaj odkryłam, że jestem mitomanką, kłamczuchą patologiczną, która nie potrafi żyć w prawdzie – wyznaje. – Czytałam, że przyczyną mojego zachowania może być np. niska samoocena, kompleksy. Nie wiem, czy tak jest, ale chciałabym, aby ktoś mi pomógł. Moje ostanie kłamstwo zrujnowało komuś życie. Tak skutecznie kłamałam, że ta osoba nie ma już dzisiaj żony, domu, własnego życia. Nienawidzę siebie za to, ale nie umiem inaczej żyć. Nie potrafię żyć bez kłamstwa – dodaje internautka.
Kłamanie zawsze jest godne potępienia. Ale jeśli przejmuje nad nami kontrolę, sprawiając, że tym samym niszczymy innym życie i nie potrafimy się temu przeciwstawić, wymaga leczenia. Taką skłonność do patologicznego kłamstwa, przeważnie w celu osiągnięcia korzyści lub przedstawienia siebie w lepszym świetle, nazywa się mitomanią albo pseudologią. Jako pierwszy patologiczne kłamstwo w 1891 roku opisał niemiecki psychiatra Anton Delbrück, dlatego zachowanie to nazywa się również zespołem Delbrücka. W pracy utytułowanego psychologa i wykładowcy akademickiego prof. dr hab. Andrzeja Jakubika można przeczytać, że mitomania to jeden z kryteriów diagnostycznych charakteryzujących osobowość nieprawidłową, czyli psychopatię (za dr. H.M. Cleckleyem, 1985).